2009-06-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| V Półmaraton Jurajski - nietypowa życiówka :P (czytano: 2101 razy)
dowiedziałam się, że jestem weteranem :P ja weteran ;):) cóż... zdarzyło się, że po raz piąty wystartowałam w Rudawie. jak ten czas leci.... to był mój drugi start w biegowej aktywności :) potem przerwa... czasy... szkoda mówić ;) ale i tak super było :D
nie tak liczna jeszcze, impreza od razu przypadła mi do serca :) wymagająca trasa z jednej strony, piękne widoczki równoważące trudy biegu z drugiej, wspaniała atmosfera gminnego biegu. najwięksi mogą się uczyć - gdy przy 1400 chętnych do udziału, nie stoję w kolejce przy rejestracji. po piwo, cóż... warto postać ;) a nagród do rozdania tyle, że plecy bolą... bo słońcem opalone ;)
pomyślałam wtedy, że bez względu na samopoczucie i stan fizyczny (ot choćby na złamanie 3h z wesołą grupą Tusika ;)), będę tu startować :)
ale wtedy też nie wiedziałam jeszcze jak bogaty w ciekawe propozycje może być kalendarz... będzie coraz trudniej dotrzymać tego słowa... cóż... będę się starać :)
i w tym roku nie było łatwo ze startem. ciężki okres za mną - Kierat, czasówka-test szosowa, Zakopane, tydzień po tygodniu. i wirusik, który już obudził się przez ostatnim biegiem. unieruchomił mnie skutecznie niemal na tydzień, w ramach rozruchu postanowiłam przekulać się na rolkach. skoro współgrają z bieganiem po górkach to lepiej cokolwiek, niż nic, czy trening biegowy, na który wciąż nie miałam sił. eh...
w końcu organizm zmobilizował się i stanęłam na starcie. a co :P nie miałam pojęcia co się stanie. spodziewałam się wszystkiego: od padnięcia na ok 5km, po poprawienie wyniku z Żywca :P choć bardziej tego pierwszego ;)
niech się dzieje wola nieba :P skoro czuję się jakotako, nie będę oszczędzać się, im dalej zabiegnę, tym szybciej (oby) skończę.
uda wreszcie złapały luz, co pozwoliło mi swobodnie zbiegać :D z górki na pazuuuuuurki :D pełna radość :) co prawda na ok 6km odczułam tak jakby chorobową słabość, ale tempo trzymałam :) kurka, po pokonaniu sławnego podbiegu, pomyślałam jeszcze, że mam realne szanse na zrównanie przynajmniej wyniku z marca :P wrzuciłam wyższy bieg i jaaaaazdaaaa :D z bieg do Będkowskiej, superkadencja, dłuuuuugi krok, doskonałe samopoczucie i zapas mocy! wydawało się jakbym złapała wiatr w żagle (a wiało, oj wiało :P) i ..... traach. kolka zatrzymała mnie w miejscu. dosłownie. garmin pokaże tu potem 19 sekund postoju. bałam się, że skoro zatrzymałam się, trudno mi będzie wbić się w rytm. to przecież 15km. ruszyłam powoli, głęboko oddychając, mając nadzieję, że ból odpuści. parę kroków dalej odpuścił lekko, powoli przyspieszam. powolutku, miarowo. i tak kolejne 3km. gdy wreszcie poszedł sobie prawie w niepamięć (na tyle, by go zignorować), mogłam zafiniszować :P nieplanowany odpoczynek dla mięśni pozwolił zakończyć w pięknym stylu ;) czas: 1h45 dokładnie 3 minuty za Żywcem, ale jestem bardzo zadowolona, zważywszy na okoliczności :D nieśmiało zamierzałam się na odbicie się z dołka w ten weekend i z czystym sumieniem mogę uznać, że plan zrealizowałam. ciąg dalszy to tydzień odpoczynku, czyli ultralekkiego truchtania i rowerowania, a potem do roboty :P
no na tej trasie życiówka jest :P
a ta nietypowa to nowe wyznaczone HRmax ;) na finiszu :P coś wydaje mi się, że ciężko to będzie poprawić ;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2009-06-15,09:06): Weteranka..hahaha dobre sobie!!!!
Gratuluję wyniku:))) Marfackib (2009-06-16,07:53): Gratulacje weteranko :-))) jacdzi (2009-06-17,07:55): Gratuluje najmlodsza na swiecie weteranko!
Szkoda ze nie mialem okazji Cie "dopasc" w realu.
|