2021-10-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mistrzostwa Polski w Długodystansowym BnO (czytano: 1365 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://run-passion.pl/2021/10/21/mistrzostwa-polski-w-dlugodystansowym-bno-wracam-z-tarcza/
Long to long I kto chociaż raz tego spróbował, dokładnie wie z czym to się je. Long to nie maraton na ulicy, z całym szacunkiem do królewskiego dystansu, ale w longu oprócz zapitalania z maratońską intensywnością, trzeba cały czas myśleć i kombinować, co przy krańcowym zmęczeniu i trudnym terenie, nie jest takie łatwe. Wystarczy jeden błąd, chwila dekoncentracji, żeby cały wysiłek poszedł psu w budę, delikatnie mówiąc. Long to long. Kropka.
Long w tym roku miał być zwieńczeniem pięknego sezonu, który po solidnym biegu na Mistrzostwach Polski w klasyku, gdzie zająłem IV miejsce, miał dać w końcu długo wyczekiwany medal. Wakacje chciałem przeznaczyć na solidny trening pod długi dystans, ale niestety. Meta, to znaczy życie, skutecznie zweryfikowało plany, kiedy na zbiegu zielonym szlakiem skręciłem nogę, ale o tym już było. Szkoda się powtarzać. Im bliżej czasu pozostawało do zawodów, tym bardziej się ich obawiałem, bo moja forma była na poziomie fatalnym. Nie wiem, czy bym był w stanie przebiec dychę po 4’, więc powiedzmy sobie szczerze. Z czym do ludzi? Z rekreacją ruchową? Chyba tak i tak powoli zacząłem do tego podchodzić. Bez spinania tyłka, na luzie i z chłodną głową. Znałem swoje miejsce w szeregu, to znaczy w rankingu i po opublikowaniu list startowych wiedziałem, że mimo piątej pozycji, wynikającej z rankingu, jest jeszcze kilku o wiele mocniejszych chłopaków, którzy biegowo powinni mnie solidnie zgrzać. Po cichu liczyłem na pierwszą szóstkę i taki wynik przed startem brałbym w ciemno.
Kiedy na MP w sprincie podszedł do mnie pan Jerzy Parzewski, budowniczy tras na longu, i zapytał się „ile km chciałbym mieć?” moja odpowiedź była prosta – jak najwięcej. Na pytanie, czy 17,6 km będzie ok, rzuciłem jedno słowo- cudownie, po czym szybko przypomniałem sobie o skręconej kostce. Policzyłem szybko w głowie i doszło do mnie, że z moją dyspozycją, czekać będzie mnie około 120-130 minut biegania. Krócej niestety nie, bo pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Jeszcze. Dodam, że jeszcze się nie przeskoczy… Jest taki cytat Carlos Ruiz Zafón: „Ile kto ma cierpliwości, tyle ma mądrości”, więc tak to tutaj tylko zostawię.
Wracając jednak do zawodów, bo znów się rozdrabniam. Wytrzymałościowo byłem przeraźliwie słaby. Szybkościowo byłem przygotowany tragicznie, ale siłowo chyba nigdy w życiu nie byłem w tak solidnej dyspozycji. Do tego trzeba było dołożyć technikę, która z biegu na bieg coraz lepiej mi szła i po konkretnym szczecińskim bieganiu byłem coraz bardziej pewny swoich umiejętności w terenie. Tu dużo pomogły mi samotne treningi na Łężycach, gdzie ganiałem trasy M21E, K21E z dawnych Pucharów Bałtyku. To mi dodało dużo pewności siebie i stawałem się spokojniejszy, eliminując z głowy słowo “chaos”. Praca nad słabymi elementami, tak to w sumie najprościej powinienem napisać, nie wdając się w szczegóły. Musiałem się tylko na 200% skoncentrować i robić swoje, nie sugerując się innymi, co przy masowym starcie było nie lada wyzwaniem, ale i na to miałem swój tajemny plan.
ciąg dalszy na blogu... https://run-passion.pl/2021/10/21/mistrzostwa-polski-w-dlugodystansowym-bno-wracam-z-tarcza/
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |