Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
jann
Pamiętnik internetowy


Jan Nartowski
Urodzony: 1959-03-24
Miejsce zamieszkania: Warszawa
164 / 169


2019-10-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Maraton Lizbona, (czytano: 1016 razy)

 

Maraton Lizbona, 20.10.2019r.

Do Lizbony przyjechaliśmy w czwartek wczesnym popołudniem, z lotniska jedziemy 15 min. taksówką za 8E. Mamy 2 dni na zwiedzanie. W piątek jedziemy do Belem, gdzie oprócz zwiedzania Mosteiro Dos Jeronimos , Terre De Belem i pomnika odkrywców Pardao Dos Descobrimentos odbieram pakiet startowy na maraton w Centro Cultural De Belem. Jest koszulka techniczna jakiś napój, batonik i worek na depozyt. Targi Expo niezbyt okazałe i drogie. W sobotę forsowny całodzienny wyjazd do Sintry. Zwiedzanie, łażenie po górkach i schodach w górę i w dół w ulewnym deszczu, wieczorem jesteśmy wykończeni.
W niedzielę maraton. Start w Cascais, jakieś 25 km na północ od Lizbony. Wychodzę z hotelu o 5:00, merto jeździ od 6:30 więc 45 minutowym marszem docieram do dworca, jest pełno biegaczy, którzy z mroku wyłaniają się z bocznych ulic, idąc tak jak ja, na stację. Pociąg o 6:00 ucieka mi ale za 15 min. jest następny. W dniu startu komunikacja publiczna jest darmowa dla zawodników. Jedziemy pociągiem podmiejskim w strasznym ścisku, około 45 min. do Cascais. Jest wciąż ciemno, nad morzem zaczyna się dopiero pokazywać jutrzenka. Wszyscy robią zdjęcia na plaży. Do przejścia mamy około 1,5 km, to jakieś 15 min. Od razu staję do ToiToi, ale trwa to dobre 30 min. zostaje mi tak mało czasu,że do depozytu ruszam biegiem. Gdy oddaję rzeczy słyszę strzał startera. Więc znów biegiem kilkadziesiąt metrów na stert, dziurą w oddzielających biegaczy płotkach wbiegam do strefy na czas 4:00 godziny. To trochę zbyt optymistycznie jak na dziś . Jestem zbyt zmęczony ostatnim biegiem w Cisnej i zwiedzaniem Lizbony. Z taką dziwną rozgrzewką przekraczam linię startu. Jest już jasno, zapowiada się pogodny bezchmurny dzień, ale na razie wieje chłodna bryza od oceanu. Pierwsze 8 km biegniemy malowniczą szosą wzdłuż wybrzeża na północ , a więc w stronę przeciwną do Lizbony. Na 8 km nawrotka oznaczona pachołkiem i z powrotem do Cascais i dalej do Lisbony. Pierwsze 10 km mijam z czasem 58 min. Początkowo bufety są co 5 km, jest na zmianę woda i woda i izotonikiem. Trasa prosta i dość malownicza wzdłuż wybrzeża ale cały czas albo lekko pod górkę albo lekki zbieg. Jest dużo Polaków, którzy pozdrawiają się w biegu i wymieniają uwagi. Jest nawet wesoło. Mijamy kolejno małe podmiejskie miejscowości Estoril, Parede, Carkavelos i Prais Da Torre raczej o charakterze letniskowym. Na plażach rozłożyły się malownicze XVIIw forty. Do 20. km jest bardzo przyjemnie, biegnie się lekko, chociaż ciągle są spokojne podbiegi i zbiegi, czuć już słońce świecące w twarz. Nakładam czapkę z daszkiem. Zaczyna się robić gorąco. Od 23 km. bufety są już co 2,5 km, jest Izo, woda, banany, pomarańcze i dwa razy pojawiają się żele energetyczne. Ja nie przesadzam z jedzeniem, łyk Izo popity wodą , dwa razy pół banana i ćwiartka pomarańczy. Spoglądam w prawo na Atlantyk , gdzieś tam za horyzontem jest Nowy Świat i Nowy Jork, może kiedyś…. . Po mału w dali zaczyna majaczyć drugi brzeg, to oczywiście nie Ameryka , zbliżamy się do ujścia Tagu. Na 25 kilometrze zza zakrętu wyłania się piękny wiszący most Ponte25 De Abril nazwany tak na cześć Rewolucji Goździków. Biegną teraz z Kaśką , Polką z Paryża. Jesteśmy już naprawdę blisko celu. Do 30 km biegnę równo, mam czas około 3 godz. ale muszę już odpocząć, zwiększam trochę tempo. Na bufetach maszeruję próbując złapać drugi oddech. Kaśka zostaje w tyle, ale cały czas w kolumnie biegaczy widać i słychać Polaków. Na wysokości Belem zaczyna się już doping kibiców, to zawsze pomaga w biegu. Coraz więcej osób przechodzi do marszu, ja jeszcze biegnę ale tempo coraz wolniejsze. Kilometry upływają leniwie, trochę czuję żołądek ale ogólnie jest OK. Wbiegamy do centrum, jest dużo kibiców. Na 40 km wyciągam polską flagę i dalej biegnę trzymając ją nad głową. Zwiększam tempo , na tych ostatnich metrach wyprzedzam naprawdę dużo biegaczy. Wbiegamy z nabrzeża w lewo okrążając Praca Do Comercio z boku, następnie przez wielką ozdobną bramę w fasadzie placu, jak przez łuk triumfalny wbiegamy na środek placu razem z biegaczami biegnącymi dziś Półmaraton z Mostu Vasco da Gamy , którzy wbiegają z lewej strony przez tą samą bramę. Eszcze jakieś 150 m i jest meta , Łapie mnie komentator i mówię parę słów do mikrofonu. Czas 4:22:02 zgodnie z oczekiwaniami, miejsce 2916/4434. Na mecie medal i pakiet finiszera, dają też owocowe lody. Świetna impreza, sprawnie zorganizowana z malowniczą trasą. Czuję się świetnie, więc po krótkim odpoczynku kontynuujemy zwiedzanie. Powrót w poniedziałek Ryanerem do Modlina. na 24 jestem w domu.






Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2019-10-31,07:57): Bardzo ciekawa relacja. No i gratuluje wyniku!







 Ostatnio zalogowani
waldekstepien@wp.pl
20:25
StaryCop
20:07
kostekmar
19:48
inka
19:45
zbig
19:38
Yacek52
19:37
elglummo
19:36
Jawi63
19:33
edik19
19:29
lachu
19:21
Raffaello conti
19:18
uro69
19:15
olos88
19:10
platat
19:10
bolo_biega
19:02
damianek87
19:01
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |