Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [5]  PRZYJAC. [111]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
żiżi
Pamiętnik internetowy
Zmień swoje życie na lepsze :)

Angelina Woyczyńska
Urodzony: 19..-09-17
Miejsce zamieszkania: Leszno
363 / 369


2018-02-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zimowy Maraton Ślężański (czytano: 1885 razy)

 

To miał być sprawdzian dla mnie i dla mojej partnerki Rzeźnickiej, dystans 43 kilometrów pokonanych razem w górach, w scenerii zimowej...tak to miało wyglądać: razem od początku do końca...do samego końca wypatrywałam na stronie czy powtórzy się panorama z zeszłorocznej edycji i pobiegamy sobie w bieli- niestety aura chciała inaczej. Na samej górze było zabielone , ale w takim przypadku to już wolałabym ,żeby nie było wcale biało. Podekscytowane wspólnym długim startem ruszyłyśmy wraz z tłumem innych biegaczy na podbicie Ślęży . W mojej cały czas krążyła myśl czy Ewa nie będzie się ze mną męczyć....widząc z jaką lekkością jej się wbiega zaczęłam ją namawiać na to, żeby pobiegła jednak sama, raz , drugi przekonałam ją....trochę smutno mi się zrobiło, ale nie lubię przywiązywać kogoś do siebie. Warunki im wyżej okazały się coraz trudniejsze, zamarznięte błoto, śliskie , oblodzone , wystające korzenie i kamienie to nie mogło się inaczej skończyć jak...moim upadkiem ..otrząsnęłam się, ale już z większą ostrożnością postanowiłam biec dalej. Skupiona leciałam sobie i modliłam się, żebym sobie już żadnej krzywdy nie zrobiła. Niestety mniej więcej gdzieś na 14 kilometrze biegnąc z górki złapałam mega zająca i wyciągnęłam się na tych kamlotach jak długa...nie mogę wstać !krzyczy mi w głowie , łzy napływają do oczu..podbiegają do mnie dziewczyny i pomagają wstać -za co bardzo im dziękowałam bo sama to chyba leżałabym tam do końca biegu. W tym momencie już wiedziałam , że jest po moim biegu , bilans strat był duży: zdarte i poobijane oba kolana , łokcie , nie wspomnę o stratach w odzieży :)...ale uparciuch ze mnie i mimo wszystko postanowiłam napierać dalej. Założenia mojego planu runęły już w momencie pierwszego upadku a po drugim został głęboko zakopany. Człapałam powoli zapominając o bólu i mimo wszystko byłam pełna euforii , bezsensu było się wściekać. Na metę wbiegłam z czasem 5 h to i tak o przeszło 30 minut lepiej niż rok temu. Jak się później okazało sensacji nie było koniec bo Ewa okazało się, że tez miała zdarzenia na trasie a ja w drodze powrotnej otrzymałam wiadomość , że załapałam się w swojej kategorii na podium !
Nasz sprawdzian oblałyśmy- teraz czeka nas krótka rehabilitacja i zaczynamy treningi...


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2018-02-15,09:53): Gratki :) nie ma przeszkód nie do pokonania :)







 Ostatnio zalogowani
lordedward
23:41
akforce
22:55
Borrro
22:34
Andrea
22:32
zbyszekbiega
22:19
dammy
22:18
emka64
22:01
Szymonidius
21:58
smszpyrka
21:37
krych26
21:13
Sikor 4Run Team
20:59
Wojciech
20:54
bobparis
20:42
kryz
20:36
Stonechip
20:27
INGL66
20:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |