2012-01-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| III tydzień przygotowań (czytano: 390 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.endomondo.com/workouts/user/1060973
Poniedziałek: to kolejne spokojne wybieganie tym razem nie po terenach leśnych tak jak zwykle lubię to robić tylko w po ulicach mojego miejsca zamieszkania. Jestem zmuszony do takiego terenu z racji tego że nie lubię biegać po zmroku w lesie.
Całość dystansu wyniosła 9,39km które pokonałem w czasie 47’32” co dało średnie tempo 5’04”/km.
Wtorek: to dzień na aktywną formę regeneracji pod postacią pływania. Nie było możliwości swobodnego i komfortowego wypływania się z powody zbyt dużego tłoku na torach. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Po 45min pływania zrobiłem raptem 0,7km.
Środa: jak ja „kocham” te podbiegi !!! jak tylko przychodzi dzień treningowy w którym robię podbiegi to już się nie mogę doczekać godziny startu aż jestem cały pod….to jest chyba NIENORMALNE. I dzisiaj było tak samo, już na samą myśl że będę robił więcej podbiegów dostawałem gęsiej skórki. Po około 25min rozgrzewce którą przeprowadzałem w tempie około 5’00”/km przeszedłem do konkretów tzn. 10x300m PBG (podbieg pod górę) pod kątem 4% z czego każdy odcinek robiłem w tempie 4’25”/km. Przerwy między odcinkami wynosiły średnio 400m (5’00”/km ). Na zakończenie 10’ biegu Easy (5’00”).
Suma 13,50km w średnim tempie 4’56”/km
Czwartek: bieg easy w ilości 10,42km pokonane w czasie 52’24” ( średnie tempo na kilometr wyniosło 4’56”)
Piątek: czas na odpoczynek (biorąc pod uwagę sobotnie plany) spędzony na delikatnym pływaniu i saunowaniu.
Sobota: start w kolejnej edycji GP Poznania w Biegach Przełajowych. Miała to być walka od samego początku na najlepszy czas jaki do tej pory udało mi się uzyskać, jednak warunki pogodowe na pierwszy rzut oka nie pozwalały na bardzo szybki bieg. Dzień wcześniej i w nocy dość mocno popadał śnieg i śnieg z deszczem co spowodowało że trasa była BARDZO „ROZMOCZONA”. Od samego rana wiedziałem że nie będzie możliwości zrobienia życiowego czasu na tej trasie ale postanowiłem nie poddawać się bez walki co sprawiło, że już po rozgrzewce wyglądałem jak mówią niektórzy jak „świnka”. Za to jaka frajda i uśmiech widniał na mojej twarzy.
Po ustawieniu się w blokach startowych i odpowiednim nastawieniu psychicznym ruszyłem z wielkim impetem do przodu. Do drugiego kilometra nie zwracając uwagi na warunki pogodowe wszystko szło albo raczej biegło zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Jednak po drugim kilometrze nastąpiło „odcięcie zapłonu” i piękny sen się skończył. Co prawda nie lubię się poddawać w połowie jakiejkolwiek pracy dlatego po krótkim „odpoczynku” starałem się wrócić do zamierzonego tempa. Nie było to łatwe z uwagi na duże zmęczenie całego ciała, psychiki i ze względu na już „duże zużycie” trasy. Błotko, błotko i jeszcze raz błotko.
Na ostatnim kilometrze próbowałem jeszcze wykrzesać ostatnie siły i jak widać opłaciło się!!!
Co prawda wynik końcowy jest jak na takie warunki pogodowe i oczywiście jak na mnie bardzo dobry to i tak miałem mały niedosyt ale jeszcze przyjdzie PORA NA MNIE.
Czas osiągnięty w trakcie zawodów na dystansie 5km wyniósł 19’19” netto.
Niedziela: rano zaraz po przebudzeniu się gdy zobaczyłem panującą aurę za oknem nie miałem zbytnio optymistycznego nastawienia na trening no ale biegać trzeba JAK SIĘ CHCE COKOLWIEK OSIĄGNĄĆ!!! Do około 11km biegłem na lekkim zmęczeniu w którym jeszcze odczuwałem wczorajszy bieg ale w momencie wybiegnięcia z lasu dostałem nowego ducha i ruszyłem ostro do przodu. Co prawda przez następne 12km miałem wrażenie, że mam jeszcze dość siły aby jeszcze bardziej przyspieszyć to ostatnie dwa kilometry to była już wielka walka ze zmęczonymi nogami wykończoną psychiką i bardzo wychłodzonym ciałem spowodowanym częstymi opadami deszczu i dość silnym wiatrem, który towarzyszył mi podczas całego trwania treningu.
Całkowity czas treningu wyniósł 2h01’10” na dystansie 25,30km co dało średni czas na kilometr 4’47”.
Całkowity kilometraż tygodniowy wyniósł - 63,61km
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |