2012-12-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Podsumowanie roku 2012 (czytano: 510 razy)
Ostatnie lata szedłem z poprawą wyników jak burza. W 2011 roku poprawiłem rekordy życiowe w maratonie, półmaratonie i na 10 kilometrów:)
Poprzeczka została wtedy zawieszona bardzo wysoko. Kiedyś to musiało się to skończyć i właśnie rok 2012 był rokiem słabszym ze sportowaego punktu.
Przebiegało to tak:
Styczeń
Podjąłem decyzję o starcie docelowym tej wiosny. Wybór padł na Dębno. Po drodze miało być jeszcze treningowo Trzemeszno i Półmaraton Warszawski. Trochę byłem słaby po grudniowej kuracji antybiotykowej. trening jakiś zrobiłem ale szału nie było.
Pracowity Luty
W lutym zaliczyłem start treningowy w Biegu Trzech Jezior, kończąc go z wynikiem 53:01, czyli bardzo przeciętnie. Cudów się po tym starcie nie spodziewałem, ale liczyłem na więcej. Była to już dziesiąta edycja tej imprezy w której brałem udział. Kilometrażowo ten miesiąc wygladał o niebo lepiej niż styczeń. Przebiegłem 453 km.
Ciężki marzec
W marcu przygotowania do Dębna weszły w decydującą fazę. Nie wszystko szło zgodnie z planem. Bywały treningi że nie miałem siły ani ochoty biegać. Potwierdzeniem słabej dyspozycji był start kontrolny w Półmaratonie Warszawskim. Wynik 1:12.15 może nie był tragiczny ale prawda była taka że "rzeźbiłem" w tym biegu od początku do końca. Trafne stwierdzenie po tym biegu: Ambicja była, forma nie. Zostały trzy tygodnie i jeszcze wierzyłem, że dosbra dyspozycja nadejdzie w odpowiednim momencie.
Maratoński kwiecień
Nadszedł czas na danie główne tej wiosny czyli maraton. Trzeba było zapomieć co było dobre i złe w przygotowaniach i myśleć tylko o dobrym biegu. Tak się tym przejąłem że pobiegłem w koszulce tył na przód. Trzeba przyznać, że trafiłem na pogodę jakiej nie lubię i taktycznie ten bieg słabo rozegrałem. Jednak mimo samotnego biegu i zmagania z wiatrem długo miałem międzyczas pozwalający myśleć o poprawieniu rekordu życiowego. Mocy starczyło mi jednak tylko na 2/3 dystansu. Później biegłem juz niestety kilka sekund za wolno. Walczyłem do końca. Wynik 2:30.17.
Nie biegowy maj
Po maratonie chciałem odpocząć. Byłem fizycznie i psychicznie bardzo zmęczony. Mimo że treningi nie były cięższe od poprzednich to w tych przygotowaniach nie czułem się dobrze. Wszystko musiałem robić na siłę.
Roztrenowania przeciągnęło się znacznie bo znowu się rozchorowałem.
Wyścigowy czerwiec
Obydwa starty bez komentarza. Poprostu porażka.
Lipiec - reaktywacja
Ten miesiąc był bardzo trudny ze względu na ogrom obowiązków zawodowych i sporo nadgodzin. Czasu na trening było mniej ale myślę że go dobrze wykorzystałem.
Lipiec zacząłem mocno startując w zawodach w Ciechanowie na 15 km. Upał był niemiłosierny, ale pobiegłem dobrze. Zwłaszcza z taktyki jestem zadowolony. Zająłem 3 miejsce.
Pod koniec miesiąca wystartowałem jeszcze w Biegu Powstania Warszawskiego i zebrałem tam cenne doświadczenia. Było 34 stopnie celcjusza o godzienie 21 i nie było czym oddychać. Biegnąc w tym biegu dowiedziałem się jak jest w PIEKLE.
Sierpień - ładowania akumulatorów
Sporo kilometrów i wreszcie trening wykonany w 100 procentach. Wyznaczyłem cele na jesień: Krynica 10km, Półmaraton Płock, Tumska Dycha Płock i Bieg Soczewka. Postanowiłem odpocząć od maratonu by nabrać trochę świeżości.
Startowy wrzesień
We wrześniu wyjechałem z Karoliną i Olą na kilkodniowy wakacjo-obóz do Krynicy Zdrój i Szczawnicy. Wystartowałem tam treningowo w Życiowej Dysze gdzie nabiegałem z górki 32.39. Zrobiłem tam dużo solidnej roboty treningowej. Po zjeździe z obozu wystartowałem w Półmaratonie Dwóch Mostów w Płocku. Był to dla mnie bardzo prestiżowy bieg i myślę że dobrze się zaprezentowałem. Czas 1:14.12 na bardzo trudnej trasie i drugie miejsce w generalnej było wielkim sukcesem. Był to myślę najlepszy mój występ w tym roku.
Październik - startów cd
Październik był miesiącem w którym chciałem się jeszcze pościgać. Wystartowałem w 3 biegach tydzień po tygodniu. Najpierw było Biegnij Warszawo, później Tymska Dycha na koniec był XXXII Bieg Soczewki z BOP, którego byłem głównym organizatorem. Sportowo było już słabiej, znowu chorowałem. Jedno z czego jestem zadowolony to Bieg Soczewki. Organizacyjnie daliśmy radę:)
Odpoczynkowy listopad
Roztrenowanie które zacząłem w październiku zakończyłem w połowie listopada. Tym razem roztrenowanie było inne od poprzednich. Więcej biegałem.
Grudzień – przygotowania rozpoczęte
W grudniu trenowałem już intensywnie realizując plan do wiosennego maratonu w Barcelonie. Kilometrażowo jeszcze spokojnie, ale dobrze jakościowo i co najważniejsze systematycznie. Zrobiłem też dużo treningu na siłowni. Napewno to zaprocentuje.
Rok zakończyłem z kilometrażem dość skromnym bo tylko 4320 km. Nie miałem zdrowia, nie było wybitnych wyników sportowych. Był za to duży sukces w karierze zawodowej i z niego się bardzo cieszę. Bieganie to przecież dla mnie zabawa, którą czasem biorę bardzo poważnie.
Zawsze po słabszym okresie przychodzi lepszy i taki właśnie będzie rok 2013!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora benek (2013-01-02,08:49): teraz czas na mocny rok 2013! Przemek_G (2013-01-02,09:56): taki jest plan:)
|