2009-02-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Za Honkerem kulig mknie... (czytano: 759 razy)
Lubliniec-Leśniczówka, 22 luty 2009r.
Korzystając z wyjątkowo śnieżnej aury i sprzyjającej słonecznej pogody postanowiliśmy zrobić coś dla ciała jak i dla ducha, bo gdzież szukać lepszej integracyjnej zabawy jak nie przy wspólnym ognisku. A żeby kiełbasa i chleb ze smalcem i ogórami lepiej smakowały, najpierw odbyły się zawody narciarskie w stylu dowolnym czyli zupełny „freestyle”. Co prawda chętnych było więcej niż samych nart nawet tych, liczonych na sztuki ale i ten problem udało się rozwiązać, wypuszczając na trasę zawodników w odpowiednich odstępach czasu. O ile rotacja sprzętu odbywała się płynnie to nieco gorzej miała się sprawa „płynności” zawodników, których wymiana następowała z drobnymi potknięciami, często nawet bardzo efektownymi. Sam osobiście rozpocząłem wyścig wywijając patriotycznego „orła” na śniegu, różniącego się tylko od tego, którym wyścig zakończyłem inną strefą lądowania.
Pomimo wszelkich znamion imprezy sportowej, czyli znakomicie oznakowanej trasy, profesjonalnemu pomiarowi czasu i obecności sędziego głównego w osobie samego Prezesa, więcej było śmiechu i frajdy niż zaciętej rywalizacji i nikt nikogo kijami nie okładał... W sumie w zawodach udział wzięło 26 osób. Panie startowały na dystansie 1,2 km, a meni na dystansie 4,5 kilometra. W pierwszej kolejności wystartowali ci, którzy w ten dzień postanowili upiec co najmniej dwie kiełbaski przy jednym ogniu czyli grupa sprawnych „trochę inaczej” biegająca także „Zimnara” w Dobrodzieniu.
Nie dość, że udało się wystartować w zawodach narciarskich, to udało się jeszcze wziąć udział w niewątpliwej atrakcji dzisiejszej imprezy czyli kuligu. Zamiast klaczy, która akurat w tym czasie postanowiła się źrebić, w rolę koni, co prawda mechanicznych wcieliły się dwa ogiery o imionach Honker i Pajero. Miało to też i swoje dobre strony gdyż w przypadku wypadnięcia z sanek (a przypadki tego typu były nader często praktykowane) było się pewnym, że jedyne do czego się wpadnie będzie to biały, puszysty śnieg, bez „wkładki”, nie szkodzi, że ekologicznej.. Największą frajdę miały dzieciaki ale myliłby się ten, który sądziłby, że tylko one chciały powygłupiać się na sankach. Obłożenie było duże, miejscami po dwie osoby na jednym pojeździe płozowym. Im więcej wywrotek i zakrętów tym większy pisk i frajda. Zupełnie więc niezrozumiałą dla większości komendą była ta idąca z ostatnich sanek, na których jako przeciwwaga siedział „Żółty” aby „sterować lewą nóżką”. Nie pomagało. Sprawdzone. Zmarznięci, ledwie zdążyliśmy na bieg do Dobrodzienia. Tam, po zaliczeniu 6 kilometrowej rozgrzewki szybko wracamy na ognisko i dekorację uczestników biegu narciarskiego, pamiętając, że przepustka wystawiona przez Prezesa opiewała tylko na okres 2 godzin.
Po zjedzeniu wszystkich kiełbas, ogórów i chleba ze smalcem oraz wypiciu wszelkich płynów rozgrzewających w tych surowych warunkach, impreza wraz z nadchodzącym zmrokiem dobiegała powoli do końca. Już mieliśmy odchodzić gdy kierownik ogniska Jachu oznajmiając, że oto skończyły się zapasy drewna postanowił dorzucić weń wiórowe panele, które jak stwierdził nie dość, że zdobią to jeszcze i grzeją.. Grzały i to jeszcze jak! Aż Kosę z ławki zmiótł „Ognisty podmuch” , a z reklamówki wytoczyły się 2 (słownie dwa) kawałki kiełbasy. Wyziębienie im na śniegu jednak nie groziło... skończyły jak ich pobratymcy, na rożnie..
Podsumowując:
Ubawu i śniegu było po pachy i nie zabrakło także smacznej kiełbachy. Bo czy wiosną, jesienią, latem czy też zimą warto przyjść na ognisko METY z całą rodziną…
Się mi tak na koniec zrymowało…
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Prezes (2009-02-24,09:39): To ja Żółty złamałem szyfr Prezesa (w końcu pracuję w krypto) by podziękować sekretarzowi za piękny opis. Chcę zaznaczyć że nie byłem wyłacznie balastem lecz również - jak widać po kamizalce - siedziałem tam dla zachowania bezpieczeństwa i... przestrzegania przepisów ppoż. No! KRIS (2009-02-24,10:14): ALe przecież i o tym napisałem... że tą lewą nóżką tak, dla bezpieczeństwa,... ;)
|