Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 611 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Przewietrz się na Olimpijskim
Autor: Maciej Głowacki
Data : 2005-10-17

"Przewietrz się na Olimpijskim" od 15 miesięcy do 76 lat

Mistrzowskie popisy i odwołanie do "Biegu po zdrowie" Tomasza Hopfera
Bardzo udana zarówno pod względem sportowym, jak i rekreacyjnym była 3 edycja imprezy "Przewietrz się na Olimpijskim", jaka odbyła się w niedzielę 16 października na terenie kompleksu Stadionu Olimpijskiego AWF we Wrocławiu. Trzy biegi ze startem i metą na lekkoatletycznym stadionie tartanowym mondeo ukończyło 213 osób w wieku od 15 miesięcy (Agnieszka Świdurska) do 76 lat (emerytowany pułkownik lotnictwa Jan Malicki), które wcześniej mogły się bezpłatnie przebadać w pobliskiej przychodni sportowo-lekarskiej a walor rekreacyjnego pikniku świetnie zbudowały otwarte ćwiczenia aerobiku, pokazy izraelskiej sztuki walki crav magi, skoki spadochronowe oraz grochówka dla wszystkich uczestników.

As, pretendentka i mistrzowie drugiego wieku

Co do strony sportowej to w dwóch biegach głównych – na 8 km panów i 3,5 km pań – rozegranych w ramach Grand Prix PZLA biegów przełajowych i ulicznych Polskiego Związku Lekkiej Atletyki triumfowali czołowi polscy biegacze: olimpijczyk z Aten 37-letni Waldemar Glinka ze Świdnicy oraz 21-letnia Sylwia Ejdys z AZS-AWF Wrocław. Szczególne wrażenie zdobył na wszystkich popis w stawce 111 biegaczek i biegaczy Glinki na 8 km. Ten wychowanek śp. dra Edwarda Listosa po zdobyciu jako pierwszy i już na zawsze chyba jedyny polski biegacz tytułów mistrza Polski seniorów na od 1.500 m do maratonu (z biegiem na 3 km z przeszkodami, 5 km, 10 km i półmaratonem) po przedłużeniu się do 42,195 km (kilka medalowych lokat w europejskich maratonach i niezłe 17. miejsce w ub., roku na igrzyskach w Atenach) pokazał, że wielkie biegi jeszcze przed nim. Tydzień temu nie udało mu się ukończyć maratonu w Eindhoven (zszedł na 30 km, gdy stracił szansę na dobrą lokatę) i chciał się psychicznie podreperować przed startem w maratonie we Frankfurcie 30 bm. Ruszył od startu bardzo mocno na trasę – prowadzącą przez tartanową bieżnię, asfaltowe aleje oraz nadodrzański gruntowy bulwar Wielkiej Wyspy i kanału powodziowego między Mostami Bolesława Chrobrego i Jagiellońskimi – aby ukończyć bieg z dużą przewagą nad konkurentami (50 sekund nad drugim na mecie) przebiegając 8 km w czasie 23.56, a więc ze średnią poniżej 3 minut na kilometr.

Sylwia Ejdys, wychowanka Marka Bialica (tego, który na europejskie salony wyprowadził Annę Zagórską, młodzieżową mistrzynię Europy i zwyciężczynię Uniwersjady na 800 m) po przejściu do AZS-AWF Wrocław pod opiekę Marka Adamka z roku na rok poprawia wyniki i jest w czołówce polskich biegaczek na średnie dystanse. Wygrała pewnie pod zdecydowanym przyśpieszeniu tempa w drugiej części dystansu. Warto wspomnieć o zwycięstwach w swoich kategoriach wiekowych dwojga utytułowanych biegaczy WKB PIAST Wrocław: 68-letniej Irmy Tomczak, mistrzyni świata w biegu górskim, rekordzistki Polski wetaranek na dystansach od 800 m do 5 km oraz 60-letniego Henryka Załęskiego, wielkiego propagatora biegania we wrocławskich Elektronicznych Zakładach Naukowych i m. in. parokrotnego zwycięzcy maratonu berlińskiego w M-55 i M-60 z rekordami Polski weteranów w tych kategoriach wiekowych.

Brawo Grzegorz

Trzeba też wspomnieć o znalezieniu się tuż za podium w swej kategorii, 14. w generalce 45-letniego absolwenta wrocławskiej AWF Grzegorza Kiełczewskiego. Wznowił on w tym roku treningi po fatalnej kontuzji, jakiej doznał przed 3 laty w maratońskim debiucie – w 20. Maratonie Wrocław finiszował on na wynik poniżej 2 godzin 40 minut, gdy 200 metrów przed metą doznał przeciążeniowego, otwartego, wieloodłamowego złamania kości udowej. Grzegorz jako średniodystansowiec Juvenii Wrocław był wielokrotnym mistrzem i rekordzistą Polski juniorów, a jego rekord Polski 17-latków na 3.000 m (8.18,2 w 1977 roku) przetrwał aż do 2000 roku, gdy poprawił go nasz najlepszy obecnie przeszkodowiec (tegoroczny młodzieżowy mistrz Europy z Helsinek), starający się iść w ślady mistrza olimpijskiego w Moskwy’80 (wciąż aktualnego rekordzisty Polski na 3 km, 3 km z przeszkodami i 5 km) Bronisława Malinowskiego - Radosław Popławski. Po tej kontuzji Grzegorz po raz pierwszy pojawił się na trasie 6. Biegu Smoka Strachoty 22 maja br., a potem był już trzeci w kategorii M-45 w 5. Biegu pod Powodziową Falę.

W biegu otwartym na 1 km prowadzonym przez bieżnię stadionu lekkoatletycznego i treningowego, piłkarskiego dominowali młodzi zawodni, ubiegłoroczny junior Hubert Pokrop z Cienina na ostatnich kilkunastu metrach poradził sobie z Pawłem Pukiem z Korzeńska i Łukaszem Bobem z Dzierżoniowa.

Uznania dla wrocławskiego AWF

Imprezę dobrze zorganizowała Akademia wychowania Fizycznego we Wrocławiu, a dyrektora biegu prodziekana ds. studenckich Wydziału Wychowania Fizycznego dra Grzegorza Żurka wspomagał cały sztab współpracowników oraz liczna grupa pracowników i studentów Akademii, zaś w roli startera wszystkich trzech biegów wystąpił jego Magnificencja, rektor, prof. Tadeusz Koszczyc. Organizatora wspomógł Wydział Zdrowia Urzędu Miejskiego Wrocławia, AZS-AWF Wrocław, wspomniana Międzywojewódzka Przychodnia Sportowo-Lekarska oraz wrocławski oddział Polskiego Towarzystwa Medycyny Sportowej.

Tropem Tomasza Hopfera

Wszyscy uczestnicy biegu liczyć mogli na nagrody i upominki oraz szybkie otrzymanie komunikatu końcowego, co było możliwe dzięki sprawnej pracy sędziowskiego gremium Dolnośląskiego Związku Lekkiej Atletyki z działaczami i biegaczami Wrocławskiego Klubu Biegacza PIAST organizującego we Wrocławiu od 5 lat akcję „Biegiem po zdrowie” idąca tropem „Biegu pod zdrowie” Tomasza Hopfera. Do tej idei odwoływał się często prowadzący imprez znany wrocławski spiker i komentator koszykówki i piłki nożnej kpt Tadeusz Haduch. Przypominały się słowa nieżyjącego niestety od 23 lat dziennikarza, podpory słynnego telewizyjnego Studia, niezapomnianego komentatora wielkiej lekkiej atletyki i igrzysk olimpijskich, a nade wszystkim kultowego już propagatora biegania, współtwórcy, pierwszych frekwencyjnych sukcesów maratonów warszawskich i w ogóle pierwszego otwarcia się kraju na bieganie, który często powtarzał: ”Postawiłem sobie za główny, dziennikarski obowiązek propagowanie tych wartości, które rozwijają człowieka, kształtują jego charakter i dumę. O wiele prościej jest usiąść w studio z gościem i rozmawiać, aniżeli nałożyć dres i pokonać 15 km biegiem”.

Oby na to decydowało się coraz więcej Polek i Polaków, bo wciąż jesteśmy niechlubnym outsiderem Europy, jeśli chodzi o liczbę ludzi w jakikolwiek sposób czynnie odpoczywających i imających się jakiejkolwiek rekreacji czy sportu. Robi to najwyżej, co siódmy mieszkaniec naszego kraju.

Kolizja z poznańskim maratonem

Frekwencja na wrocławskiej imprezie byłaby dużo większa, gdyby nie kolizja z terminem poznańskiego maratonu, na który pojechało wielu dotychczasowych uczestników „Przewietrz się na Olimpijskim”. Kolizja wynikła z przesunięcia (czy naprawdę uzasadnionego?) terminu maratonu z 9 na 16 października z

uwagi na wybory prezydenckie. Frekwencyjny rekord w Poznaniu to też powód do satysfakcji, a dla wrocławskich biegaczy dodatkowa satysfakcja ze względu na zwycięstwo w grodzie Przemysława popularnego Bebełki – Leszka Bebły z podwrocławskiej Oleśniczanki.

Spotkajmy się za rok na "Przewietrz się na Olimpijskim".

Maciej Głowacki
glowkin@wp.pl
0-886 391 363



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
uro69
21:44
GRZE¦9
21:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |