Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
131 / 151


2017-06-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Kiedy to się zmieni? (czytano: 413 razy)



Nie ma to, jak polskie pomysły.
Biegłem sobie główną szosą i dwa kilometry przed Międzygórzem zobaczyłem samochód stojący pod prąd przy poboczu, potem usłyszałem pracującą kosiarkę.
Aha, czyli ktoś kosi trawę. I rzeczywiście kilkaset metrów dalej pan pracował spalinówką przy szosie.
Minąłem go, ale coś mi nie pasowało. Zerknąłem na trawę i zobaczyłem, że jest skoszona tylko półtora metra z jednej i z drugiej strony drzew. Drzewa rozstawione były co kilka metrów, więc pozostałe, dłuższe odcinki nie były ruszone.
Dlaczego tak? Drzewa widać wyraźnie, a pasy na nich są niewidoczne nawet po wykoszeniu trawy. Prawdę mówiąc, to z większej odległości nie widać tych wyciętych kawałków.
Murki kamienne nad rzeką też zaczęły się rozsypywać zaraz po ich zrobieniu, a skarpa wzdłuż drogi systematycznie się obsuwa, więc wycinają na niej drzewa, bo te też spadają, co powoduje erozję skarpy, która znów się obsuwa. I tak w kółko, po polsku. Na siatkę nie ma pieniędzy.
A ja tam biegam, obserwuję i szlag mnie trafia, tym bardziej, że szlaki są oznaczone bardzo kiepsko. Ostatnio rozmawiałem z właścicielką schroniska, która powiedziała, że turyści też się na to skarżą. Więc i ona poskarżyła się umyślnym, którzy powiedzieli, że poprawiają znaki raz na cztery lata. Nie ważne, że w tym czasie ludzie leśni wycięli drzewo z informacją lub ktoś zniszczył tabliczkę. Nie mają mocy przerobowych.
Nikt nie pomyślał, że można się dogadać z biegaczami, którzy może podjęliby się pomóc, podczas treningowego przemierzania danego odcinka.
Znowu powołam się na Czechów: oni mają na to pieniądze i ludzi, a kraj mniejszy od Polski.

Ileż to razy myślałem o bieganiu z pieskiem.
Moja jamniczka nie nadawała się, uwiązany husky sąsiadów nie żyje, kot jest głupi, a my chcieliśmy trochę odpocząć od psów, bo Norka nieźle dała nam się we znaki. Sporadycznie opiekowaliśmy się psiurą kuzyna, która zagościła teraz u nas na dłuższy czas, bo kuzyn niedomaga. Poszliśmy parę razy na dłuższy spacer, ale ta sierota po kilkuset metrach nie ma siły łazić i muszę ją nosić. O bieganiu nie ma mowy. Gorzej, bo potem chcemy nadrobić kalorie, więc musimy szukać takiej knajpy, do której można wchodzić z psem. Lepiej jest w Czechach (znowu u nich można) ale Nuśka nie ma paszportu, więc sympatyczny sąsiad odpada.
Pies zarasta, co w upały może mu przeszkadzać, a fryzjer, to 50 zł. Ja na siebie tyle nie wydaję. Dodać koszt paszportu, antykleszcza, żarcie i inne takie, to się uzbiera. Kuzyn bez problemu nam koszty zwracał ale teraz jest ogólnie niedysponowany. Ani trzymać tę małą przyjaciółkę, ani oddać ją komuś, bo nie mamy jeszcze do niej prawa, ani przywiązać w lesie, bo wystraszy zwierzęta.
A przecież ja nie będę żył wiecznie. Więc kiedy dorobię się własnego, biegowego psa?


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2017-06-22,07:50): biegowy pies, oj westchnienie chyba niejednego biegacza. Tylko, że najlepiej jakby pies miał potrzebę ruchu dwa, trzy razy w tygodniu, a nie codziennie. To byłby idealny czworonog dla biegaczy :)
Hung (2017-06-22,19:25): No właśnie, bo gdybym go nie zawsze mógł zabrać, to byłoby mu cholernie przykro a znowu biegać tyle, ile on chciałby, to ja bym nie wydolił.







 Ostatnio zalogowani
Seba7765
18:03
entony52
18:00
Hubert87
17:43
fit_ania
17:27
rlebioda
17:26
maratonczyk
17:18
biegacz54
16:29
platat
16:28
andreas07
16:22
pvlpl
16:19
kostekmar
16:12
żabka
16:12
Wojciech
15:53
Duchu
15:08
bzemlak
15:08
Ghost Manitou
15:07
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |