2013-11-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Giełczyn (czytano: 728 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://kblomza.republika.pl/
Za oknem leje. Dobrze, ze w ciągu dnia była dziś świetna pogoda na krótkie wybieganie ścieżkami miejsc pamięci w pobliskim lesie giełczyńskim. Jak rok rocznie odwiedziłem w tym szczególnym okresie trzy symboliczne miejsca martyrologii ludności polskiej i żydowskiej. Mogiły i postumenty coraz lepiej zadbane i są oznaki o pamięci pomordowanych. Liczba zabitych w tych miejscach jest około kilkanaście tysięcy, niestety tych kilka czy kilkanaście zniczy jest marną cząstką pamięci. Może więcej ludzi jest którzy w modlitwach wspomnieli straceńców. Wizualne oznaki wskazują jednak inaczej. A przecież w samym Giełczynie sprowadziło się sporo osób majętnych, którym sąsiedztwo tych szczególnych miejsc powinno być na uwadze. Szczęściem przy cmentarzu leśnym spotkałem małżeństwo którzy przespacerowali celem oddania pamięci dla straceńców. Jak mi opowiedziała spotkana Pani jej babcia mieszkającą wówczas w Kozikach przechowała jakiś czas dwie dziewczynki narodowości żydowskiej które uciekły z transportu na miejsce stracenia w lesie. Niestety po jakimś czasie dowiedziała się, żę w efekcie dziewczynki te nie doczekały wyzwolenia. Pamięć o nich tkwi jednak w pamięci ich rodziny i rokrocznie odwiedzają te miejsca. Tak więc pamięć o pomordowanych jednak żyje i żyć będzie dopóki chociaż jedna osoba będzie tak myśleć. Nasza grupa biegowa też odwiedziła te miejsca. Aczkolwiek jak to czasami bywa w różnym czasie tych dni. Wszak las ten stał się w jakiejś części „naszym lasem’ gdzie przelewamy swój trud, pot i czas aczkolwiek już w innych okolicznościach i charakterze. Od tego roku odbywają się tu już regularne biegi w ramach GP Giełczyn Biega. Jak dało się zauważyć na ostatnim cyklu biegu frekwencja rośnie. Przybywają nowi biegacze z różnych stron i zapewne jeśli Mariuszowi wystarczy zapału i wytrwałości oraz pomocy ze strony kolegów i lokalnych władz to impreza będzie się rozwijać. Atmosfera na tych biegach jest zawsze wspaniała i wszystko to co dla biegacza jest potrzebne. No może nie ma zbytnich luksusów w postaci pryszniców ale jest gdzie się obmyć, przebrać i mieć w razie czego zapewniony dach nad głową. Okolica jest według mnie przepiękna i rzadko gdzie można spotkać tak urocze leśne ścieżki, różnorodność terenu fauny i flory. Sam zaś klimat, czyste powietrze przepełnione świerkami zachęca do oddychania pełną piersią i wyciszenia się w zgiełku wielkomiejskich aglomeracji. Organizator stara się jak może. Trudno aż podpowiadać i żalić się co by ty ulepszyć by było jeszcze przyjaźniej dla biegaczy. No może w przyszłości przy większej liczbie uczestników (bo frekwencja przekracza już setkę) lepsze logistyczne zabezpieczenie trasy. Przy dużej liczbie osób istnieje większe prawdopodobieństwo, ze na trasie komuś może się coś przytrafić więc osoby z kontaktem telefonicznym do służ ratunkowych pewnie się przydadzą. Jak dotychczas każdy biega na własną odpowiedzialność i ryzyko. W tym lesie nic złego już nam nie grozi, jak cofnąć się do lat 40 ubiegłego wieku. Dobrze się stało, ze mamy teraz taki wybór pobliskiego miejsca zawodów i nie trzeba daleko wyjeżdżać. Chociaż wyjazdy od czasu do czasu są nieodzowne bo kształcą, rozwijają, skłaniają do porównań itp. Jeśli już wspominam to w tym roku też było kilka fajnych, nowych imprez biegowych i kontynuacja tych sprawdzonych. Wspomnę tylko jeszcze o jednej. Resortowym biegu „O puchar Prezesa Poczty Polskiej”. Odbył się w fajnym miejscu na torze wyścigów konnych na Służewcu. Zabezpieczenie trasy było wzorcowe, profesjonalna rozgrzewka przed i po biegu, pasta party, dekoracja zwycięzców i fajna atmosfera. Podkreślić należy, że jak na kameralny bieg resortowy grupy pocztowej ilość uczestników w liczbie 80 też była akurat. No i fakt, zę firma podjęła się tak wspaniałej organizacji i doceniła istniejącą nie tylko modę na bieganie ale też potrzeby pracowników w tym względzie. No i oczywiście przykład w postaci biegających pracowników z różnych szczebli. Warto było dojechać do Warszawy na taki bieg bo i tam zdarzają się takie perełki w biegowym kalendarzu. A ja myślałem, ze już w tylu imprezach biegowych brałem udział, że nic mnie nie zaskoczy a tu tak jak wyżej wspominałem i bliżej i dalej działo się ciekawie. Nie oglądając się więc za bardzo wstecz mam nadzieje na ciekawy nowy sezon biegowy. Mimo wszystko są jednak szczególne dni gdzie pamięć się należy i nie możemy zapomnieć i wyprzeć się historii. Teraz też możemy tworzyć naszą małą historię i oby była ona jak najbardziej nas satysfakcjonująca.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |