Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [21]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Andrea
Pamiętnik internetowy
Moje bieganie!

Andrzej Brzozowski
Urodzony: 1954-10-09
Miejsce zamieszkania: Zamość
3 / 21


2015-11-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
X Radomski Maraton Trzeźwości (czytano: 2193 razy)

 

X Radomski Maraton Trzeźwości,
To był niesamowity maraton. Kilka razy zastanawiałem się czy wystartować w nim czy nie. Myślałem na początku że jest to bieg specjalnie dla osób, które miały problem z alkoholem. Nic takiego. Bieg jak każdy inny. Ważne aby o trzeźwości pamiętać nie tylko jak zasiadamy za kierownicą samochodu, ale i w życiu na co dzień.
Dzisiaj było dość zimno. Temperatura kilku stopni powyżej zera miała wpływ na ubrana zawodników na starcie. Część była ubrana w długie spodnie, cześć na krótko. Były bluzy, koszulki z długim rękawem i krótkim. Były też bluzy przeciwwiatrowe, czapki, rękawiczki io ochrona na szyję. Teraz po czasie wiem, że źle dobrałem ubiór do warunków pogodowych, - wiedziałem, że będzie deszcz. Mój ubiór to krótkie spodnie do biegania i dwie koszulki - jedna z długim rękawem, a druga z krótkim. i czapla z daszkiem, którą założyłem na głowę dopiero na mecie. Taki ubiór miałem na maratonie w Poznaniu, gdzie na starcie temperatura była minus jeden. Została w depozycie kurtka wiatrowa i szkoda że jej nie miałem, bo by się przydała. Rozgrzewka oczywiście nie rozgrzała, a nic na rozgrzanie nie zabrałem z sobą. Wszak to maraton trzeźwości. Biegłem pierwszy raz w tym biegu nie wiedziałem czy robią na trasie czy na mecie kontrolę na obecność procentów w krwi. Pytałem nawet czy na tym maratonie si ę trzeźwieje - wszak to maraton trzeźwości - nikt mi nic nie napisał na ten temat, a chciałem poprzedniego dnia się odpowiednio przygotować?
Początek startu prowadził trasą wzdłuż jeziora, 10 pętli po 4219,5 m dawał pełny dystans. Początek to też bieg pod wiatr, dość zimny. Musiałem zasłaniać się czapką, bo miałem odsłoniętą szyję i czułam jak zimno wchodzi w moje ciało do środka. Potem trasa prowadziła przez mostek drewniany na jeziorze. Było sucho, wiec można było na tym mostku nawet przyspieszyć bo ładnie amortyzował. Trasa na tej pętli jest zmienna, jest asfalt, chodnik z płytek, jest też część trasy drogą polną nieutwardzoną. Cześć miał nierówne podłoże - na co trzeba uważać. Miałem raz taką sytuację gdzie źle stanąłem i niewiele brakowało a miałbym skręconą stopę. Po drugiej stronie jeziora, było widać miejsce startu i mety i tam pojawili się zawodnicy z elity. .Pierwsza pętka - to rozpoznanie. jeszcze 9 . Szukam na trasie oznaczeń kilometrów. Są świetnie oznaczone, więc mogę kontrolować tempo i czas na poszczególnych odcinkach. Pierwsza pętla to ok. 22 minut. Podobnie druga i trzecia. Zastanawiam się czy nie biegnę za szybko. Już po pierwszej pętli jestem cały mokry, ale jest cieplej.
Sprawdzam tętno. Na początku utrzymuje się dość długo 146 - 147, dopiero w drugiej połowie dystansu dochodzi do 150 - 154. Na ostatniej pętli 160 i więcej, najwięcej na finiszu. To było także optymalne tempo dla takiego pulsu.
Wiatr na różnych odcinkach trasy wychładza ciało ponad normę, ale potem jest miejsce osłonięte od wiatru i temperatura wraca do normy. Na 3 kółku na wysokości 10 km pojawiają się pierwsze krople deszczu. jeszcze jest tego mało ale z każdą chwilą deszcz powoli ale systematycznie narasta, Na 5 okrążeniu jestem cały mokry od stóp do głów.Drewniany mostek nasiąka wodą. Za każdym razem zwalniam,aby się nie poślizgnąć, bo mogło to by się skończyć potłuczeniem, a w najgorszym wypadku wylądowałbym w wodzie. Staram się kontrolować tempo i wychodzi mi dobry czas. Początkowe 5.00 na km spada nieco na dalszych kilometrach. W sumie tempo jest równe i dość dobre. Na początku jestem wyprzedzany lecz później wyprzedzam innych - to dobry znak, bo to jest optymalne tempo. Na piątym okrążeniu dochodzę do Iwony i Marzeny, lecz po pewnym czasie Iwona poszła swoim, tempem i po pewnym czasie minęła mnie i straciłem ją z oczu. Radek miał niezwykle dobry dzień i wyprzedził mnie dwukrotnie. Dwukrotnie mnie zdublował. Mając życiówkę poniżej 3 godzin można takie tempo trzymać przez cały dystans. Gdzieś w okolicach 8 okrążenia doszedł do mnie Paweł. Myślałem ze mnie dubluje, ale biegł z kontuzją jaką nabawił się poprzedniego dnia na crosie maratońskim, stąd kontrolował swoje tempo. Nawet zapowiedział mi, że zrobię poniżej 3.50 tak ocenił mój czas w tym miejscu. Nie zakładam że tak będzie, bo trzeba brać poprawkę na kontuzję, jaka mogłaby pokrzyżować takie wyliczenie.
Znowu biegnę przez mostek i liczę jeszcze ile razy będę przez niego biegł, bo teraz namoknięty, to żadna atrakcja. Na ok 200 m przed metą jest punkt, w którym można dostać wodę izotonik, a potem kostki cukru, mandarynki, banany, a nawet gorącą herbatę. Woda jest zimna stąd po 3 okrążeniach już jej nie biorę. Herbata pojawiła się chyba na 4 okrążeniu. Woluntariusze podają do ręki wodę i izotonik a potem herbatę. Wykrzykują gdzie jest woda a gdzie izotonik. Musiałem chyba być mocno zmęczony bo na okrzyk IZO słyszałem PIWO, na okrzyk WODA słyszałem WÓDA.
To był znak zmęczenia organizmu, bo wiedziałem że na takim biegu tych napoi nie będzie. Pod koniec 7 okrążenia zobaczyłem rozgrzewającą się Agnieszkę do półmaratonu. Ten bieg zaczyna się 3.15 godz. po starcie maratonu. Trzymała tempo biegnąc obok mnie. Na punkcie z wodą ja herbatę a Agnieszka zabrała dla mnie jeszcze izotonik. Dziękując jej wiedziałem, że mi to pomoże. Tak właśnie było. Mogłem dzięki kostkom cukru, herbacie i izotoniku utrzymać tempo na wydawało mi się równym poziomie. Z każdym kilometrem bliżej mety wiedziałem, że dobiegnę w czasie poniżej 3.50. Nie patrzyłem na zegarek na 2 km przed metą. Starałem się biec równo i na ostatnich metrach jak zwykle finiszowałem na maksa. Dałem z siebie pełny gaz! Jakież było moje zaskoczenie kiedy zamiast 3.49 lub 3.48 było 3.46 z kawałkiem? Ostatecznie - wynik przyszedł sms miałem czas 3.46.35 i 4 w kategorii i chyba 84 w open. Medal na szyję potem jedzenie grochówka, był chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym, kiełbaska pieczona na rożnie, herbata kawa do wyboru.
Oceniam ten bieg bardzo dobrze. Mój najlepszy czas w tym roku spośród 12 maratonów. Ciepłe posiłki na mecie, biuro zawodów, przebieralnia i depozyt bez zarzutu. Szkoda, że to ostatni taki maraton w tym miejscu, bo następnych tu już nie będzie. ja cieszę się ze tu byłem, bo trasa i organizacja super!!! Pewnie przyjadę tu za rok, choć bieg będzie w innym miejscu.
Andrzej Brzozowski.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2015-11-16,15:36): Też kiedyś spodobała mi się ta idea maratonu. Czas marzenie :) Gratuluję!
HenrykM (2015-11-20,21:47): Cieszę się, że byłem, zmokłem i ukończyłem.Komentarz Kolegi bardzo opisowy, który oddaje szczegółowo nasze "przeboje" na trasie. Dziękuję Ci Tadeuszu za "Piękny X Maraton Trzeżwości" !!! 75- latek z Marianowa /zachodniopomorskie/
wicia1961 (2015-11-21,20:33): Też tam byłem i też mi się podobało







 Ostatnio zalogowani
MariuszS10
23:38
fit_ania
23:20
przemcio33
23:16
guziko
22:53
Raffaello conti
22:28
Wojciech
22:21
jantor
21:53
elglummo
21:41
eldorox
21:38
aktywny_maciejB
21:33
andreas07
21:30
Kmietu36
21:28
INVEST
21:19
kostekmar
21:01
Henryk W.
20:43
mieszek12a
20:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |