2014-04-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Deficytowa radość... (czytano: 1124 razy)
W pesymistycznym nastroju pobiegłem swój pesymistyczny półmaraton warszawski zakończony pesymistycznym wynikiem.
Tak bym krótko opisał swoje wrażenia po tych zawodach :P
Tydzień przed półmaratonem musiałem jeszcze darować sobie mocniejsze treningi za sprawą przeciążenia stawu biodrowo-piszczelowego. Czyli jedna z najbardziej dennych kontuzji biegowych, która objawia się wyłącznie podczas biegu i krótko po nim! Poniedziałek - mocny akcent, ból jak jasna cholera. Wtorek - przerwa na rozciąganie i masaż, środa - lekki trening i gitara, czwartek - to samo, piątek wolny i sobota 5km rozbiegania i pytanie - czy na ciężkich zawodach w połowie biegu ból przypadkiem nie pojawi się znowu?
Pojawić się nie pojawił, ale że ogólnie moja psycho-fizyczność była do dupy to wynik 1:19 mnie nie zadowolił. W końcu trenuję regularnie nie po to aby po roku poprawiać swoją życiówkę o niecałe 2 minuty.
Zastanawiam się teraz czy za 2 tygodnie trzasnę 2:50 w Orlenie czy znowu z dennym humorem będę opuszczać swoich radosnych biegowych przyjaciół... Nie.. nie jestem w stanie się pozbyć pesymizmu i braku radości na mecie...
Wiem, że powinienem biegać szybciej ale może siada mi psycha?
W głowie czas "2:48". Nie "2:55", nie "2:50" tylko te cholerne "2:48". Z "2:57" z września raczej mało realne, ale co tam... przecież nie mogę okazywać zbyt wiele radości na mecie. To w końcu moja wizytówka ;-)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Ja0306 (2014-04-01,16:14): A więc to tak, patrzyłem i rzeczywiście ta 01:19:48 słaba mi się wydała, 01:18:00 trzeba złamać conajmniej, a co do Maratonu to jak 02:52:00 nabiegasz tez będzie dobrze. To czy biegasz dalej czy się poddajesz? W Sobotę i Niedzielę ja poprawić zamierzam swoje czasy na 10km. snipster (2014-04-02,11:01): im bardziej się starasz i im bardziej chcesz, tym mniej bardziej wychodzi... ;) czasem trzeba przyjąć wynik na klatę jako dobre podwaliny na przyszłość, wszak nie zawsze można życiówki biegać, a tym bardziej je poprawiać o 2 minuty ;) ktoś mądry kiedyś powiedział, że aby docenić sukcesy, należy przeżyć godne porażki, chociaż twój wynik mi na porażkę nie wygląda :))) zdrówko i zdrówka :) Ejsid (2014-04-07,12:28): Dzięki za dobre słowo - staram się zmienić swoje nastawienie, ale nie "na siłę", bo wyjdzie sztucznie :D Niemniej wiem, że rozwój stopniowy jest bardziej wartościowy od nagłego przeskoku, z którego można szybko runąć w dół. Trener mi to uświadomił i tego się będę trzymać ;-)
|