2012-12-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| O tym...jak tęsknię za bieganiem... (czytano: 1156 razy)
Od początku sierpnia zostałam kijkarzem/kijkarką...jak zwał tak z wał, z konieczności...oczywiście nie mam nic do kijków, nawet przyjemnie się wychodzi wieczorem z domu na mrozik aby zrobić parę kilosków w nieco szybszym tempie i w bardziej sportowej formie...ale to nie bieganie...bieganie to inna bajka! I tęsknię za ta moją biegową bajką ... bardzo! Mój mami fitness też jest całkiem całkiem, czuję, że wysiłek sprawia mi radość, Bobo pewnie szczęśliwe jest bo kołysane cały czas ale...to nie jest bieganie.
Kiedy za oknem zrobiło się biało i mróz pokazał swoje oblicze, zatęskniłam jeszcze bardziej. Przypomniałam sobie ubiegłoroczne wybiegi w niedzielne poranki na nasze biegowe trasy za Opalenicę, mnóstwo mieniących się punkcików na polach, bajeczne drzewa, wszystko było tak piękne, że nawet nie wiedziałam kiedy 15 km mieliśmy w nogach...i to uczucie kiedy wracasz do domu, rozbierasz biegowe ciuchy i masz wrażenie, że wychodzi z Ciebie jakiś duch...i staje obok, wspaniałe uczucie, takiego spełnienia...właśnie! Teraz cierpię na brak tego typu uczuć i brakuje mi tego bardzo. Poznałam już samotność kijkarza, kiedy to sama we mgle maszerowałam za miasto będąc na urlopie, poznałam spełnienie po mamim fitnessie kiedy usiadłam z butelką wody w ręku i powiedziałam sobie: Wera, kawał dobrej roboty...a na potwierdzenie otrzymałam solidnego kopniaka z wewnątrz, chyba się podobało:) Jednak...to wszystko to nie jest bieganie...to są inne uczucia, inny rodzaj przeżywania wysiłku...
Nie mogę narzekać, arbuzowy stan przechodzę bardzo delikatnie, bez żadnych komplikacji, oprócz biegania i jazdy na łyżwach robię to samo co wcześniej i zastanawiam się czasem kiedy zrobię pierwsze kroki po...czy w przyszłym roku uda mi się machnąć jakąś dyszkę albo coś więcej;)
Obietnic nie lubię składać ale mogę pokusić się o małą prognozę, że jak tylko wrócę to nie dam się lenistwu, które czasem dopada, temu, że jest gorąco i właściwie ciężko się biegnie, że do mety daleko a życiówki nie da się wykręcić...co to za podejście albo mówimy otwarcie idę biegać albo nie idę biegać i nie ma bo:... po prostu dziś nie idę.
Tęsknię i tęsknię, trwam w tej mojej tęsknocie...czytam blogi biegaczy, mojej sister, która śmiga wieczorami, która pobiegła niedawno Półmaraton Świętych Mikołajów, która podskakuje wyżej ode mnie na zdjęciu z bloga na głównej, rzecz jasna mam ograniczenia w tych podskokach ostatnio, i myślę sobie, że powrót może będzie równie fascynujący jak początki albo jak przebiegnięcie Słowaka albo nasze niedzielne klubowe przebieżki...wierzę, że będzie cudownie:)
A teraz...go to work:)
Fot. Za tym tęsknię...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2012-12-20,09:10): Taka "konieczność" jak Twoja...to sama radość:)) kudlaty_71 (2012-12-20,09:20): ...hmmm...z pewnością będzie cudownie :)...z pewnością... paulo (2012-12-20,11:41): myślę, że tą tęsknotą wpisujesz się w pragnienia wielu, wielu biegaczy. Będę trzymał kciuki :) Werq (2012-12-20,14:26): Pani Marysiu, prawda sama radość...tylko ta tęsknota... Werq (2012-12-20,14:26): Paulo...dziękuję za kciuki:) Honda (2012-12-20,17:55): Moja kochana sister, wiem, że strasznie tęsknisz, ale pomyśl sobie, jak będzie pięknie kiedy wrócisz... kiedy znów wyjdziemy razem biegać, spotkamy się z klubem i pobiegniemy za Sielinko i nawet za Kopanki i nagle okaże się, że 25km mamy w nogach, a chcemy jeszcze więcej! :) Teraz jest czas odpoczynku, bobo musi dorosnąć, potem wyjść, a potem kibicować mamie, tacie, dziadkowi, wujowi i cioci podczas różnych zawodów... ;) taka natura kobieca:) Pomyśl, jak będzie pięknie! :* snipster (2012-12-23,15:22): widzę, że poznajesz okołobiegowe uroki ;) Werq (2012-12-28,08:07): Tak Snipi...takie bieganie w zwolnionym tempie, też jest fajniutko i miło ale no, wiadomo;P
|