![](sylwetki/opusta_m.gif) |
Ostatnio zalogowany
|
| Przeczytano: 957/372208 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | ![](sylwetki/boczek2.gif) | | ![](sylwetki/boczek3.gif) | |
|
Tel Aviv Marathon 2012 cz.1 | Autor: Marcin Żuk | Data : 2012-04-03 | Maraton w Tel Avivie jest częścią największego festiwalu biegowego w Izraelu i całym regionie. Łączna liczba uczestników wszystkich biegów to aż 25 tysięcy. Pośród nich pojawiłem się i ja. Niniejszym przedstawiam opis swojej izraelskiej wyprawy.
![](foto/_ilust/2012/izra21.jpg) Pomysł maratońskiego wyjazdu pojawił się w mojej głowie podczas wakacyjnej podróży z żoną do Egiptu i Izraela. Początkowo planowałem Jerozolimę, ale po zapoznaniu się ze szczegółami logistycznymi i kosztami doszedłem do wniosku, że lepszy będzie Tel Aviv. Dodatkowym argumentem był fakt, że Jerozolimę zwiedzaliśmy przez 3 dni dość dokładnie, a w Tel Avivie spędziliśmy tylko 5 godzin.
Wakacyjny wyjazd odbył się kilka dni po ukończeniu przeze mnie Maratonu Warszawskiego, który był ostatnim biegiem z cyklu Korony Maratonów Polskich. Swoje przeżycia związane z KMP opisałem na łamach portalu w artykule, pt. Moja Korona, w którym ujawniłem plan ukończenia maratonu na każdym kontynencie, czyli zdobycia Korony Maratonów Ziemi. Publiczną deklarację potraktowałem poważnie i przystąpiłem do planowania pierwszego etapu.
Z uwagi na koszty związane z wyjazdem i pobytem zagranicznym, podszedłem do zagadnienia bardzo pragmatycznie i myśląc o Azji rozważałem jedynie Jordanię, Turcję i Izrael, a nie na przykład Japonię czy Koreę. Ponieważ w listopadzie pojawiły się atrakcyjne promocje LOTu, zdecydowałem się ostatecznie na Izrael. Bilet lotniczy w obie strony bez przesiadki kosztował z wszystkimi opłatami 1185 zł. Internetowo dokonałem opłaty wpisowego i zarezerwowałem hotel (szczegóły cenowe i informacje praktyczne dotyczące całego wyjazdu podam na końcu artykułu).
Izraelską wyprawę odbyłem samotnie. Uznaliśmy bowiem z żoną, że zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczymy na wyjazd w miejsce, w którym jeszcze nie byliśmy. Swój bieg zadedykowałem jednak żonie, bowiem 2 kwietnia obchodzimy 7 rocznicę ślubu, a także tacie, który 29 marca skończył 62 lata. Podróż do Tel Avivu rozpoczęła się dla mnie o północy z środy na czwartek z 28 na 29 marca, kiedy to z lotniska Fryderyka Chopina w Warszawie odleciałem Boeingiem 737, który po 3h i 50 minutach łagodnie usiadł na płycie lotniska Ben Guriona pod Tel Avivem.
Czas izraelski różni się na co dzień od polskiego o godzinę do przodu, jednak wyjątkowo przez kilka dni był taki sam (w Polsce przesuwaliśmy wskazówki zegarów w nocy z 24 na 25 marca, zaś w Izraelu odbywać się to miało w nocy z 29 na 30 marca, a więc dokładnie przed maratonem). Po sprawnej odprawie paszportowej
i bagażowej dotarłam na zlokalizowaną obok lotniska stację kolejową (w Warszawie
na próżno takiej wypatrywać niestety), na której już oczekiwał pociąg do centrum miasta. Podróż trwała zaledwie 15 minut i ostatecznie po krótkiej przejażdżce taksówką dotarłem do Sky Hostelu przy Ben Yehuda Street 34 około godziny 6:00
![](foto/_ilust/2012/izra22.jpg) Zameldowanie w pokoju nie było możliwe z uwagi na pełne obłożenie. Zdeponowałem zatem bagaż w przechowalni i miałem co najmniej 6 godzin na zwiedzanie Tel Avivu. Ponieważ bieganie nie jest dla mnie celem samym w sobie, to w szczególności wtedy gdy pojawiam się w nowym dla mnie miejscu, walory turystyczno-krajoznawcze są dla mnie co najmniej tak samo ważne jak aspekt sportowy wyjazdu (co widać będzie także w tej relacji). Bardziej wynikowe podejście staram się stosować w znanych mi już miejscach. Dzięki wcześniejszemu pobytowi, a także dzięki internetowemu przygotowaniu, wiedziałem gdzie są najciekawsze punkty turystyczne i jak mają się one do strefy startu/mety, a także do biura zawodów. Zakupiłem w kiosku mapę i ruszyłem w miasto.
Po 5 minutach dotarłem do nadmorskiej promenady, która w świetle wschodzącego słońca prezentowała się bardzo sympatycznie i pozwoliła natychmiast zapomnieć, że zimno w zasadzie dopiero przed chwilą się skończyło. Pomimo wczesnej pory można było zauważyć wiele biegających osób. Przekonałem się zresztą już w lato, że bieganie jest dość popularne w Izraelu.
![](foto/_ilust/2012/izra23.jpg) Idąc promenadą dotarłem do najstarszej części miasta, czyli dzielnicy Jaffa, gdzie zjadłem śniadanie, a następnie inną już nieco drogą ruszyłem w drogę powrotną. W hotelu pojawiłem się w południe i po rozpakowaniu się i krótkiej drzemce rozpocząłem dalsze zwiedzanie. Ponieważ miałem w nogach już ok. 20 km postanowiłem skorzystać z wypożyczalni rowerów, która w Tel Avivie znajduje się na rogu każdej większej ulicy.
Na dwóch kółkach zwiedzałem najbardziej oddalone zakątki miasta, przejechałem sporą część trasy maratonu, a także dotarłem ok. 19:00 do biura zawodów. Doznaniami estetycznymi związanymi ze zwiedzaniem podzielę się w II części relacji, a teraz skupiam się już jedynie na maratońskich zagadnieniach.
Biuro zawodów usytuowane było w miasteczku namiotowym obok dużego centrum handlowego i pracowało już od 22 marca. Na terenie miasteczka czynne było Expo, na którym oczywiście znajdowały się ekspozycje i stoiska ze sprzętem, ale także odbywały się codziennie maratony rowerowe, taneczne, gimnastyczne i pokazy fitness. Swój pakiet odebrałem bardzo szybko, bowiem czwartek zarezerwowany był w całości dla zawodników przyjezdnych i obcokrajowców.
Miejscowi biegacze byli zobowiązani do pojawienia się w biurze w dniach 22-27 marca. W pakiecie znajdował się numer startowy, chip na but, znakomita koszulka techniczna Adidasa o bardzo intensywnym pomarańczowym kolorze i... nic więcej! Żadnych informatorów, ulotek ani gadżetów, co nieco dziwi zważywszy na to, że sponsorem tytularnym maratonu jest Gillette. Nie narzekajmy zatem na polskie pakiety.
![](foto/_ilust/2012/izra24.jpg) Zwiedzając miasto w ciągu dnia i wieczorem, wielokrotnie i w różnych miejscach widziałem tłumy wolontariuszy, którzy ustawiali organizowali punkty żywnościowe, montowali znaki ostrzegawcze i informacyjne, oznaczali trasę i zabezpieczali miejsca niebezpieczne (na przykład słupki antywiazdowe w uliczkach były dla bezpieczeństwa biegaczy owinięte gąbką). Miasto naprawdę było znakomicie przygotowane na dużą imprezę biegową.
Rozmowy w sklepach, restauracjach i hotelu, potwierdzają zresztą, że mieszkańcy żyją imprezą, a już maratończyków traktują jak bohaterów, podziwiają, pomagają, robią zdjęcia i dają zniżki. Izraelczycy to w ogóle bardzo sympatyczni ludzie, a ich dodatkową zaletą jest powszechna znajomość angielskiego, co znacznie ułatwia komunikację. Wszędzie zresztą są napisy i informacje po angielsku.
Na kolację zjadłem makaron, wypiłem małe piwko i poszedłem spać o 22:00, gdyż o 5:00 (a w zasadzie o 4:00, bo to właśnie w tę noc przestawiano czas) czekała mnie pobudka. Start maratonu przewidziano na 6:45 (czyli 5:45!)
Na co dzień wstaję o 5:00 właśnie, więc to mnie nie przerażało nadmiernie. Zdaję sobie jednak sprawę, że u wielu osób czytających tą relację, taka informacja wzbudza przerażenie Uwierzcie mi jednak - oni tam wiedzą co robią! Podczas nocy spało mi się niespecjalnie, bo w hotelu obok do 2:00 trwała głośna impreza taneczna.
Stres przedstartowy też oczywiście zrobił swoje. Wstałem zatem przed budzikiem, zjadłem lekkie śniadanie, ubrałem się w startowy strój (jak widać biegłem w koszulce Spartanie Dzieciom i z barwami narodowymi) i spokojnym krokiem ruszyłem na miejsce startu oddalone od hotelu o 1,5 km.
![](foto/_ilust/2012/izra25.jpg) Dotarłem tam ok. 6:00, po drodze i na miejscu spotykając prawdziwe tłumy. Niestety nie mogłem zrobić żadnych zdjęć, bo aparat z uwagi na gabaryty został w hotelu, a komórki zapomniałem w nocy naładować i odmówiła posłuszeństwa. Całość strefy startu prezentowała się imponująco. Szczególną moją uwagę zwrócili ortodoksyjni Żydzi-biegacze, którzy będąc już w strojach sportowych przywdziali swoje chusty lub jarmułki i żarliwie się modlili (potem już na trasie widziałem kilkunastu biegaczy w jarmułkach, a jednego nawet z tradycyjnymi pejsami)
To samo kilkadziesiąt metrów dalej zwróceni w stronę południowo-wschodnią robili Muzułmanie. Warto w tym miejscu odnotować, że maraton odbył się w piątek, bowiem w sobotę jest szabat (w niedzielę też nie można go było zorganizować, bo biuro zawodów musiałoby pracować w sobotę). Powyższe dotyczy także Jerozolimy, gdzie maraton odbył się w piątek 16 marca. Chrześcijanie również przejawiali modlitewna aktywność i kiedy podszedłem do modlących się Amerykanów otrzymałem ulotkę ze mi znaną już wcześniej z Internetu biegową modlitwą, którą przytaczam w oryginale:
"Oh Lord, run by my side,
live in my heartbeat,
give strenght to my steps.
As the cold surrounds,
as the wind pushes me,
I know you surround me.
As the sun warms me,
as the rain cleanses me,
I know you are touching me,
challenging me,
loving me.
And so I give you this run.
Thank you for matching my stride.
Amen"
Izrael to wszakże Ziemia Święta dla kilku religii.
O 6:30 z szerokiej trzypasmowej jezdni wystartowali zawodnicy na wózkach, o 6:40 rolkarze, a o 6:45 w dwóch falach maratończycy (później jeszcze półmaraton, a następnie trzy serie biegów na 10 km i minimarton!)
Przez megafony spiker podał, że na starcie głównego dystansu stanęło 1800 biegaczy z 46 państw. Wygląda mi na to, że byłem jedynym Polakiem, nie spotkałem bowiem nikogo, nikt mnie nie zaczepił po polsku, a w biurze powiedzieli,
że w rubryce narodowość oprócz mnie nikt nie wpisał polish. Ponieważ ja znajdowałem się w drugiej fali to przy dźwiękach rytmicznej muzyki ruszyłem na trasę o 6:50
![](foto/_ilust/2012/izra26.jpg) Przez pierwsze 8 km trasa prowadziła znanymi mi już ulicami, a kolejne 5km nieco mniej już ciekawymi zakątkami, aż do morza. Punkty żywnościowe zlokalizowane były co 2-2,5 km, były oznaczone na 200 m przed i były zaopatrzone w miejscowy izotonik (niezbyt dobry w smaku, choć to kwestia gustu, ja miałem w plecaczku 2 Isostary) i wodę w 500 ml butelkach. Potem także pojawiły się banany i pomarańcze a od 25 km nawet żele energetyczne.
Wodę podawano zarówno w kubeczkach, jak i w butelkach, co jest dobrym rozwiązaniem dla tych którzy chcą pić trochę dłużej, a także polać twarz i głowę. Trzeba było jednak uważać, bo niektórzy nie bacząc na innych niefrasobliwie rzucali butelki pod nogi i byłem świadkiem dwóch upadków, a także usłyszałem co najmniej kilkanaście razy okrzyki, których nie rozumiałem, ale brzmiały jak przekleństwa.
Pomiędzy 13 a 17 km trasa prowadziła nadmorską asfaltową ścieżką, a następnie skręciła na obwodnicę, gdzie na 19 km na ponad kilometr szła wspólnie z trasą półmaratonu, który wystartował później, ale idąc innymi ulicami spowodował iż oba biegi zlały się w wielobarwną falę sięgającą po horyzont.
Na tym odcinku zaczepił mnie 60 letni Georg z Monachium, który odwiedził rodzinę w Tel Avivie i zdecydował się pobiec półmaraton. Tak się z nim zagadałem, że prawie przegapiłem rozwidlenie tras. Na 20 km miałem przymusowy krótki postój sanitarny na poboczu, w czasie którego moja grupa mi uciekła na jakieś 200 metrów. Wtedy też zaczęły się pierwsze problemy... Ale o tym w części drugiej artykułu. A tymczasem jeszcze tematycznych trochę zdjęć.
![](foto/_ilust/2012/izra31.jpg) W Izraelu biegają wszędzie i wszyscy.
![](foto/_ilust/2012/izra32.jpg) Biegają w każdym kierunku (na zdjęciu widoczna wypożyczalnia rowerów)
![](foto/_ilust/2012/izra33.jpg) biegają o wschodzie
![](foto/_ilust/2012/izra34.jpg) i zachodzie słońca.
![](foto/_ilust/2012/izra35.jpg) Biegają po chodnikach (w tle widoczne miejsce finiszu półmaratonu),
![](foto/_ilust/2012/izra36.jpg) po nadmorskiej promenadzie
![](foto/_ilust/2012/izra37.jpg) i po Starówce.
![](foto/_ilust/2012/izra38.jpg) Biegają kobiety (wzgórze widoczne w tle to dzielnica Jaffo)
![](foto/_ilust/2012/izra39.jpg) i biegają mężczyźni.
![](foto/_ilust/2012/izra40.jpg) Biegają młodzi wiekiem,
![](foto/_ilust/2012/izra41.jpg) młodzi duchem,
![](foto/_ilust/2012/izra42.jpg) a także silni duchem, choć trochę słabsi na ciele.
![](foto/_ilust/2012/izra43.jpg) Biegają wolno,
![](foto/_ilust/2012/izra44.jpg) Wolniej,
![](foto/_ilust/2012/izra45.jpg) i bardzo wolno.
![](foto/_ilust/2012/izra46.jpg) Biegają także na rowerach! (widoczny na zdjęciu Steven jest Anglikiem, który od kilkunastu lat mieszka w Izraelu i w ubiegłym roku startował w miejscowym maratonie. Chciałby się kiedyś wybrać do nas na maraton i prosił abym pozdrowił wszystkich biegaczy w Polsce, co niniejszym czynię)
![](foto/_ilust/2012/izra47.jpg) Miasto było znakomicie przygotowane do biegu już kilka dni przed (widoczne na zdjęciu banery wiszące na latarniach widziałem w bardzo wielu miejscach)
![](foto/_ilust/2012/izra48.jpg) Wszystko było dokładnie zaplanowane
![](foto/_ilust/2012/izra49.jpg) i przemyślane (kibelki w cieniu palm prezentują się bardzo estetycznie)
![](foto/_ilust/2012/izra50.jpg) aż do samego końca (ah ten finisz nad morzem z Jaffo w tle)!
ciąg dalszy już niebawem...
|
| | Autor: RobArsen, 2012-04-06, 23:21 napisał/-a: Biegałem promenadą Tel Avivu aż do Jaffy. (Miałem szczęście moja mama "pracowała" tam od 10 lat). Maraton biegłem w Tiberias. To jest piękny maraton, polecam. Choć choruję na maraton w Jerozolimie, to nie jest normalny maraton, zobaczcie na topografie terenu biegu i będziece w szoku. Góra-dół, góra-dół i tak 42 km, pomijając temperaturę. To jest wyzwanie, może kiedyś zaliczę i wam to życzę. | | | Autor: gup-szy, 2012-04-08, 23:48 napisał/-a: Świetny artykuł, a dla mnie dodatkowo przypomnienie ubiegłorocznych wakacji. Tel Aviv to "inna liga" w porównaniu z innymi miastami w Izraelu, nowoczesne i otwarte miasto, za ten fakt niech świadczą chociażby siedziby wielkich międzynarodowych koncernów.
RobArsen wspomniał o topografi Jerozolimy, fakt biegać tam maraton to trzeba mieć to robić ;) Bedąc w tym mieście nie mogłem sobie odmówić przyjemności biegania w tak wyjątkowym miejscu (gdziekolwiek jestem to biegam, zwiedzając przy okazji) i muszę przyznać, że zwykłe lekkie bieganie po tym mieście potrafiło zmęczyć, więc maraton trudno mi sobie wyobrazić.
Autor podał cztery powody przez które ten maraton wyszedł tak a nie inaczej, ale jak dla mnie brakuje jeszcze jednego, kto wie czy nie najważniejszego. Założenie sobie celu 4:00 godzin, czyli de facto zrobienie życiówki o pół godziny !! Pół godziny w maratonie to kosmos, rok temu poprawiłem swoją mniej więcej o tyle. Wiem ile kosztowało mnie to wysiłku na treningu, natomiast sam maraton to już była istna przyjemność. Biorąc pod uwagę wszelkie problemy przed maratonem w Polsce, jak i w samym już Izraelu, założenie tak ambitne było dużym błędem i maraton niestety sobie to odebrał. Niemniej bardzo gratuluję ukończenia w tak osobliwym i ciekawym kraju królewskiego dystansu, a także świetnie czytającego się artykułu | | | Autor: mzuk, 2012-04-09, 09:15 napisał/-a: LINK: http://www.youtube.com/watch?v=TNldCxv3D
Witam,
Dziękuję wszystkim za dotychczasowe komentarze i zachęcam do kolejnych.
Trochę dręczył mnie fakt, że nie miałem zdjęć z samego maratonu, no to usiadłem i zacząłem drążyć temat w internecie. Znalazło się tego całkiem sporo. W linku prezentuję filmik na którym widać start i słychać wyraźnie że witają nas po angielsku. Uważam, że to powinno stać się standardem na dużych maratonach w Polsce. Nie wyobrażam sobie aby w Warszawie czy Poznaniu tak się nie stało.
Podaję także inne linki - należy skopiować i wrzucić do wyszukiwarki, bo z forum chyba link nie jest aktywny
FAJNY FILMIK Z MUZYKĄ EMINEMA
http://www.youtube.com/watch?v=o0Lhc2A2G4Q
2 CZĘŚCI DUŻEJ ILOŚCI ZDJĘĆ (kapitalna sprawa zdjęcia robił człowiek poruszający się wraz z kolegą debiutantem na rowerze - dzięki temu jest cała trasa; a debiutant zaliczył wynik 5:10:41). Warto obejrzeć całość. Super!
http://www.youtube.com/watch?v=psnjWWzDYeQ
http://www.youtube.com/watch?v=u3tDTx0S6PU
INNY MATERIAŁ DEBIUTANTA (4:09:55) - krótki ale tez super
http://www.youtube.com/watch?v=sJ0ZMEUWP8U
CAŁA MASA RÓŻNYCH ZDJĘĆ
http://www.youtube.com/watch?v=XRNa-RbOBgg
I NA KONIEC MARATON ROLKARZY!
http://www.youtube.com/watch?v=6Uf4OQFaelk
Swoją drogą chciałbym kiedyś przeczytać jakąś relację z maratonu na rolkach właśnie, bo mi ten pomysł chodzi po głowie :)
Pozdrawiam
Marcin
| | | Autor: Gulunek, 2012-04-09, 09:40 napisał/-a: Świetny opis, oddaje wrażenia z pobytu i maratonu. Łączenia pasji podróży i biegania to piękna sprawa :) Pozdrawiam, Marek. | | | Autor: redbestja, 2012-04-09, 10:19 napisał/-a: super, nawet załapałeś się w kadrze pierwszy film 1:38 1:53. Masz fotki i to bez opisu"fotomataton.xx" pozazdrościć. | | | Autor: emka64, 2012-04-09, 15:34 napisał/-a: Bardzo lubię takie relacje.
Bardzo mi się podoba i zachęca do wizyty w Jerozolimie. | | | Autor: Krzysiek_biega, 2012-04-10, 07:56 napisał/-a: Relacja tv przybliża nam jak wartościowym wyjazdem może być udział w tym m maratonie. Warto zaobaczyć wszystkie relacje z podanych linków | | | Autor: panorama, 2012-04-12, 20:50 napisał/-a: Rewelacyjnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem :) | | | Autor: mzuk, 2012-04-16, 13:07 napisał/-a: LINK: http://wendelinlauxen.com/en/index.html
Okazuje się, że w Tel Avivie gdzieś tam obok biegł sobie Niemiec Wendelin Lauxen, który był trakcie ustanowienia rekordu Guinnessa w przebiegnięciu w najkrótszym czasie maratonów na wszystkich kontynentach. Miał to zaplanowane na 23 dni, a Tel Aviv był etapem nr 5. Można śledzić jego drogę na stronie podanej w powyższym linku. Pozdrawiam | | | Autor: giza, 2012-04-21, 17:35 napisał/-a: świetna relacja Marcin! | |
| |
|
|