2011-06-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| III Legionowska Dycha- zmagania z upałem (czytano: 1600 razy)
Nadszedł dzień startu. Swoje przygotowania oceniam dobrze. Planowałem złamać barierę 50 minut i byłem na to przygotowany. Jedyne co mogło przeszkodzić to pogoda. Która była dzi¶ bardzo ładna. Zreszt± jak od kilku dni. Jakie¶ 25-30 stopni i bezchmurne niebo. Ale o tym dalej.
Pakiet startowy odebrałem w sobotę, dzień przed biegiem. Składał się z chipu, numeru startowego i białej technologicznej koszulki Kalenji.
Start w samo południe. Spocony byłem już stoj±c około 4 minut na linii startu. Wystrzał i start, ruszyli¶my. Moim planem było nie biec wolniej niż 5 min/km. Nie do końca wiedziałem jakie tempo mam utrzymywać, miałem to korygować na kolejnych oznaczonych kilometrach na trasie. Pierwszy kilometr przegapiłem. Drugi, chyba 9:36 na stoperze. U¶miech, jest dobrze. Kolejne kilometry poprawiam czas, już nie tak mocno jak na pierwszych metrach, ale zawsze jakie¶ 1-2 sekundy powyżej zakładanego minimum. Bardzo dziękuję mieszkańcom którzy podawali wodę na trasie. Łyk wody reszta na głowę. Po każdym takim dopingu kilka następnych metrów biegło się dużo lżej.
Wracaj±c do samego biegu. Połowa dystansu za mn±. Nawrót, drug± pętla. Ci±gle 30-40 sekund zapasu czasu. A ja nie planuje zwalniać czuje, że mam siły dobiec do końca w ¶rednim tempie poniżej 5 min/km. Zaraz za nawrotem stoj± osoby podaj±ce kubeczki z wod±. ¦wietnie się spisali, mimo ponad 300 biegaczy. Kilka metrów dalej kurtyna wodna ustawiona przez strażaków, po tej k±pieli czuję dodatkowy przypływ sił. Chyba 7 km przebiegłem zdecydowanie gorzej. Mój zapas czasu zmniejszył się do 20+ sekund. Mimo, że organizm ma coraz mniej sił, musiałem dobiec na metę poniżej 50 min. Za daleko już byłem aby rezygnować. Tak więc mimo bólu który czuć w nogach przy¶pieszam delikatnie. Duża pomoc w tym rywala obok którego biegłem. Wyprzedzamy się nawzajem z 3 razy na kilka kroków. Dzięki temu temp jest szybsze. Nie pamiętam dalszych czasów. W końcu widzę tabliczkę 9 km. Wiem, że jeszcze kilometr do mety, na pewno dam rade. A zapas to pewnie było jakie¶ 30 sek. Staram się go jeszcze poprawić i podkręcam temp momentami. Jednak wiem, że nie mogę przesadzić. Mijam kurtynę wodn±. Ostatnie 100- 150 metrów. Wł±czam 5 bieg i biegnę do mety ile sił w nogach. Mijam kilku biegaczy. Po drodze biorę jeszcze wodę od osoby podaj±cej j± i wylewam na twarz. W końcu meta. Stoper pokazuję 49:08. Zwyciężyłem. Mimo wyczerpania, u¶miech na twarzy. I to jest piękne w tym sporcie. Biegniesz 10 km w strasznym upale wpadasz wyczerpany na metę i jeste¶ szczę¶liwy, u¶miechnięty. Zaraz po przekroczeniu mety, organizatorzy zbieraj± chipy i wręczaj± medale. Ładny, masywny medal. Dodatkowo każdy zawodnik otrzymuje napój izotoniczny. A na stoisku obok można otrzymać ciepły posiłek, bigos lub makaron.
Po 40 minutach od przekroczenia linii mety otrzymuję SMS"a od organizatora nieoficjalne miejsce open 118, czas brutto 49:06, netto 49:03. Super. Jestem zadowolony z osi±gniętego wyniku. Co więcej napisać. W nudny sposób opisałem swoja odczucia z biegu:P. Może dodam, że planuję wystartować na trasie Legionowskiej Dychy w przyszłym roku. A w tej chwili muszę sobie znaleĽć kolejn± imprezę w okolicy w której będę mógł wzi±ć udział.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |