2009-12-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Nocna masakra 2009 (czytano: 2636 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.nocnamasakra.pl/mapy/NM2009-TP100-150dpi.png
Trasa Piesza 100
Pomocne w czytaniu relacji będzie śledzenie mapy ze strony orga (patrz link), zdjęcie: Wojciech Paszkowski.
Start w sobotę 7.30 z terenu ośrodka wypoczynkowego w Długich nad j. Lipie w grupie z Izą i Grześkiem.
PK9 – asfaltem SW do odbicia SSW w kierunku PK, atak przecinką równoleżnikowa. Zamarzł kompas Suunto S3 i przestał się kręcić, zabieram Grześkowi Silvę. Iza nie może się rozruszać.
PK3 – wyraźnym duktem SEE do wyraźnego skrętu SEE/E i dalej na azymut SE do PK.
PK1 – chaos ścieżek, na azymut N do zabudowań i dalej NE duktem do skrzyżowań Płocino i zaraz odbiciem na NE 1,5km, przecinką i duktem do PK. Iza ma atak zwątpienia i łyka magiczną tubkę żelkowo-taurynową.
PK6 – duktem SE i następnie SSE, za dwukreskową drogą wariantem prawie dokładnie S do skrzyżowania z zabudowaniami, atak. Iza dostała skrzydeł po tej taurynie, teraz Grzegorz zostaje w tyle (ma buty trekingowe w których ciężko mu się truchta. U mnie podejrzany ból w otartej pięcie.
PK7 – NEE do asfaltu, 500m SE i odbicie duktem E. Dalej pokręconym duktem na E do drogi N-S i nią na S 400m do odbicia na PK. W grupie nastroje bojowe, szacunki nt. czasu przejścia całości.
PK11 – powrót do drogi N-S i nią na N, NNW do odbicia NEE przy Czarnym Bocianie NEE i na skrzyżowaniu babol na 20-30min błędnie określone położenie, odbicie na N 800m za wcześnie duża pętla i powrót do miejsca ataku, poprawka i już bez pudła atak. Morale w teamie spada. Opory w truchtaniu, pięta boli mnie coraz bardziej. No i zimno.
PK4 – chaos ścieżek azymut do duktu SEE przez pola morenowe do czerwonego asfaltu. Dalej przebieg szlaków inny niż na mapie ścieżką E do linii energ. i wzdłuż niej na NE 200m i odbicie w dobrym kier. i obchodzimy jez. Kosin od N i wchodzimy na PK. Koniec truchtania.
PK15 – wzdłuż torów na N/NW aż do przejazdu w kier Kępy Zagajnej. Zgodnie z zaleceniem robimy obejście od północy... Ale jakie! Jakbyśmy Armię Czerwoną z flanki brali... babol na 15min. Przed atakiem wkładamy czołówki. Atak na PK od S z przepustu, przez bagna. Dobrze, że skute lodem. Wieżę z PK namierzamy dzięki światłu czołówki innego zawodnika. Zimno jak diabli.
PK12 – „koniec przecinki” - najbliższą przecinką NNW, potem duktem N i potem drogą przeprawa przez Strugę Mierzęcką. Dalej czerwonym szlakiem i decyzja ataku od S. Błąd. Wpadamy w bagienko, które nie wszędzie zamarzło. Ociężałość umysłowa sprawia, że zaczynamy czesać, strata 30min. Po opamiętaniu atakujemy od N i wszystko gra. Mam pretensję do orga za opis tego PK.
Ewakuacja - Morale pod psem, Iza chce kończyć, Grześ też się łamie, ale jeszcze nie odpuszcza. Szybka decyzja i zamiast do PK2 idziemy do asfaltu (krajowa 22) drogą na S od j. Łabędź, żeby odprowadzić Izę do samochodu orga. Dzwonię do Daniela, który akurat jest blisko i umawiamy się na zwózkę Izy i Grzesia. Doprowadzam ich prawie do drogi (ale nie chcę widzieć się z Danielem, z obawy, że sam zrezygnuję). Dają mi batony i pa pa. Jest ca 19.30. Bardzo zimno, dużo było powolnego marszu.
PK2 – 2-2,5km do skrzyżowania wielu duktów na W od Osowca i stamtąd SEE i E do mostku, przed mostem na szagę do PK nie brzegiem strumienia, tylko trochę dalej, górą skarpy. Punkt namierzony bezbłędnie, śmiem twierdzić, ale perforator jakby 30-50m w dół strumienia. Strata jakieś 5min
PK10 – Lewym brzegiem w dół strumienia do mostu i drogami do Chrapowa i Mierzęcina, tam mostem nad Mierzęcką i drogą przez tory i SW do zakrętu na W, tam odbicie SW wyraźnym duktem. W okolicy PK babol nawigacyjny, czeszę (niestety!). PK odnajduję dzięki grupie napieraczy, którzy trochę mnie rozbudzają i otwieram (:)) swój umysł. Strata 30min jak nic. Zimno.
PK16 – Najkrótszą z istniejących – w rzeczywistości, nie na mapie – dróg do Słonowa, stamtąd NNW do Dobiegniewa, z miasteczka wyjście asfaltem na N i za j. Wielgie prosto duktem NE w okolice PK. Atak trafiony, na PK. Dużo truchtam i jest cieplej.
PK13 – ścieżką nad jeziorkiem (od N) i nad stawami (od S) do asfaltu (gminna160), asfaltem na N i odbice na W za ostatnim kanałami melioracyjnymi. Do linii lasu, stamtąd odnogą na NW i za przepustem drugie odbicie dokładnie W (wcześniejsze słabo widoczne), dalej zygzakami wg mapy. Bez strat.
PK8 – obchodząc w prawo oba oczka wodne dojście do torów, przez nie i SW do zakrętu asfaltu przy j. Mały Osiek, asfaltem W/NWW do odbicia SWW przy pierwszych zabudowaniach Lubiewka. Duktami SWW/W/NWW do Ogradzkiego Młyna, atak na PK od E. Mroczki przed oczami, trochę błądzenia. Straty na 5min.
PK5 – powrót do Młyna i duktami cały czas mniej więcej na S przez Pielice w sąsiedztwo PK. Bez strat.
Dygresja – tak około PK8 zorientowałem się, że mam towarzysza, parł naprzód zaskakująco szybkim marszem. To na pewno nie był niedźwiedź, bo miał działającą czołówkę, którą mi przyświecał, gdy zmieniałem baterie w swojej. Dziwne natomiast było to, że tylko odmrukiwał na zaczepki i w ogóle się nie przestraszył, gdy wleźliśmy w stado dzików, a te rozbiegły się na wszystkie strony z kwikiem. No i gdy doszliśmy z PK5 w okolice j. Słowa to poleciał na brzeg mimo że namawiałem na drogę po szlakach na N od jeziora... Dziwne.
PK14 – azymut S do duktu i na SE do szlaków i szlakami do granic wielkiego półwyspu MiędzyLipie. Trochę za szybko odbijam na S i muszę wracać do mostu nad ciekiem od j. Osiek i wreszcie natrafiam na ścieżkę do PK. Wykorzystuję, mówiąc szczerze, ślady wydeptane przez innych i docieram do PK. Mroczki jak cholera.
META – łatwo, po wydeptanych śladach do asfaltu (22) i drogą do Długich.
Dziękuję Danielowi za imprezę.
Dziękuję Izie i Grzesiowi za towarzystwo, dziękuję Wlkp za wodę.
Czas: 22h35min. Kretyńskie czesanie lasu jak zwykle nie ma sensu, a przydarzyło mi się dwa razy, ale cieszę się, że złapałem wszystkie PK. Kolejność zaliczania też nie była optymalna. Wiatru nie było więc mróz nie doskwierał aż tak bardzo.
Zjadłem bardzo dużo: 6 batonów, 6 oscypków, 7 power żeli.
Wypiłem tylko 2l. z czego 1,5l to izostar, a 0,5 to redbul z biedronki (rozpuszczalny).
Fatalnie obtarta prawa pięta wyłączyła mnie z biegowej aktywności na 10 dni.
Fajna imprezka.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Antoni (2010-01-10,09:34): Widzę, że z tą dziesiątką obaj mieliśmy podobne problemy. Za dnia byłoby dużo łatwiej. Ech ten scorelauf. Pozdrawiam. rocha (2010-01-11,10:08): Ha! Nawet nie wiedziałem, że tu można komentować, dzięki.
A co do PK10, to łatwiej by było od strony PK1, kolejny raz nie przeniknąłem umysłu Daniela Antoni (2010-01-11,20:46): Zgadzam się, od PK1 byłoby nieco łatwiej. Potem w miarę oczywista droga do PK11 i dalej na południe po brukowanej drodze z górki. Spotkałem tam wtedy Michała, ja się mozoliłem pod górkę a on sobie na luzie zbiegał.
|