Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [126]  PRZYJAC. [286]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mamusiajakubaijasia
Pamiętnik internetowy
"Byle idiota pokona kryzys; to co cię wykańcza, to codzienna harówka" - Antoni Czechow

Gabriela Kucharska
Urodzony: 1972-08-26
Miejsce zamieszkania: Rudawa / Kraków
552 / 580


2015-04-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
>Święta< tradycja... (czytano: 2586 razy)



Polski sposób świętowania Wielkanocy jest doprawdy kuriozalny.
I bardzo niekorzystny dla kobiet!

Bo jak on wygląda?

Ano najpierw mamy porządki – rzecz sama w sobie potrzebna i pożyteczna. Zwłaszcza po zimie.
Czas pozbywania się zimowych naleciałości, zmywania z okien zimowego dymu, by móc przez te świeżo umyte okna oglądać, jak wiosna budzi się do życia.
Czas chowania zimowych okryć i butów, wyjmowania i odświeżania wiosennych – rzecz miła, acz może się okazać, że po zimie jest nas (w obwodach) więcej, niż było na jesieni. Sygnał do pracy nad sobą!

Potem WIELKIE GOTOWANIE I PIECZENIE.
Słowem – kataklizm domowy:)
Domownicy z lekka osaczający człowieka i domagający się coraz bardziej natarczywie ”Daj spróbować!”.
Następnie czas okrutny i bezwzględny, czyli okres „TEGO NIE WOLNO JEŚĆ – TO JEST NA ŚWIĘTA!”. Straszny czas...

A potem przychodzą Święta!
Nareszcie!


Człowiek po tych wszystkich przygotowaniach przedświątecznych czuje się, jak po odprawieniu ciężkiej pokuty, ale Czas Zmartwychwstania nadszedł i wreszcie świętujemy:)

Świętujemy do wypęku.

Najpierw śniadanie wielkanocne (najczęściej przechodzące w obiad). Potem idziemy z wizytą do najbliższych, bądź oni przychodzą do nas – jemy.
W Lany Poniedziałek zaczynamy dzień świątecznym śniadaniem, a potem powtórka z rozrywki dnia poprzedniego – wizyty, odwiedziny, spotkania z rodziną i przyjaciółmi. I znów siedzimy przy stole...
(W międzyczasie oczywiście podjadamy pyszności. No bo jakże nie zjeść kawałka babki, sernika, mazurka, czy tortu? Da się? Nie da się! One nas wabiły swoją urodą i zapachem już czasie „Nie ruszaj – to na święta”.)
Potem dojadamy całe to pyszne jadło, które zostało przygotowane w ilościach niemalże przemysłowych, żeby się nie zmarnowało.

A potem oddychamy z ulgą (zwłaszcza nasze żołądki i wątroby), bo już jest po Świętach i już nie musimy jeść.
W obwodach jeszcze więcej niż po zimie, pryszcze po majonezie, sadełko po białej kiełbasie, szynkach i pasztetach, zgaga po tortach i mazurkach... Sama rozkosz!

I jak to tak – żadnej nadziei?
Jest nadzieja!

Chrystus zmartwychwstał!!!
(I swoją śmiercią naszą śmierć pokonał – jak odpowiadają prawosławni)

PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ!!!

I to jest najważniejsze.





PS. W tym roku zrezygnowałam ze "świętej" tradycji i jedzenia przygotowałam dokładnie tyle, ile potrzebne było na DWA DNI Świąt.
Zeszło do zera i nie mam problemu:)


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


(2015-04-11,23:33): BRAWO!







 Ostatnio zalogowani
Arti
03:01
Struś Emu
01:40
fit_ania
01:12
zby
00:04
Artur z Błonia
22:24
kos 88
21:14
uro69
21:11
Raffaello conti
20:45
Wojciech
20:16
biegacz54
19:57
42.195
19:36
gieel
19:10
entony52
19:03
Pudelek
19:01
kubawsw
18:52
makwi
18:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |