Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [96]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
17 / 129


2013-02-26

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
gdzie świat się kończył, jest raj, fruwają stwory z piekła rodem i mieszkał Anioł Stróż (czytano: 2021 razy)

 

...gdzie świat się kończył, jest raj, fruwają stwory z piekła rodem i mieszkał Anioł Stróż

W niedzielę wybrałem się na dłuższy bieg do Ostromecka. Tym razem nie do Parku ale w stronę wsi Wałdowo.

Zaparkowałem samochód przy przejeździe kolejowym. Tam, gdzie zaczyna się Wałdowska Droga, bo tak ją nazywaliśmy. Tam, gdzie stoi dom, w którym mieszkał kiedyś ktoś, kto sprawił, że znowu tu się znalazłem. Ale o tym później.

Wałdowska Droga prowadzi, jak sama nazwa wskazuje, do wsi Wałdowo. Kiedy byłem dzieckiem, małym dzieckiem, wyobrażałem sobie, że za tą wsią już nic nie ma. Że świat się za nią kończy. A sama wieś była dla mnie bardzo tajemnicza. Gdzieś za lasami, połączona z całym światem tylko tą drogą. Jako dziecko nigdy tam nie byłem chociaż to zaledwie 3,5 km. Stąd pewnie takie miejsce tej wsi w dziecięcej wyobraźni.

Ale Droga była ważnym elementem mojego dzieciństwa. Piaszczysta, szeroka. Kiedy latem nagrzewało ją słońce powietrze nad nią falowało. Prosta przez około kilometr znikała gdzieś w lesie w tym falującym, gorącym powietrzu. To była granica naszych dziecięcych zabaw. Gdybym poszedł dalej może nigdy bym nie wrócił stamtąd? Bo przecież tam był koniec świata.

Uruchamiam zegarek, ruszam. Biegnę po asfalcie, bo dla wygody ludzi dwa lata temu zamieniono ten żółty piach na twardy asfalt. Wygodnie, szybko dla samochodów, ale żal tego widoku jak z obrazów Chełmońskiego.

Mijam młody las po prawej stronie. To tam, na leśnej polanie, graliśmy z kolegami w piłkę nożną. Dzisiaj tu rośnie młody las, młodszy ode mnie. Czy kiedyś też będzie pośrodku niego polana?

Dalej, po lewej stronie las z tragiczną historia. Pierwsza to pożar. Największy pożar lasu jaki widziałem. Wielkie świerki zamieniały się w pochodnie. Widoki były straszne. Kilkanaście lat później wydarzyła się tu inna tragedia. Zginęła w tym lesie młoda kobieta. Zgwałcona i zamordowana. Pamiętam ją, ładna brunetka. Las tragedii.

Biegnę dalej. Już inny las, starszy. To tu przychodziłem czasem z rodzicami na jagody. Przez cały dzień zbieraliśmy całą rodziną. I wracaliśmy z wiadrami tych pyszności. Były soki, były kompoty. Najszlachetniejsze z najszlachetniejszych. I grzyby też tu zbierałem. Bo w Ostromecku żyło się z lasem.

Dalej skrzyżowanie z drogą do leśniczówki. Nie biegnę prosto, tylko skręcam do lasu. Zaplanowałem długi bieg więc trzeba szukać kilometrów. Droga w lesie przetarta pługiem. Trochę świeżego śniegu ale dobrze się biegnie. Nie znam tej drogi ale lasy ostromeckie znam tak dobrze, że wiem gdzie ta droga prowadzi. A prowadzi też do Wałdowa.

I oto jestem w Wałdowie. Przez wiele lat Wałdowo było synonimem biedy. Właściwie to Wałdowo Dolne. To część większej wsi ale ta część jest inna. Kiedyś biedna, zagubiona w lesie, długo bez elektryczności. Kiedy dotarłem tu pierwszy raz to widziałem jeszcze domy pokryte strzechą. Wieś nie zmieniała się bardzo długo. I chociaż teraz pojawiły się nowe domy, to nadal nie zatraciła tej ciszy, tego uroku leśnego zakątka. Lubię tą wieś odwiedzać szczególnie letnimi wieczorami. Zachodzące słońce oświetla ją całą złotym światłem. Czasem myślę, że tak jest w Raju.

Przebiegam przez Wałdowo i skręcam w stronę Skłudzewa. To bardzo stara droga. Widać ją już na mapach z XVIII wieku. Ale nawet bez tych map można się zorientować, że służy ludziom już wiele lat. Rosną przy niej dorodne, stare dęby. Jest ich około 10. Czy widziały kiedyś, takiego jak ja, niemłodego już biegacza? A biegacz z lekką trwogą patrzy co dzieje się pod tymi dębami. Bo chociaż wiekowe to ciągle spadają z nich żołędzie. Nie widzę ich ale wypatrzyły je dziki. Ziemia strasznie poryta przez nie. Obym żadnego dzika nie spotkał.

Dalej, po prawej stronie, niewielki fragment lasu, który jest inny niż wszystko co go wokoło otacza. Tak wyobrażałem sobie starą puszczę. Ale to niewielki fragment lasu. Mijam go i skręcam w lewo. Długi podbieg. Przypomina mi się 34 km z maratonu w Poznaniu. Nie znam tej drogi ale domyślam się gdzie prowadzi. I nie mylę się. Docieram do drogi asfaltowej ze Skłudzewa do Bolumina. Opuszczam lasy i biegnę wśród pól. Teraz pokryte śniegiem ale latem lubię tędy przejeżdżać, bo zachwycają łany zbóż chwiejące się w rytm podmuchów wiatru. Więc biegnę wśród śniegów a widzę te pola zielone i skowronki fruwające nad nimi.

Dobiegam do Bolumnina, wsi niedużej. A tu wracają wspomnienia koszmarnych, biednych czworaków przy szosie. Już ich nie ma ale długie lata były dla mnie obrazem popegeerowskiej biedy.

W Bolumninie skręcam do Wałdowa. Ciągle asfalt. Wąska droga. Tak wąska, że trzeba zbiec na pobocze, żeby minąć się z samochodem. Inna sprawa że przez cały ten bieg minąłem tylko 3. Wbiegam do Wałdowa ale zaraz skręcam w stronę leśniczówki. Zauważyłem tylko mały sklep. Warto zapamiętać, bo może kiedyś będzie potrzeba kupienia wody.

Już leśniczówka a za nią chyba najładniejszy, najciekawszy i najbardziej tajemniczy las w okolicach Ostromecka. To fragment Siedmiu Gór. Las głównie liściasty z okazałymi bukami i kilkoma jarami, które powodują że najbliższe 3 km to będą zbiegi i podbiegi. Przez ten las biegnie ścieżka dydaktyczna. Już po minucie biegu zauważam budki na drzewach. To nie są budki dla ptaków. To budki dla nietoperzy. Dla mnie to najbardziej obrzydliwa stwory jakie znam. Jakby z piekła rodem. Pamiętam je z dzieciństwa, kiedy fruwały nisko nad głowami i jak to wtedy się straszyliśmy – wkręcały się we włosy :). Wiem, że to stworzenia pożyteczne ale pamiętam takiego jednego jak wpadł nam kiedyś do mieszkania i tata z nim walczył, żeby go przepędzić. Teraz nie obawiam się ich bo śpią a ja w czapeczce na głowie :)

Biegnę dalej przez ten las. Chociaż zima, to ciągle robi wrażenie swoją dostojnością. A do tego jest bardzo urozmaicony. Kiedy byłem dzieckiem to Siedem Gór było dla mnie tak tajemnicze, że się po prostu tych miejsc bałem. I może stąd do dzisiaj zostało to wrażenie tajemniczości? Zdjęcie, które widzicie obok zrobiłem kiedyś latem na tej trasie którą właśnie biegłem.

Docieram do szosy prowadzącej do Ostromecka. Mógłbym już wracać ale założyłem sobie ok 20 km więc jeszcze raz przez las do Wałdowa i potem powrót.

Wróciłem do samochodu. Ale zanim wyruszyłem w drogę powrotną podszedłem pod okna domu który stoi opodal. To dom duży ale ja patrzyłem w tylko trzy okna. Bo to okna mieszkania gdzie kiedyś mieszkał mój ostromecki Anioł Stróż. To moja koleżanka Ela, o której pisałem w innym wpisie. Mieszkała w tym domu po to, by po wielu latach sprawić, że dzisiaj mogłem pobiec tam...

...gdzie świat się kończył, jest raj, fruwają stwory z piekła rodem i mieszkał Anioł Stróż

Ps. Długi ten wpis. Czy ktoś doczytał do końca? Przepraszam, ale już trochę lat żyję i nie da się czasem w paru słowach. Żyję, bo, nie wiem czy pamiętacie ale ja…

miałem szczęcie…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Michał1980 (2013-02-26,19:27): Wpis jak zawsze fajny. Doczytałem do końca. Też znam te tereny, zanim położyli tam asfalt jezdziłem z rodzicami będąc dzieckiem na grzyby. Miejscowość nosiła bodajże nazwę Stanisławka i faktycznie świat tam się kończy...
jacdzi (2013-02-27,06:30): Kazdemu z nas zdarza sie biegac tam gdzie zyje Aniol Stroz. Fajny wpis!
(2013-02-27,08:00): Bieganie budzące emocje...
Admin (2013-02-27,08:46): Oczywiście, że doczytałem do końca. Nie da się przestać... U mnie też była taka droga obok domu rodziców... a raczej linia kolejowa. Jeździły nią transporty wojska z ZSRR do NRD. Po 5, czasem 7 dziennie. Z czołgami, transporterami, ciężarówkami, wagonami pełnymi żołnierzy. Z jednej stronę linię kolejową ograniczała dla mnie Wisła i most przez nią przerzucony - tam nie wolno było mi chodzić. Z drugiej strony był pierwszy przejazd, drugi przejazd, składowisko w lesie zapasowych fragmentów strategicznego mostu nad Wisłą, trzeci przejazd... daleko daleko dalej był wiadukt, do którego jako mały chłopak doszedłem tylko raz. A co dalej? Za wiaduktem też był mój koniec świata :-)
kornas (2013-02-27,09:48): Ci którzy nie biegają i nie rozumieją dlaczego my to robimy powinni przeczytać ten wpis.Piękny, aż mi żal że tam nie biegałem.
Krissmaan (2013-02-27,21:23): Piękny i niezwykle obrazowy przesiąknięty nostalgią opis. Myślę, że wyczuwam emocje w nim zawarte. Też tęsknię do stron z dzieciństwa, z których zostałem wyrwany z korzeniami przez życie. Przez ostanie 25 lat widziałem je tylko dwa razy. Dlatego szacuneczek za ten opis - dzięki niemu na chwilę wróciłem pamięcią w swoje miejsca.
adamus (2013-02-28,00:08): Wspomnień czar...... Gratuluję wpisu, miło było choć na chwilę przenieść się z Tobą na to wirtualne jak dla mnie bieganie :)







 Ostatnio zalogowani
romangla
00:30
marczy
00:01
karhumek
22:41
kos 88
22:37
fit_ania
22:25
Kojte csgoatse.com
22:22
Raffaello conti
22:21
Wojciech
21:57
chris_cros
21:43
Zedwa
21:27
entony52
21:15
aktywny_maciejB
21:00
Andrea
20:46
malkon99
20:41
romelos
20:36
UKS ATOS Woźnice
20:16
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |