2014-01-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| prawie jak obóz (czytano: 1300 razy)
Kolejny bardzo mocny tydzień za mną...
Do maksa wykorzystałem dni wolne na porządny trening.
Przez ostatnie dwa tygodnie przebiegłem więcej kilometrów niż przez cały listopad, bo aż 255. Pewnie dla niektórych to nie jest jakiś kosmiczny kilometraż ale dla mnie owszem. I mocno odczuwam je w nogach!
W sumie przez 7 dni byłem na treningu 10x z czego dwa razy z moją drugą, lepszą połówką. Treningi z żonką bardzo mi pomagały na obolałe nogi. 6-8km truchtu po 5.50-6.00 były dla mnie jak masaż.
Mocniejsze treningi wykonałem we wtorek i piątek.
Reszta to tylko spokojne biegi w I zakresie.
We wtorek wykonałem (byłem pewien, że zrobię ten trening na wielkim luzie) 3x4km (4.08/4.03/3.54) i o ile pierwsze dwie serie były spokojne to ostatnia już trochę rzeźbiłem, co bardzo mnie zirytowało, bo przecież 3.54 to żadna prędkość, ale na dużym zmęczeniu jakoś nie mogłem złapać luzu. Jedyne co cieszy to fakt, że tętno podskoczyło do zaledwie 171, a średnie tętno w pierwszych dwóch seriach było sporo poniżej 160 (154 i 157).
W piątek wykonałem 12km w II zakresie i znów było ciężko. Mięśniowo było naprawdę słabo. Całość wyszła po 4.09 na HRavg 160 max166...trochę wysoko:-/
Ale Tak miało być. Maraton sam się niestety nie przebiegnie.
Cały tydzień podsumowałem 23km wycieczką biegową. Spokojnie z nogi na nogę, bez żadnej kontroli tempa. Pilnowałem tylko żeby tętno było poniżej 145. Wyszło Hravg142 a tempo 4.46 co mnie zaskoczyło bo myślałem, że się człapię.
W tym tygodniu miałem jeden dzień "odpoczynkowy"...w środę. Zrobiłem tylko 6km po 6.00 i było "wesoło" bo byłem jeszcze mocno wczorajszy po sylwestrze;-)
Od dzisiaj wszystko wraca do normy...mocno zjeżdżam z kilometrażem i tak aż do końca kursu, czyli początku lutego. Potem 10tyg zapitalania do maratonu a po drodze starty w Gdyni na 10km i połówka w Krakowie...
walka!!!
Zostało 96 dni
Na zdjęciu Ścieżka Zdrowia, gdzie robię większość treningów...
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |