2015-03-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 64 twarze PĘDZIWIATRA Białystok... (czytano: 4099 razy)
Bieg Sztafetowy w Bochni...
12 godzin biegania na najwyższym poziomie.
12 godzin mocnych interwałów.
12 godzin (no, dobra, powiedzmy, że zaledwie 6, bo wcześniej nie boli tak bardzo) bólu i cierpienia.
Odmienne stany świadomości, krzyk, jęki, płacz i zgrzytanie zębów.
Tak po prostu jest w Bochni na dole. I dobrze jest mieć tego świadomość.
Ale tego, co zobaczyłam przedwczoraj, nie zapomnę długo.
Bo to było zwyczajnie ohydne. Wstrętne. Zawstydzające. I takie smutnie prawdziwe...
Rzecz miała się tak:
W tym roku nie biegałam w Bochni.
Zaledwie (i aż) robiłam tam zdjęcia. Trzynaście i pół godziny pracy, koncentracji, chodzenia po trasie, na dół, do góry, na dół, do góry, do ciepłego szybu, do zimnego szybu, do ciepłego szybu, do zimnego szybu, do...
W tym czasie trzy razy na chwilę usiadłam.
Byłam naprawdę zmęczona i miałam już - tak jak wszyscy - dość.
Zbliżała się godzina 22-ga, czas zakończenia biegu.
Stwierdziłam, że idę do kącika sędziów, by jeszcze popstrykać zdjęcia ostatnich zmian sztafet, a potem nakręcić pomału zerujący się zegar.
Stoję grzecznie w kąciku i robię zdjęcia.
Obok mnie coraz więcej biegaczy (nie wolno im tam przebywać).
Pojawia się dyrektor biegu i po chwili wyprasza stamtąd zawodników - tam jest po prostu ciasno i w sytuacji małego tłumku, który zaczął się tam konstytuować, po prostu niebezpiecznie. Biegacze karnie przechodzą naprzeciwko do strefy zmian.
Dyrektor odchodzi gdzie indziej.
Coraz większe nerwy, skrajne wyczerpanie niektórych...
I wtedy właśnie zdarza się to!
Biegacz ze sztafety numer 64 po zakończeniu swojego biegu zamiast wejść do strefy zmian, zaczyna iść pod prąd po trasie; jest skrajnie zmęczony, chyba nie do końca kojarzy, co w ogóle robi.
Tam jest naprawdę BARDZO ciasno.
Agnieszka Kuś - sędzia główny zawodów, łapie go za przedramię i mówi:
- Człowieku, co robisz, przecież cię staranują, tu jest ciasno, wracaj do strefy zmian!
I wtedy...
...ten mężczyzna (nie najmłodszy już) dosłownie rzuca się na sędzię, łapie ją za ramiona i krzycząc "Co mi, kurwa, robisz?! Odpierdol się!", zaczyna nią tłuc o metalową kratę; literalnie wybija nią ścianę!
Po przeciwnej stronie - w strefie zmian - odzywa się chóralny ryk potępienia.
Biegacze - głównie mężczyźni, są prawdziwie oburzeni, jak można w ten sposób potraktować kobietę!
Koło Agnieszki momentalnie materializuje się drugi sędzia - rosły mężczyzna, łapie awanturnika za przedramiona, wykręca mu je do góry, razem z Agnieszką wciskają go do kąta i zaczynają gościa uspokajać, tłumacząc mu, co się dzieje, że tutaj w tym momencie jest niebezpiecznie, że ktoś mu może zrobić krzywdę, itd.
Awanturnik jest całkowicie odporny na rzeczowe argumenty. Krzyczy i dyskutuje z sędziami.
W końcu rosły sędzia dosłownie wypycha go naprzeciw i krzyczy:
- 64 - DYSKWALIFIKACJA!
Facet odchodzi nieprzytomny z wściekłości.
Na stronie koledzy z drużyny tłumaczą mu, co on właściwie zrobił.
Tyrali w czwórkę na trasie przez dwanaście godzin, a on tak po prostu w ostatnich pięciu minutach biegu "załatwił im" dyskwalifikację!
Nie wiem, jak to osiągnęli, ale chwilę później facet przychodzi przepraszać sędzię Agnieszkę.
Ona przyjmuje przeprosiny, ale "rosły sędzia", że go tak nazwę, jest nieugięty.
Dyskwalifikacja i tyle! Tu nie ma o czym rozmawiać!
Wyje syrena, bieg się kończy.
Ruszam na trasę, zrobić wywiady ze zwycięzcami.
Robię swoje i idę jeszcze w półmrok kopalnianych korytarzy...
Po drodze spotykam drużynę krewkiego Pędziwiatra, która snuje się od sędziego do sędziego, przeprasza i prosi o cofnięcie dyskwalifikacji, tłumacząc, że kolega był zmęczony, że niewiele do niego docierało, że...
Sędziowie się litują, dyskwalifikację cofają (czy słusznie?), emocje opadają.
Ostatecznie sztafeta faceta o szybkich rekach - "Pędziwiatr Białystok" kończy na 13 miejscu - bardzo dobrym.
Ja, już w gronie przyjaciół przy wieczornym stole, dochodzę do wniosku, że alkohol i skrajne zmęczenie wyzwalają w człowieku jego prawdziwą naturę. Są silniejsze od wychowania i norm społecznych.
A ten facet był po protu damskim bokserem.
Przykre, ale tacy też wśród nas, biegaczy, są.
PS. W moich oczach facet pogrąża się ostatecznie następnego dnia w czasie dekoracji, kiedy już spokojny, wypoczęty, wystrojony i z całą pewnością w pełni panujący nad swoim zachowaniem, zostaje wylosowany do odbioru nagrody.
Przyzwoity człowiek na jego miejscu udawałby, że go nie ma.
A on po prostu wychodzi na scenę i tę nagrodę odbiera.
Cholerny dżentelmen w białej koszuli...
Duży, duży niesmak:(
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Truskawa (2015-03-09,14:13): Obserwowałam tę scenę ze strefy zmian. Żal mi drużyny ale powinna zostać zdyskwalufikowana, a kolega bokser powinien dostać dożywotni zakaz udziału w tej imprezie. Nie wolno stwarzać precedensów. Zwłaszcza, że miejsce specyficzne i nie wiadomo czym taki numer może się skończyć. Na szczęście to był jeden, jedyny zgrzyt.Cała impreza jak zwykle świetna. paulo (2015-03-09,15:03): czytałem to jak jakąś powieść kryminalną :( A poważniej; mężczyzna podnoszący rękę na kobietę jest dla mnie "szmatławcem", godnym największego napiętnowania! Inek (2015-03-09,21:06): Rzeczywiście, przykre, szokujące zdarzenie! Uważam, że dyskwalifikacja powinna być utrzymana, gdyż brutalnie złamane zostały zasady kultury, bezpieczeństwa i regulaminu.
Przegrywać też trzeba umieć, drużyna mogła przyjąć porażkę z goryczą ale i z pokorą, popełnili przecież duży błąd przy ustalaniu składu...
Krzysiek_biega (2015-03-10,16:44): Fajnie że to Opisałaś. Obecnie ludzie boją się jak zauważyłem pisać o takich sytuacjach. DO scen pobicia biegaczy, sędziów przez biegaczy dochodzi nie mal wszędzie. DO podobnych scenariuszy o których słyszałem doszło w Atenach i Kaliszu. Brawa dla SĘDZIEGO !!!! Szkoda kolegów z drużyny ale sami sobie wzięli do składu damskiego boksera... Peepuck (2015-03-10,19:48): Dla chamstwa nie ma litości i cześć pieśni. Sędziowie powinni zostać nieugięci. Smutne... Peepuck (2015-03-10,20:23): Nie ma takiego zmęczenia, po którym wyciąłbym taki numer. Natomiast jeśli już by mi się coś takiego zdarzyło to wstyd by mi nie pozwolił nawet wyjść po pamiątkowy medal... ZBYSZEK1970 (2015-03-12,08:08): Żenująca sytuacja - szkoda, że zabrakło konsekwencji w utrzymaniu decyzji sędziów o dyskwalifikacji. Rufi (2015-03-13,11:23): Bardzo dobrze że to opisałaś. Brak mi słów. Wpis na główną z dużym zdjęciem pana boksera. PawełŻyła (2015-03-14,18:06): Truskawa. Takiego delkwenta powinno się wykluczyć ze wszystkich imprez!!!
Gaba! Dobrze , że to opisałaś. Bo z takimi trzeba walczyć!
Moim zdaniem. Prokurator. Tylko w ten sposób można nauczyć rozumu, takich delikwentów. kokrobite (2015-03-16,22:13): Ale jazda... Szok!
Kedar Letre (2015-03-17,08:47): Też jestem za bezwzględną dyskwalifikacją pana w pięknej białej koszuli i ślicznym uśmiechem na ustach. Wygląda jakby nie miał sobie nic do zarzucenia, bo przecież był zmęczony i nie wiedział co robi. Szkoda jednak, że organizatorzy nie wypowiedzieli się "w tym temacie" i sprawa szybko zostanie zapomniana.Zastanawiałem się jak ja bym się zachował, gdybym skrajnie zmęczony i zamroczony coś takiego zrobił?!.....Myślę, że raczej bym jednak nie zrobił, ale nawet jeśli, to z pewnością następnego dnia nie ubrałbym białej koszuli, tylko WŁOSIENICĘ i na kolanach, i ze spuszczoną głową( aby nie spojrzeć nikomu w oczy ze wstydu) oddał się w ręce biegaczy, aby dokonali sądu. Truskawa (2015-03-18,21:25): Tadzik jak zwykle. Przyszedł, posiedział, zostawił smród i jest przekonany, że tylko on jeden na całym świecie nie dość, że sprawiedliwy, to jeszcze samodzielnie myśli. No cóż.. ego wielkości naszego globusa. Aż zazdroszczę.
|