2013-03-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ostatni most zdobyty!!! (czytano: 1080 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.sports-tracker.com/#/workout/stealmach/91dkv42s96qsvsgh
Spokojnie. To nie relacja wojenna. :) Mosty w trakcie działań wojskowych są dosyć ważne dlatego się kojarzą... :)
Dopiero teraz mogę coś "naskrobać", bo najzwyczajniej nie było czasu (kruca bomba!). Weekend miałem dość intensywny! Niestety z planów biegania 3 dni wyszły nici, ale nie powiem, żebym był jakoś zawiedziony bowiem zdarzyło się coś innego...
Okazało się, że w sobotę moja żona znów mnie zaskoczyła (pozytywnie!) organizując przyjęcie - niespodziankę z okazji moich 33-cich urodzin :) Tak. tak, wiek Jezusowy... Skojarzenie jest w sumie bardzo trafne, bo na wiosnę biorę udział w biegu, który coraz bardziej widoczny jest na krakowskich bilbordach. Czy będzie to męka? Oby nie, a już na pewno nie mam zamiaru "schodzić" w tym wieku :)
Aby tak się nie stało przemierzam kilometry na nóżkach z coraz to lepszymi wynikami! Niedzielna wycieczka biegowa zaowocowała zdobyciem ostatniego krakowskiego mostu - Mostu Wandy. Biegnąc po ulicach doprowadzających do tego mostu obserwowałem infrastrukturę, otoczenie i nie mogłem czegoś zrozumieć: Zastanawiałem się nad polityką miasta odnośnie zagospodarowania... Jedną ulicą biegłem i nie było nawet chodnika (a jak był to nie dało się po prostu biec), a za 5min wbiegłem na szeroką arterię, która po jednej i drugiej stronie ma szerokie ścieżki rowerowe i piesze! Dziwna sprawa... przy tamtej ulicy mieszkają od lat ludzie, a tu biegłem zupełnie sam... ba! byłem zupełnie sam - ani żywej duszy, bo i żadnych zabudowań... No nic - bareizmy się wdzierają wszędzie :)
Wracając do treningu to muszę stwierdzić, że Pani Marysieńka miała rację! :) Drugie 3 godziny były o wiele łatwiejsze i prostsze! Co prawda założyłem sobie trasę na 3 godziny, a przybiegłem do domciu po 2:47 :))) Pierwszy raz przyjąłem żele energetyczne i muszę przyznać, że TO DZIAŁA!!!
Niestety ten tydzień będzie bezrowerowy. nie chcę się narażać na jazdę w deszczu lub śniegu... Nawet nie przeszkadzałby mi podczas jazdy, ale niefajnie chyba byłoby siedzieć przed monitorem jak zmoknięta kura...
Do debiutu mniej niż 4 tygodnie... Zobaczymy... Dziś postaram się zrobić siłę.
Pozdrawiam wszystkich czytających! :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu (2013-03-12,08:00): No ładnie, 30km - jesteś przygotowany do maratonu! Marysieńka (2013-03-12,19:51): Nie ma co się dziwić, że miałam rację, skoro bawię się w bieganie niemalże tyle latek ile Ty żyjesz..:))No i jeszcze jedno...żadna ze mnie Pani:)) stealmach (2013-03-13,12:51): Wiedziałem, że ta "Pani" Cię ruszy :))))
|