Któż z nas nie kocha lata? Któż nie lubi ciepła, któż nie przepada za promieniami słonecznymi? Któż nie lubi oddawać się błogiemu leniuchowaniu, gdzieś na plaży gdzie słonko przygrzewa. Myśląc o lecie mimowolnie uśmiechamy się.
A ZIMĄ?????? BRRRRR!!!!! Na samą myśl o zimnie dostajemy przysłowiowej” gęsiej skórki”. Wychodząc z domu zakładamy na siebie całą masę rzeczy, na głowę wciskamy czapę i opatulamy się jak najszczelniej a wszystko jeszcze otulamy szalikiem. Będąc na dworze któż z nas nie marzy o jak najszybszym powrocie do ciepłego domku???? Czyż nie marzymy o gorącej kąpieli???? Jasne, że tak!!! Jasne, że większość o tym marzy.
Większość , ale nie ja!!!! Ja na rozgrzewkę polecam kąpiel w zimnej wodzie. Im chłodniejszej tym lepiej, mówiąc szczerze najlepiej w przerębli.
Nie, to nie żart!!!!!! Ale dobra rada… Często odruchowo uciekamy przed zimnem, bronimy się przed nim, nie zdając sobie sprawy, ze jest ono naszym sprzymierzeńcem. Czasem nawet bywa lekarstwem. Sama „morsuję” od maja 2005r. Jak to w życiu najczęściej bywa o moim zimnych kąpielach zadecydował przypadek.
Właściwie kontuzja, kolana, której pomimo wielu badań lekarze tak naprawdę do dziś nie zdiagnozowali. Przez 20 lat wyczynowo uprawiałam sport byłam bardzo aktywna, gdy z dnia na dzień okazało się, że niestety ... muszę zapomnieć o bieganiu, ba nawet o jakimś sporcie „zastępczym” mam zapomnieć, byłam załamana.
Było mi ciężko, bardzo ciężko. Zakazano bowiem mi tego co najbardziej lubiłam, co sprawiało mi satysfakcję, dawało zadowolenie, co czyniło mnie osobą pogodną. Pewnie śmiesznym może się wydawać, ale pozbawiona wysiłku czułam się nieszczęśliwa. Zaczęłam szukać alternatywnego zajęcia.
No i padło na pływanie. Maj był więc i woda w jeziorze nie zachęcała swoją temperaturą, by choć koniuszek stopy w niej zamoczyć. Przyznaję. Wejście do wody, która miała 14 stopni był dla mnie szokiem. Miałam wrażenie, jakby ktoś nakłuwał mnie tysiącem igieł. Ale po chwili ciało przebiegło przyjemne uczucie ciepła. Ciepła które trudno mi nazwać. Ciepło, które dawało mi siłę i jakieś wewnętrzne zadowolenie.
Jak zwykłam mówić zimna woda dawała mi „kopa”. Kopa energii na cały dzień. Po każdej takiej kąpieli znikało gdzieś całe zmęczenie, znikała niechęć a i kolano jakby mniej bolało. Nie, nie przestało boleć, ale ból łagodniejszy był. Pewnie, że po jakiś 3, 4 godzinach znowu się nasilał, ale dla tych 4 godzin bez „łamania” w kolanie, warto było wchodzić do tej zimnej wody.
Przyszło lato. Woda ciepła, pewnie i nie miała na mnie już tak dobroczynnego wpływu, ale nawyk codziennego pływania został. No i co tu dużo ukrywać, moją słabością zaraz po bieganiu są słodycze Podobno jestem osóbką niezwykle upartą, ale jak śpiewają bracia Golcowie..JAK WIDZĘ SŁODYCZE TO KWICĘ. Nie potrafię sobie odmówić. A że wciąż po głowie kołatała się myśl, że może jeszcze kiedyś, jak kolanko przestanie boleć, jak i inne problemy zdrowotne poza mną będą, że może, może znowu będę mogła biegać, no więc pływanie było niejako zastępstwem na utrzymanie się w aktywności fizycznej i sposobem na spalenie kalorii, pustych kalorii których dostarczały słodycze.
Ta zima będzie już czwartą jak chodzę do tej swojej zimnicy, jak zwykłam mawiać. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym dlaczego każdego ranka, pierwszą czynnością jaką robię po wstaniu, jest wypicie kawki i spacerek w stroju kąpielowym na mój prywatny „odkryty basenik” Teraz kiedy mieszkańcy Pszczewa wiedzą, że kąpię się całą zimę nie pytają mnie po co to robię. Ale pierwszej zimy wciąż pytano mnie dlaczego to robię? Słyszałam Marysia po co Ci to kolejne wariactwo?
Czy Ty wiesz, że możesz jakiegoś choróbska się nabawić?? Odpowiadałam równie głupio. Na głupie pytania nie ma mądrych odpowiedzi. Więc mówiłam, że od dawno wiadomo, że nic tak nie konserwuje „starzyzny’ jak zimno. Dlaczego tak trudno uwierzyć, że teraz jak wchodzę do zimnej wody nie czuję zimna tylko błogie ciepło??
Dlaczego tak trudno uwierzyć, że zimno pomaga? Mnie pomogło. Problemy z bolącym kolanem ustąpiły do tego stopnia, że zaczęłam biegać. Po wyjściu z zimnej wody przez jakieś 30-40 minutek nie czuję bólu. Wykorzystałam to i początkowo po 5, później więcej i więcej kilometrów byłam w stanie przebiec. Odważyłam się nawet na udział w zawodach. Po takiej porannej kąpieli w lodowatej wodzie czuje się jak nastolatka. Po takiej kąpieli każdy wysiłek jakby lżejszym był, ciało mniej boli. Te moje poranne kąpiele w przerębli zwykłam nazywać naturalną KRIOTERAPIĄ. Tyle ja.. A co na ten temat mówią lekarze???
Krioterapia..to wsółczesna metoda leczenia zimnem.
Ale pionierami byli Egipcjanie, którzy lodowymi okładami leczyli obrzęki, „zbijali’ wysoka gorączkę, po prostu odkryli przeciwbólowe działanie zimna. W bardziej nam współczesnych czasach metodę tę stosowali lekarze pracujący na frontach wojen napoleońskich. Rannym żołnierzom zanim amputowano kończyny najpierw okładano je lodem by uśmierzyć ból i zapobiec wykrwawieniu..
W Polsce po raz pierwszy komorę krioterapeutyczną zastosował profesor Zdzisław Zagrobelny ze swoim zespołem z Katedry Rehabilitacji wrocławskiej AWF w 1983 roku.
Badania wykazały, że zimnem skutecznie leczone są :
choroby narządów ruchu, np. zwyrodnienia, stłuczenia, naderwania przyczepów ścięgien i więzadeł, przykurczy stawowych i mięśniowych, przeciążenia mięśni, skręcenia, zwichnięcia ,nerwobóle, stres, przemęczenie, bóle kręgosłupa, osteoporozę, depresję. Zimno przyspiesza przemianę materii, wzmacnia odporność.
Zabiegi leczenia zimnem polecane są nie tylko osobom chorym ale również zdrowym, szczególnie prowadzącym aktywny tryb życia, czyli takim jak my wszyscy zalogowani na forum MP Zimno nie tylko pomaga w leczeniu, ale i ODMŁADZA, dodaje sił, zwiększa odporność na choroby.
Choć zimno źle nam się kojarzy potrafi zadziałać jak pigułka szczęścia. Albowiem pod wpływem zimna organizm zaczyna wytwarzać endorfiny i enkefaliny, substancje które zmniejszają odczuwanie bólu, odpowiadają za uczucie zadowolenia. Pod wpływem zimna wzrasta też poziom adrenaliny i noradrenaliny czyli hormonów stresu blokujących impulsy bólowe i mobilizujących do działania…
Ja nie potrzebowałam, żadnych badań medycznych by się o tym dowiedzieć, Ja to wszystko na sobie doświadczam,. Doświadczam każdego ranka.
Pewnie, że kąpiel w przerębli to tylko namiastka kriokomory, ale namiastka z której każdy może skorzystać, namiastka która na pewno nie zaszkodzi, ale pomoże. Mnie pomaga, dlatego z wielka ochotą każdego ranka z ręczniczkiem przez ramię przewieszonym „pędzę” by na 6, 7 minutek oddać się błogiemu ciepłu, ciepłu które daje kąpiel w lodowatej wodzie.
Co czuję jak wychodzę z zimnej wody????
Czuję że nic mnie nie boli. Czuję się pełna energii, czuję się zrelaksowana, znika gdzieś zmęczenie. Po prostu czuję się jak MŁODA LASKA..
PS..Do napisania tego artykułu skłonił mnie wczorajszy artykuł Emki…
Nie mam wykształcenia medycznego, ale mam wiedzę, jaką zdobyłam dzięki porannym kąpielom w lodowatej wodzie, a czasami i w przerębli.
Uważam, że tak jak sauna, tak i zimno ma zbawienny wpływ na nasz organizm ... tylko postrzegane i odczuwane są zgoła inaczej.
I jednego i drugiego można „zakosztować”. Wystarczy się tylko odważyć, wystarczy zrobić pierwszy krok. Następny będzie łatwiejszy…Zaręczam!!!
|