Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [17]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Shodan
Pamiętnik internetowy
Moja droga do Maratonu

Eryk
Urodzony: 1972-11-27
Miejsce zamieszkania: Warszawa
83 / 84


2024-04-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nie tylko medale (czytano: 800 razy)

 

Będąc u szczytu swojej biegowej kariery czasami nachodziły mnie przemyślenia jak to będzie, gdy z tego szczytu zacznę schodzić, a może nawet kiedyś z niego spadnę. Ile wtedy pozostanie z dawnego, biegającego mnie. Na ile te wszystkie emocje, które buzowały gdy biłem rekordy czy pokonywałem kolejne granice pozostaną w pamięci, a na ile zostaną zatarte przez upływający czas. Jak ocalić wspomnienia od zapomnienia. Jakie pamiątki zachować w kapsule czasu, które w dalekiej przyszłości będą echem minionych, pięknych lat.

Podobnie jak większość biegaczy, zgromadziłem pokaźną kolekcję medali. Te jednak nigdy nie budziły we mnie szczególnej ekscytacji. Cieszyłem się nim zazwyczaj przez chwilę po biegu, ale już po dotarciu do domu, medal lądował w kartonie obok kilkudziesięciu innych medali i nie zdarzyło mi się nigdy, żebym do nich wracał, oglądał, czy komuś je pokazywał. Owszem – wyeksponowałem kilka z nich, ale tylko te, które dostałem za miejsce na podium, lub po biegu, na którym nabiegałem aktualną życiówkę.

Nigdy natomiast nie przyszło mi do głowy, żeby kolekcjonować koszulki dodawane do pakietów. Tych zawsze miałem w nadmiarze. Zostawiłem sobie zaledwie dwie, które mają dla mnie wartość pamiątkową, kilka służy mi nadal jako codzienne koszulki treningowe, a znaczną większość albo oddałem, albo gdy ich nikt nie chciał – wyrzuciłem.

Po kilku pierwszych zawodach zostawiałem sobie na pamiątkę numery startowe. Gdy kolekcja liczyła trzy, czy cztery numery, przestałem je zbierać. Nawet nie pamiętam dlaczego. Chyba przez przypadek wyrzuciłem kolejny numer, pomyślałem też, że sam medal mi wystarczy. Zdarzało się również, że numery były wydrukowane na zwykłej kartce papieru, a ta zazwyczaj przegrywała konfrontację ze spoconą koszulką, deszczem, albo wodą wylewaną na siebie dla ochłody. Z perspektywy czasu żałuję, że nie zgromadziłem pełnej kolekcji numerów. Taki segregator zajmowałby mało miejsca, byłby poręczny, wygodny do przeglądania, a na numerach można by dopisać dotykowe informacje – czas, zajęte miejsce, datę i w dwóch słowach wrażenia z biegu (np. że użądliła mnie osa). Gdybym jeszcze raz zaczynał przygodę z bieganiem – kolekcjonowałbym numery.

Podobnie jak numery, wygodne do przeglądania są też zdjęcia z zawodów. Uzbierałem ich całkiem sporo, choć nie ze wszystkich startów. Z niektórych imprez zdjęć mam w nadmiarze, z innych wcale. Nie zawsze była na miejscu profesjonalna ekipa, od której można później kupić swoje zdjęcia, nie zawsze był ze mną ktoś, kto mógłby je zrobić, a sam zazwyczaj nie miałem ze sobą telefonu. Te zdjęcia które zgromadziłem na razie czekają sobie w kilku folderach na segregację i przygotowanie jakiejś publikacji. Zapewne kiedyś poświęcę trochę czasu i zrobię z nich, mam nadzieję ciekawą, fotoksiążkę.

Medale, koszulki, numery czy zdjęcia to chyba najpopularniejsze pamiątki z zawodów. Od dłuższego czasu mam jednak w planach coś, co nie jest tak powszechne. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się zmobilizować i doprowadzić ten projekt do końca. Gdy zacząłem biegać, zacząłem też pisać bloga. Pisałem nieregularnie, ale zgromadziłem tyle materiału, że kiedyś pomyślałem sobie, żeby zrobić z tego… książkę. Nie chodzi o poważną publikację, która byłaby dostępna na półkach Empiku. Myślę o nakładzie nieprzekraczającym kilkudziesięciu egzemplarzy i wciskaniu tejże książki znajomym (naturalnie, że za darmo). Przede wszystkim jednak, do takiej książki sam chętnie bym zaglądał, tak jak teraz zaglądam do swoich archiwalnych wpisów. Wbrew temu, co mi się początkowo wydawało, transformacja tekstów pisanych na bloga na formę nadającą się do książki nie jest taka prosta, ale wierzę, że z czasem słowo stanie się ciałem.

Nad wspomnieniową książką powoli pracuję, jednak zanim ona powstanie, zrobiłem coś jeszcze, czego efekt okazał się być ogromnym zaskoczeniem dla mnie samego. Sięgnąłem do najgłębszych pokładów swojej kreatywności i stworzyłem coś, z czego jestem bardzo dumny i co będzie dla mnie wyjątkową pamiątką. O szczegółach napiszę w kolejnym wpisie.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Inek (2024-04-17,12:11): A może warto jeszcze bardziej polubić biegi górskie ?







 Ostatnio zalogowani
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
uro69
21:44
GRZEŚ9
21:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |