2012-12-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Taniec na lodzie (czytano: 1474 razy)
Niedziela...Pospałam sobie dzisiaj aż do 10.00 .No nieżle,ale brakowało mi snu ostatnio, no to dzisiaj odrobiłam zaległości.Czas się ubrać i zrobić małe wybieganie nad Maltą.Powiem szczerze ,że nie chciało mi się strasznie.Ale postanowiłam że będe biegać całą zime.
Na dworze odwilż w wiadomościach podają że slisko.Może sobie odpuszcze ? zawsze to jakieś usprawiedliwienie.
Nie maleńka ,nie ma tak dobrze.Już zapomniałaś co sobie obiecałaś? Bądz konsekwentna !
Przed 11.00 truchcikiem dobiegłam do ronda i niezmiennym zwyczajem rozpoczynam trening od tego miejsca.Po drodze mijam mnóstwo ludzi , którzy już gonią od tygodni za prezentami i zakupami na święta.Przy Galerii sznur samochodów.Jakoś ja nie czuje w tym roku tych świąt.
Stała trasa .Wbiegam na kładke łączącą Galerie z Maltą.Zbiegam na dół i chce pokonac moją trase.Jeszce nigdy nie biegałam po roztopionym śniegu ,który zamarzł.Jest naprawde ślisko i zaczynam się zastanawiać czy to ma sens.No ale czy warto teraz się wycofać? Widze że jednak ludziska biegają.Jeśli można to nazwać bieganiem bo widać walcza z lodem.ale zauważyłam dwie koleiny , w których prześwituje asfalt i jest jako taki stabilny grunt.Są troche wąskie ale da sie jakoś biec.Inni biegacze widzę też korzystaja z tej dogodnosci.Ciężko się tak biegnie bo musiałam naprawde sie skupić nad każdym krokiem.Moja koordynacja ruchowa wymyka się czasami spod kontro, a i noga ucieka czasami pod śliskim lodem... ,ale jakos idzie.
Mijam kilku biegaczy i widać że ich uwaga jest maksymalnie skupiona na tym zeby sie nie wywrócić,moja zresztą też.Powiem szczerze że te koleini były zbawienne dzisiaj .Juz nie patrzyłam ze czasami stopy zanurzały się w wodzie ,bo chyba lepsze to niż poślizgnąć się na lodzie .Trudno buty wyschną.W pełnym skupieniu żeby nie wypaść z" toru" pokonuje następne kilometry.I nagle niespodzianka...! Koleiny się kończą... zbaczają z mojej drogi i kierują się do brzegu jeziora , które aktualnie jest czyszczone i nie ma w nim już wody.
W takich warunkach trzeba chyba innego podejscia biegowego niż latem lub jesienią.Spoglądam na moją dalszą trase ,teraz juz pokrytą samym lodem i próbuje biec.Nogi sie jednak rozjeżdzaja i jest to wręcz niemożliwe.Już nie mam kontroli nad swoim ciałem .Myśle sobie że jednak nie jest możliwe tutaj biec i zaraz upadne.Poddaje się.Nie chce sobie skręcic kostki lub złamac nogi.Czasami warto odpuścić.Zawracam i stwierdzam ,ze pobiegne tą samą droga po mojej koleinie ,którą już polubiłam dzisiaj.I tak do poprowadziła mnie do stoku narciarskiego.I nawet jestem jej wdzięczna że tam była.Nie tylko ja z niej skorzystałam .Ci którzy biegali dzisiaj w niedzielne przedpołudnie nad Maltą, ona też była ich ścieżką biegową.I mimo że ten trening był dla mnie jak balansowaniem na linie to mam satysfakcje ,że zrobilam sobie małe wybieganie:)
Myśle że biegając w zimie, z pewnością przylgnie do nas miano twardego biegacza lub biegaczki. Oczywiście wśród innych biegających. Wśród pozostałej części społeczeństwa, a przynajmniej sporej jego części, zapracować możemy co najwyżej na miano nie do końca zdrowych na umyśle.
Mam też nadzieje że bieganie przy niskich temperaturach i czasami tańcząc na lodzie, pomoże mi walczyć z zimową chandrą, znacznie podniesie poziom życiowej energii i zagwarantuje mi dobre samopoczucie,aż do utęsknionej wiosny :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2012-12-16,15:56): Moje dzisiejsze bieganie wyglądało całkiem podobnie....jako, że do pracy na 14 miałam wybrałam się na to moje bieganie już o 7.30....to była masakra...powinnam nózie w łyżwy "odziać", a nie w adidasy:))) jacdzi (2012-12-16,16:14): Ale dzielna bylas! Ja widzac chlape, maz posniegowa na lodzie i strugi deszczu lejacego sie z nieba, dzis odpuscilem. Gratuluje! nataretka (2012-12-16,20:26): Marysiu dałyśmy dzisiaj rade .Jednak kobiety są twarde :) :) nataretka (2012-12-16,20:28): Jacku-jutro nie odpuszczaj:)
|