2012-08-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 25-8-2012 (sobota) Krakowski Nocny Bieg od Wieczorka do Wczesnego Ranka - 10 godzin. (czytano: 1200 razy)
- Co my tu robimy?
- Też się zastanawiam. Jeszcze do mnie nie dotarło na co się dziś porywam.
Te słowa usłyszałam od dwóch pierwszych zawodników, którzy zjawili się w biurze organizatora przed zawodami. Impreza już z założenia niecodzienna - dyscyplina biegi ultradystansowe.
Nadeszli kolejni uczestnicy. Spokój, skupienie, dylematy jak będzie lepiej się ubrać...
Przed nimi 10 godzin biegania; w świetle ulicznych latarń, przy spadającej w ciągu nocy temperaturze. Do ukończenia zawodów wystarczyło przebiec jedną pętlę czyli 1km240metrów, ale miał wygrać ten, kto pokona najdłuższą trasę. To bieg koleżeński - na starcie ustawiło się zaledwie 19 uczestników. Po kilku okrążeniach dołączali kolejni biegacze - jeszcze 5 osób, bo regulamin dopuszczał późniejsze rozpoczęcie biegu oraz wcześniejsze zakończenie. Możliwa była również dowolna ilość przerw. Ale to potem, wcześniej...
Zygmunt wypatrywał twarzy zawodników, które kojarzyły się z takimi dystansami. Ponieważ był to jego debiut w tak długim kilometrażu, chciał spotkać kogoś bardziej doświadczonego - porozmawiać, zasięgnąć rady czy opracował dobrą strategię. Planował biec ile będzie w stanie.
Słońce już szło spać, lecz zorientowało się co tu zaraz się rozpocznie, bo wychyliło głowę przez drzwi swojej sypialni i ostrym blaskiem rozświetliło krakowskie Błonia oraz grupkę rozgrzewających się szaleńców przed niepozornym Hostelem Juvenia. Mylę, że tak jak ja, czułoby niedosyt, gdyby nie popatrzyło choć przez chwilę na to niecodzienne zjawisko.
Wiedziałam, że będzie mi ciężko - nie mogę startować - kontuzja odsunęła mnie na boczny tor...
Ruszyli!
Macham powściągliwie, bo wiem, że to dopiero początek, nie mogą się spalić na starcie, ale dusza mi woła! krzyczy! podskakuje!
- Biegnijcie! Lećcie! Ucałujcie wiatr ode mnie! Skropcie potem ziemię...
Ścisnęło mi serce, bo nie mogłam być z nimi do rana. Zostali pod dobrą opieką - organizatorzy mieli dla nich wszystko- wodę, ciepły bulion, kawę, herbatę, owoce, miejsce na wypoczynek, szatnie z prysznicami, a na wartościowe rzeczy depozyt w samochodzie...
Wielu przyszło z myślą o dobrej zabawie, nie nastawiało się na rekordy, ale... Sprzyjała pogoda, pomagała rodzinna, przyjacielska atmosfera - chciało się biec dalej! Kiedy świt rozjaśniał niebo nad Wawelem, oni przecierali ze zmęczenia i zdziwienia oczy - przyszli przebiec parę kółek, a wyszło...?
Pierwsze miejsce Zygmunt Brożek. Zrobił 70 okrążeń, przebiegł 86.800km.
Drugi - Paweł Żyła - 61 kółek - 75.640km. Trzeci Mariusz Kucharczyk - 59-kółek- 73.160km. Zadziwiające co robi z człowieka radość - nie satysfakcja z nagrody, lecz przyjemność szalonego biegania. Gratuluję wszystkim uczestnikom!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Inek (2012-08-27,21:07): Nawet nazwa biegu jest także ładna. Obyś mogła jak najszybciej uczestniczyć w podobnych przedsięwzięciach:). Do zobaczenia:)).
|