|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Turek75_31 (2013-09-05) | Ostatnio komentował | Turek75_31 (2013-09-25) | Aktywnosc | Komentowano 105 razy, czytano 526 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 4 5 6 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2013-09-06, 10:13
| | | | | |
| 2013-09-06, 10:25
Tekst jest dobry, ale..... podobne rzeczy można napisać o każdej grupie, która ma jakiegoś "hopla", tj. zbieraczach znaczków, starych pieniędzy, gołębiarzach, itp.
To prawda, że biegacze są egocentryczni w mniejszym albo większym stopniu. Najgorzej jest, gdy komuś bieganie przesłania wszystko inne. Autor ukazuje nas w krzywym zwierciadle - nawet dosyć śmiesznie. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-09-06, 16:18 każdy swoje hobby ma...
ludzie, przecież to zwykła parodia w sensie literackim. spróbujcie odwrócić znaczenia poszczególnych zdań i się okaże, że autor to też zapalony biegacz, który przedstawił nasz świat w różowych okularach. z resztą każdy w tym tekście znajdzie taką odpowiedz jaką chce zobaczyć. co widać po komentarzach. a co się tyczy żon i naszych wyników to czy zapytani przez nie o najbardziej ulubione sklepy odzieżowe, w których robią zakupy wiedzielibyśmy jaka jest odpowiedz??? chyba nie !!!! każdy swoje hobby ma.......... (jak mawiał klasyk)
pozdrawiam !!! |
| | | | | |
| 2013-09-06, 20:49
Dobry tektst z humorem,trzeba miec troche dystansu,szczegolnie do siebie... |
| | | | | |
| 2013-09-07, 20:16
2013-09-05, 20:25 - Ryszard N napisał/-a:
Mars, być takim biegaczem to nie sztuka. To trochę brzmi jak usprawiedliwienie swojej nie mocy. Spróbuj od czasu do czasu inny. Spróbuj być lepszy od swoich wierszy. Ja wiem, że to może być trudne,... |
Ale ja nie muszę robić z mojego biegania sztuki. Bieganie to moje hobby i nie muszę być w tym dobry. Moc w nogach mam tylko, że małą. Bieganie traktuję rekreacyjnie, dla zdrowia i maraton w 5 h 30 min albo półmaraton w 2 h 30 min w zupełności mi wystarcza :-) Ważniejsze jest dla mnie np przebiegnięcie półmaratonu bez zatrzymywania i marszu bez względu na czas i miejsce na mecie. Nawet w 2 h 30 min.
Szkoda byłoby mi poświęcać czasu na częste treningi tylko po to aby przebiec maraton np poniżej 4 godzin. To duże poświęcenie a korzyści praktycznie żadnych poza satysfakcją, podniesieniem samooceny i wiary we własne możliwości.
Za 3 tygodnie pobiegnę w Maratonie Warszawskim. Już nie mogę się doczekać finiszu na Stadionie Narodowym :-)
A jutro Półmaraton Parkowy w Chorzowie.
Pozdrawiam serdecznie,
Paweł |
| | | | | |
| 2013-09-07, 22:14
2013-09-07, 20:16 - Mars napisał/-a:
Ale ja nie muszę robić z mojego biegania sztuki. Bieganie to moje hobby i nie muszę być w tym dobry. Moc w nogach mam tylko, że małą. Bieganie traktuję rekreacyjnie, dla zdrowia i maraton w 5 h 30 min albo półmaraton w 2 h 30 min w zupełności mi wystarcza :-) Ważniejsze jest dla mnie np przebiegnięcie półmaratonu bez zatrzymywania i marszu bez względu na czas i miejsce na mecie. Nawet w 2 h 30 min.
Szkoda byłoby mi poświęcać czasu na częste treningi tylko po to aby przebiec maraton np poniżej 4 godzin. To duże poświęcenie a korzyści praktycznie żadnych poza satysfakcją, podniesieniem samooceny i wiary we własne możliwości.
Za 3 tygodnie pobiegnę w Maratonie Warszawskim. Już nie mogę się doczekać finiszu na Stadionie Narodowym :-)
A jutro Półmaraton Parkowy w Chorzowie.
Pozdrawiam serdecznie,
Paweł |
| | | | | |
| 2013-09-07, 23:10
2013-09-05, 19:48 - Mars napisał/-a:
Myślę, że tak jak w każdym hobby tak samo w bieganiu ważny jest UMIAR. Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy biegają za dużo, za szybko oraz poza bieganiem, spaniem i pracą to świata nie widzą :-)
Zgodzę się, że bieganie jest nudne, wręcz bardzo nudne - to monotonne przebieranie nogami i nic więcej :-) Co w tym może być ciekawego? Do tego człowiek się męczy i poci. I jeszcze może sobie jakieś mięśnie nóg nadwyrężyć.
Ja to jestem taki "odwrotny" biegacz, znaczy się bardzo stosujący UMIAR :-) Wszyscy się chwalą jakie to mają super wyniki, a ja chwalę się, że zająłem 2-gie albo 8-me miejsce od końca, że półmaraton ukończyłem w 2 h 30 min albo maraton w 5 h 30 min. Bo uważam, że nie opłaca się dużo trenować aby mieć dobre wyniki, bo żadnych korzyści z tego nie ma. A na dodatek można kontuzję szybciej złapać. |
Jesteś słaby i tak sobie tłumaczysz. Gdy zaczynałem biegać to maraton w debiucie ukończyłem w 3:57. Chciałem biegać szybciej. Trenowałem wiele lat i teraz kręcę się koło 3h. Wynik nadal nie powala, ale uważam, że warto było solidnie trenować aby pokazać przed samym sobą swoje możliwości, determinację i sumienność. Dla każdego to będzie inny cel i inny przedział wynikowy, ale ważne żeby jakikolwiek był. Bardzo szanuję biegaczy, którzy potrafią czerpać radość z progresji nawet z pogranicza 5h. Jeżeli jednak Ty za cel stawiasz sobie jak najwolniejsze bieganie to przepraszam, ale nie widzę sensu Twoich startów. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-09-08, 11:12
2013-09-07, 23:10 - Kermit napisał/-a:
Jesteś słaby i tak sobie tłumaczysz. Gdy zaczynałem biegać to maraton w debiucie ukończyłem w 3:57. Chciałem biegać szybciej. Trenowałem wiele lat i teraz kręcę się koło 3h. Wynik nadal nie powala, ale uważam, że warto było solidnie trenować aby pokazać przed samym sobą swoje możliwości, determinację i sumienność. Dla każdego to będzie inny cel i inny przedział wynikowy, ale ważne żeby jakikolwiek był. Bardzo szanuję biegaczy, którzy potrafią czerpać radość z progresji nawet z pogranicza 5h. Jeżeli jednak Ty za cel stawiasz sobie jak najwolniejsze bieganie to przepraszam, ale nie widzę sensu Twoich startów. |
Może więcej zrozumiesz, jak Twoja "progresja" zacznie zmieniać się w regresję. Poczekaj tylko na upływ czasu. Zaręczam, że to nadejdzie;-)
A mówienie o kimś, że jest słaby bo nie jest progresywny, to nic innego jak wykazywanie swojej wyższości. A więc, biegaj coraz szybciej (jeśli jeszcze możesz), bądź jeszcze bardziej sumienny, trenuj, wykazuj jeszcze większą determinację, etc, etc, etc. Nazywam to: pogoń za niczym. |
| | | | | |
| 2013-09-08, 14:10
Cha, cha, cha, odezwali się progresywni wymiatacze, którym podobnych często zbierają z trasy na noszach, bo nie mogli zrozumieć, że przecenili swoje siły, i którym się wydaje, że zawsze będą szli do przodu a upływ czasu ich nie dotyczy. Są tak zarozumiali, że gdy ich pięć minut na szczycie swoich biegowych możliwości minie, to honor musi nakazywać im tylko pętlę na szyję a w najlepszym wypadku rezygnację z biegania, bo przecież tacy biegowi maczo nie mogą sobie pozwolić na to, by ktoś widział ich regres. Będą wówczas opowiadali, że posiadają wspaniałe wyniki sprzed lat ale teraz już nie biegają, bo ... pierdu, pierdu. Chyba, że założą, iż ich progresja, to będzie jak najmniejsza regresja albo, że od teraz biegają dla zdrowia a nie dla super wyników, które - w rezultacie - są gó..o warte, bo nie zbliżyli się do wyników czołówki. A dlaczego nie zbliżyli się? Otóż z tego samego powodu co Mars albo ja nie zbliżamy się do progresywnych wymiataczy, czyli że jest to duże poświęcenie (nie tylko swojego organizmu i czasu ale też rodziny, znajomych) a korzyści praktycznie żadnych, i szkoda czasu. W zawodach biorą udział tacy biegacze jak Mars (ja też), by przeżyć przygodę, spotkać znajomych, zobaczyć małe co nieco i dostać pamiątkowy medal, dla których priorytetem jest pokonanie dystansu w taki lub inny sposób i nieraz poprawienie wyników ale nie za wszelką cenę a jedynie przy sprzyjających warunkach, a trening przed zawodami pozwala czuć przyjemność ze spokojnego truchtania z rzadkimi, trudniejszymi akcentami, co nie powoduje poważnych kontuzji a utrzymuje ciało i mózg w jako takiej kondycji. Są też progresywni wymiatacze, dla których wynik jest najważniejszy, którzy katują swój organizm a na mecie okazuje się, że są tak daleko od czołówki jak Mars i ja od nich, tylko że potem idą do lekarza, bo nabawili się poważnego uszczerbku na zdrowiu. Muszą zapłacić za badania i wizytę lekarską a na zawodach nawet na powrotny bilet nie zarobili. Pomimo tego, że ich zachowania są dla nas (powolniaków) równie bezsensowne jak nasze dla nich, to my nie śmiejemy się z nich głośno, bo skoro im z tym dobrze, to niech sobie zedrą nogi nawet do kolan i biegają na kikutach, ich sprawa. Każdy ma prawo do swojego tempa. |
| | | | | |
| 2013-09-08, 18:05
Pkt 1:
Nie przebiegam przez przez ulice gdzie mi pasuje narażając innych (i siebie) na niebezpieczeństwo. Może dlatego, że jestem kierowcą i wiem co to znaczy gdy obiekt pojawi się naglę przed maską. Także nie biegam środkiem ulicy bo wiem, że nie jestem pancerny.
Pkt 2:
Praktycznie nie rozmawiam o bieganiu z innymi ludźmi. Bo i po co? Biegam dla siebie i dla swoich rekordów, a co mi odpadło to TYLKO MOJA sprawa. :-)
Pkt 3:
Jak przyjemność jest biegać po chodniku pełnym ludzi? To idiotyzm i nigdy tego nie robię. Bieg ma być przyjemnością, czasem katorgą, ale nie nieodpowiedzialnym kretynizmem.
Pkt 4:
Nigdy nie biegam ze słuchawkami bo to po pierwsze rozprasza, po drugie jest niebezpieczne. Lubię słyszeć swój oddech i śpiew ptaków.
Pkt 5:
Nie wiem o co chodzi z tymi medalami. Lubię je dostawać. Kolekcjonuję je w szufladzie i od dwóch lat przymierzam się do tablicy korkowej, aby je wszystkie ładnie ułożyć. :-) Dziecinne? A co złego w byciu dzieckiem?
Pkt 6:
Nigdy nie biegam w leginsach. Biegam w dresie sportowym z poliestru. Nie lubię obcisłych ubrań, bo nie jestem kobietą. :-) Tak na marginesie: kobieta z nadmiarami tłuszczu w leginsach to widok na ulicach niestety powszedni. Jest to po prostu obrzydliwe.
Pkt 7:
Bieganie nie jest nudne. Czasem może nużące, ale nie nudne. Równie można by powiedzieć, że życie jest nudne. Co rano wstajesz, żresz, srasz, idziesz do roboty, żresz, srasz, idziesz spać. Co w tym fascynującego? Przepraszam za obsceniczny język, ale to też było z przymrożeniem oka. ;-)
Pkt 8:
Tutaj się nie wypowiem, bo ja jestem domator i nie lubię spotykać się aby pieprzyć o niczym.
Pkt 9:
Moja kochana Żona dopinguje mnie w domu mentalnie. Nigdy nie zapraszam nikogo na zawody, bo i po co?
Pkt 10:
Zamknięcie ulic to może być faktycznie problem dla wielu osób zmotoryzowanych
Pkt 11:
Ten punkt już przerabialiśmy (pkt 2). Po co gadać o bieganiu? W bieganiu się biega a nie gada. Nigdy tego nie robię. Co najwyżej coś napisze w tej materii na forum ale to od wielkiego święta.
Pkt 12:
Lubię wkurwiać innych uśmiechając się od ucha do ucha. Tak po złości. :-)
Podsumowanie: czy jestem dupkiem? :-)
|
| | | | | |
| 2013-09-08, 18:19
Przepraszam za okropny błąd ortograficzny. Z przymrużeniem oka miało być, a nie z "przymrożeniem". O rany, to znaczy, że jednak jestem dupek! :-))) Kładę to na karb niedzielnego rozleniwienia umysłowego. :-) |
| | | | | |
| 2013-09-09, 19:30
2013-09-07, 23:10 - Kermit napisał/-a:
Jesteś słaby i tak sobie tłumaczysz. Gdy zaczynałem biegać to maraton w debiucie ukończyłem w 3:57. Chciałem biegać szybciej. Trenowałem wiele lat i teraz kręcę się koło 3h. Wynik nadal nie powala, ale uważam, że warto było solidnie trenować aby pokazać przed samym sobą swoje możliwości, determinację i sumienność. Dla każdego to będzie inny cel i inny przedział wynikowy, ale ważne żeby jakikolwiek był. Bardzo szanuję biegaczy, którzy potrafią czerpać radość z progresji nawet z pogranicza 5h. Jeżeli jednak Ty za cel stawiasz sobie jak najwolniejsze bieganie to przepraszam, ale nie widzę sensu Twoich startów. |
Masz rację, jestem słaby i tak sobie to tłumaczę i zamierzam być zawsze słaby. Bo nie widzę dla mnie żadnych korzyści z ukończenia maratonu w czasie np poniżej 4 h. Jak dla mnie to po prostu strata czasu poświęconego na częste treningi.
A sens mojego najwolniejszego biegania na zawodach jest taki, że staram się każdy bieg przebiec bez zatrzymywania i marszu. Nawet na treningach. Maratonu jeszcze mi się nie udało bez zatrzymania przebiec ale kiedyś tego dokonam. Jak na razie mój najdłuższy ciągły bieg to równe 30 km :-) I dodam, że moje przesuwanie się z prędkością 8,5 - 9,5 km/h jest biegiem a nie szybkim marszem.
Wczorajszy Półmaraton Parkowy w Chorzowie przebiegłem bez zatrzymania w czasie 2:26:39 z czego jestem zadowolony bo złamałem 2:30 :-)
Pozdrawiam |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-09-09, 21:48
Fajne, fajne trochę polityczne i tego... fajne, fajne.
Ale nie do końca i chciałbym wytknąć kilka wad a w zasadzie jedną.
Otóż zapraszam serdecznie do Poznania na weekend przedmaratoński (już od piątku), po którym z całą pewnością autor tekstu zmieni zdanie na temat biegaczy :) |
| | | | | |
| 2013-09-10, 09:23
2013-09-09, 21:48 - smolny napisał/-a:
Fajne, fajne trochę polityczne i tego... fajne, fajne.
Ale nie do końca i chciałbym wytknąć kilka wad a w zasadzie jedną.
Otóż zapraszam serdecznie do Poznania na weekend przedmaratoński (już od piątku), po którym z całą pewnością autor tekstu zmieni zdanie na temat biegaczy :) |
Czuję się zaproszona; odczuwam gwałtowną potrzebę zmiany zdania na temat biegaczy:)
PS. Zapraszam w sobotę wieczorem na Maltę. Chociaż na chwilkę:) |
| | | | | |
| 2013-09-10, 09:25
2013-09-08, 14:10 - Hung napisał/-a:
Cha, cha, cha, odezwali się progresywni wymiatacze, którym podobnych często zbierają z trasy na noszach, bo nie mogli zrozumieć, że przecenili swoje siły, i którym się wydaje, że zawsze będą szli do przodu a upływ czasu ich nie dotyczy. Są tak zarozumiali, że gdy ich pięć minut na szczycie swoich biegowych możliwości minie, to honor musi nakazywać im tylko pętlę na szyję a w najlepszym wypadku rezygnację z biegania, bo przecież tacy biegowi maczo nie mogą sobie pozwolić na to, by ktoś widział ich regres. Będą wówczas opowiadali, że posiadają wspaniałe wyniki sprzed lat ale teraz już nie biegają, bo ... pierdu, pierdu. Chyba, że założą, iż ich progresja, to będzie jak najmniejsza regresja albo, że od teraz biegają dla zdrowia a nie dla super wyników, które - w rezultacie - są gó..o warte, bo nie zbliżyli się do wyników czołówki. A dlaczego nie zbliżyli się? Otóż z tego samego powodu co Mars albo ja nie zbliżamy się do progresywnych wymiataczy, czyli że jest to duże poświęcenie (nie tylko swojego organizmu i czasu ale też rodziny, znajomych) a korzyści praktycznie żadnych, i szkoda czasu. W zawodach biorą udział tacy biegacze jak Mars (ja też), by przeżyć przygodę, spotkać znajomych, zobaczyć małe co nieco i dostać pamiątkowy medal, dla których priorytetem jest pokonanie dystansu w taki lub inny sposób i nieraz poprawienie wyników ale nie za wszelką cenę a jedynie przy sprzyjających warunkach, a trening przed zawodami pozwala czuć przyjemność ze spokojnego truchtania z rzadkimi, trudniejszymi akcentami, co nie powoduje poważnych kontuzji a utrzymuje ciało i mózg w jako takiej kondycji. Są też progresywni wymiatacze, dla których wynik jest najważniejszy, którzy katują swój organizm a na mecie okazuje się, że są tak daleko od czołówki jak Mars i ja od nich, tylko że potem idą do lekarza, bo nabawili się poważnego uszczerbku na zdrowiu. Muszą zapłacić za badania i wizytę lekarską a na zawodach nawet na powrotny bilet nie zarobili. Pomimo tego, że ich zachowania są dla nas (powolniaków) równie bezsensowne jak nasze dla nich, to my nie śmiejemy się z nich głośno, bo skoro im z tym dobrze, to niech sobie zedrą nogi nawet do kolan i biegają na kikutach, ich sprawa. Każdy ma prawo do swojego tempa. |
Bardzo często zgadzam się z Twoimi, Marku, komentarzami.
Tym razem również. |
| | | | | |
| 2013-09-10, 11:29
2013-09-09, 21:48 - smolny napisał/-a:
Fajne, fajne trochę polityczne i tego... fajne, fajne.
Ale nie do końca i chciałbym wytknąć kilka wad a w zasadzie jedną.
Otóż zapraszam serdecznie do Poznania na weekend przedmaratoński (już od piątku), po którym z całą pewnością autor tekstu zmieni zdanie na temat biegaczy :) |
a po maratonie powie - taka sytuacja :P |
| | | | | |
| 2013-09-10, 13:13
2013-09-09, 19:30 - Mars napisał/-a:
Masz rację, jestem słaby i tak sobie to tłumaczę i zamierzam być zawsze słaby. Bo nie widzę dla mnie żadnych korzyści z ukończenia maratonu w czasie np poniżej 4 h. Jak dla mnie to po prostu strata czasu poświęconego na częste treningi.
A sens mojego najwolniejszego biegania na zawodach jest taki, że staram się każdy bieg przebiec bez zatrzymywania i marszu. Nawet na treningach. Maratonu jeszcze mi się nie udało bez zatrzymania przebiec ale kiedyś tego dokonam. Jak na razie mój najdłuższy ciągły bieg to równe 30 km :-) I dodam, że moje przesuwanie się z prędkością 8,5 - 9,5 km/h jest biegiem a nie szybkim marszem.
Wczorajszy Półmaraton Parkowy w Chorzowie przebiegłem bez zatrzymania w czasie 2:26:39 z czego jestem zadowolony bo złamałem 2:30 :-)
Pozdrawiam |
Coś nam tu kit wciskasz. Coś sam sobie przeczysz.
Niby nie stawiasz sobie celów, nie zależy Ci na czasie ale jednak masz cel: przebiec bez zatrzymania. Bardzo ładny cel na początek. Bo jaki sens jest wypruć na początku a później maszerować. No i jeszcze złamać 2:30 w połówce.
A co będzie jak nie będzie już problemem bieg bez zatrzymywania? Czy czasem nie pojawi się wtedy cel: a może by tak 4h złamać? Na którym to teraz niby Ci nie zależy (bo pewnie jest poza zasięgiem).
No i co to ma znaczyć: "Jak dla mnie to po prostu strata czasu poświęconego na częste treningi." toż to herezja która powinna być karana wykluczeniem z forum. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-09-10, 14:06
Mało udzielam się na forum,ale mój ostatni start skłania mnie ku temu by zgodzić się z tezą zawartą w tytule.
Brałem udział w B7D i to co widziałem na trasie zszokowało mnie.Podobno w biegach górskich biegają "miłośnicy gór",jednak na trasie nie było tego widać.
Pełno opakowań po żelach,pustych plastikowych butelek,folii którymi zawodnicy okrywali się przed startem i zaraz po nim.Na początku myślałem ,że po prostu ktoś zgubił opakowanie i zebrałem kilka do plecaka,a potem na punktach odżywczych wyrzucałem do koszy.Potem było tego coraz więcej i pomyślałem ,że cholera sam świata nie zbawię.Najwięcej pustych butelek było między ostatnim punktem a metą.Wytykamy innym błędy ,ale nie widzimy swoich.
Podczas biegu spacerowało też trochę turystów i kiedy nas biegaczy mijali pozdrawiali nas swojskim "dzień dobry". Nieliczni odpowiadali na pozdrowienie.
Tak naprawdę sami wystawiamy sobie świadectwo pozostawiając po sobie syf na trasie biegów i okazując się po prostu burakami.Fajnie,jak ktoś bije nam brawo doceniając Nasz trud i wysiłek,ale niech nawet nie myśli o krytykowaniu Nas!!! My nie odpowiadamy nawet na pozdrowienie,gdyż widzimy tylko czubek swojego biegowego nosa.
Pozdrawiam wszystkich biegaczy. |
| | | | | |
| 2013-09-10, 14:11
2013-09-10, 13:13 - ljar napisał/-a:
Coś nam tu kit wciskasz. Coś sam sobie przeczysz.
Niby nie stawiasz sobie celów, nie zależy Ci na czasie ale jednak masz cel: przebiec bez zatrzymania. Bardzo ładny cel na początek. Bo jaki sens jest wypruć na początku a później maszerować. No i jeszcze złamać 2:30 w połówce.
A co będzie jak nie będzie już problemem bieg bez zatrzymywania? Czy czasem nie pojawi się wtedy cel: a może by tak 4h złamać? Na którym to teraz niby Ci nie zależy (bo pewnie jest poza zasięgiem).
No i co to ma znaczyć: "Jak dla mnie to po prostu strata czasu poświęconego na częste treningi." toż to herezja która powinna być karana wykluczeniem z forum. |
Pojęcie herezji pojawia się jedynie tam, gdzie mamy do czynienia z opresyjnym, dogmatycznym wyznaniem wiary. Wyznaniem wykluczającym, którego celem jest wyrugowanie wszelkiej konkurencji (np. w kwestii definiowania wartości realizowanych poprzez treningi i udział w imprezach biegowych)
Na poziomie amatorskim bieganie to tylko rozrywka. Jeden z wielu sposobów spędzania wolnego czasu. Jeśli ktoś realizuje swoje ambicje poprzez ściganie wskazań zegarka, to jego sprawa. Kolega, którego rad byś „wykluczyć”, poszukuje w bieganiu odmiennych wartości.
Sugestie dotyczące wykluczania kogokolwiek ze względu na różnice światopoglądowe są świadectwem braku zrozumienia idei funkcjonowania nie tylko portalu MP, ale Internetu w ogóle. Jego fundamentalna rola to „łączyć” poprzez umożliwianie Użytkownikom wymiany poglądów, opinii, doświadczeń, itd. Choćby były one (a często tak się zdarza) sprzeczne i prowadziły do sporów, to właśnie na tym polega szeroko rozumiana dyskusja. Cenzurowanie, nawoływanie do wykluczania, itp. to metody ludzi słabych, niezdolnych do przełamywania własnych ograniczeń. |
| | | | | |
| 2013-09-10, 14:32
2013-09-10, 14:06 - benio79 vel laska napisał/-a:
Mało udzielam się na forum,ale mój ostatni start skłania mnie ku temu by zgodzić się z tezą zawartą w tytule.
Brałem udział w B7D i to co widziałem na trasie zszokowało mnie.Podobno w biegach górskich biegają "miłośnicy gór",jednak na trasie nie było tego widać.
Pełno opakowań po żelach,pustych plastikowych butelek,folii którymi zawodnicy okrywali się przed startem i zaraz po nim.Na początku myślałem ,że po prostu ktoś zgubił opakowanie i zebrałem kilka do plecaka,a potem na punktach odżywczych wyrzucałem do koszy.Potem było tego coraz więcej i pomyślałem ,że cholera sam świata nie zbawię.Najwięcej pustych butelek było między ostatnim punktem a metą.Wytykamy innym błędy ,ale nie widzimy swoich.
Podczas biegu spacerowało też trochę turystów i kiedy nas biegaczy mijali pozdrawiali nas swojskim "dzień dobry". Nieliczni odpowiadali na pozdrowienie.
Tak naprawdę sami wystawiamy sobie świadectwo pozostawiając po sobie syf na trasie biegów i okazując się po prostu burakami.Fajnie,jak ktoś bije nam brawo doceniając Nasz trud i wysiłek,ale niech nawet nie myśli o krytykowaniu Nas!!! My nie odpowiadamy nawet na pozdrowienie,gdyż widzimy tylko czubek swojego biegowego nosa.
Pozdrawiam wszystkich biegaczy. |
Cholernie przykra sprawa. Dobrze znam trasę B7D i po prostu serce się kraje, gdy się widzi, w jaki sposób ludzie traktują swoje środowisko. W poprzednich edycjach brało udział stosunkowo niewielu zawodników. W tym roku padł rekord. Jak widać, masowy charakter imprezy w końcu zaczął odciskać swe negatywne piętno. Wielka szkoda.
Proszę się nie poddawać. Podczas treningów też zbieram ile mogę. To zawsze będzie za mało, ale i tak więcej niż nic. Moim zdaniem warto. Oby na trasach przybywało biegaczy takich jak Pan, rozumiejących, że bieganie to nie tylko wynik, ale przede wszystkim właściwa postawa wobec ludzi na trasie i swego otoczenia. |
|
|
|
| |
|