Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [10]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Kej Oul
Pamiętnik internetowy
rondo klecina

Krzysztof Olański
Urodzony: 1973-06-04
Miejsce zamieszkania: Wrocław
2 / 11


2015-07-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
1 x Śnieżka = 1/3 x Mont Blanc (Dystans Mini) (czytano: 1563 razy)



[ ] Dzień przed imprezą pomyślałem sobie jak to ma wyglądać. Start na 600 m npm. a po 9k mam być na 1600. Jeśli nie wierzyłem, że od samej myśli potrafią rozboleć nogi, to właśnie do wczoraj. Skoro myśl wywołała autentyczny ból to tak samo szybko pojawił się wniosek. Głowa. Tu jest rozwiązanie. Wdech, wydech, kilka razy. Bólu nie ma. Do jutra.
[ ] 1k - spoglądam do góry: Tam !?! To było ostatnie spojrzenie w górę przez kolejne sześć. 3k - Sowia Dolina kusi łagodnością, wciąga powabem, nęci rozkosznie ale ja wiem, to teraz trzeba wejść odważnie a jednak powoli, zdecydowanie ale z rozwagą. 5k - Sovi Sedlo i łapię prawdziwy rytm - Jelenkę mijam jak nigdy przedtem, z niekłamaną rozkoszą mimo widma prawdziwych (dosłownie) schodów na Czarną Kopę. 7k schody jak szybko się pojawiły (tym razem również w przenośni), tak samo szybko znikły. Czarny Grzbiet rozpoczyna szczytowanie. Jest c u d o w n i e . Jest przestrzeń. Jest pęd. Są żagle i jest wiatr! 9k - napędzony Słońcem kończę szczytowanie, najcięższe za mną (podbiegi), najgrorsze przede mną (zbiegi). 13k - póki co nie jest źle, całkiem fajnie, ale też póki co jest łagodnie. 14k - jest fatalnie, każdy krok jest ważny. Droga przestaje być sobą - zamienia się w... hm, koszmar rowerzysty to mało powiedziane. Rozpoczynam rozmowę z sobą na głos - bez krempacji. Dyskusja wątpiącego ze zwycięzcą: Niby wszystkie zakładane czasy złamane. Jest dobrze, nic nie boli. Ale łapię stres. Lęk przed sukcesem. Pierwszy raz to odczuwam choć nie od dziś wiem że to istnieje. Przed czym lęk zapytasz? Przed zwycięstwem. Nad kim? Nad wątpiącym. Nad zbyt ostrożnym. Nad przegrywającym! 17k - cały czas w dół - chwilowe wypłaszczenia ukazują skalę zmęczenia. Galareta zamiast mięśni! Metę przekraczam bez zachwytu, wyczerpany długim jej wyszukiwaniem oczyma zmęczonymi wodzeniem po karpaczowym deptaku. Jednak to tylko moment. Wszystko wraca po chwili. Wszystkie złe myśli lądują w koszu. Nadmiernie wykorzystuję kurtynę wodną tuż za metą. W mgnieniu oka przywraca mnie do świata żywych. Obfity punkt odżywczy równie szybko uzupełnia utracone pokłady energetyczne. Spotkania ze znajomymi bezcenne. Karkonosze Express. Droga powrotna, mimo że okrężna, mija o wiele szybciej niż dojazd. Jest o wiele lepiej. Góry Olbrzymie.
[ ] Wracam tu niebawem!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
04:48
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
uro69
21:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |