|
| Przeczytano: 578/336198 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Pasażer na gapę! | Autor: Wojciech Smagała | Data : 2014-07-17 | Od mojego ostatniego i jak na razie jedynego artykułu biegowego minęło już 5 lat. Wtedy to zaczynałem przygodę z bieganiem. Trwa aż do dziś i myślę, że już nigdy się nie skończy. Przez ten okres towarzyszyły mi różne większe bądź mniejsze emocje,momenty zwątpienia,momenty zadowolenia a nawet euforii. Myślałem,że już przerobiłem wszystkie te uczucia w każdej możliwej kombinacji a jednak się myliłem.
Zacznijmy od początku.
W październiku 2013 roku zostałem najszczęśliwszym tata na świecie. Urodziła się Natalka. I nagle wszystko pomieniało się o 360 stopni. Nie było już wysypiania się,weekendowych wyjazdów, browarów ze znajomymi i wcale nie dlatego,że nie mogłem ale po prostu mi się nie chciało. Byłem tak zauroczony moją księżniczką, że wolałem cały wolny czas spędzać z nią i moją żoną Eweliną. Czułem ,że się spełniam,czułem się potrzebny. Jako rodzice chcieliśmy aby nasza pociecha nie była dzieckiem pokolenia internetowo-telewizyjnego (chociaż zdajemy sobie sprawę, że będzie to trudne) ale warto spróbować.
Myślałem,myślałem i wymyśliłem. Gdy tylko skończy 5 miesięcy wystartuje z nią w zawodach. Ewelina zgodziła się bez wahania. Pozostało tylko wybrać jakieś zawody o typowo płaskiej,asfaltowej nawierzchni i odliczać dni do startu. Wybraliśmy 10 Wroactiv. która odbyła się w marcu 2013r.
Ostatnie dni przed zawodami to ciągłe oglądanie prognozy pogody,biec czy nie biec,czy będzie padać czy nie a może śnieg spadnie? Byłem jednak na tyle zdeterminowany,że nic nie mogło stanąć nam na przeszkodzie. Ostatnie przygotowania,zabawki,gryzaczek,smoczek,kocyk,wszystko zapakowane do wózka i idziemy na start. Pogoda nie najlepsza,deszcz,silny wiatr,ale nie ma co narzekać. Ustawiamy się w ostatniej linii ,żeby nie przeszkadzać innym uczestnikom i ominąć tłok.
3,2,1 START i wystartowaliśmy. Początek był nieco dziwny,wózek rozbujał się do swojego tempa (i wcale nie miał silniczka jak sugerowali niektórzy biegacze :)) i ciężko było manewrować ale po chwili już się przyzwyczaiłem. Troszkę problemu sprawił mi także bieg z „zajętą” jedną ręką i swobodnie zwisającą drugą,ale zmieniałem je co chwilę tak, że krew nie zdążyła całkowicie się w niej zatrzymać:)
I tak mijał kilometr za kilometrem, chyba emocje wzięły górę bo nie czułem zmęczenia ani tego, że pcham przed sobą 15 kg. Sporo sympatycznych komentarzy na trasie oraz jeden mniej ale cóż,równowaga w przyrodzie musi być.
Na 9 km włączyła się syrena!.I nagle pojawia się dylemat,biec czy zatrzymać się i sprawdzić co się dzieje przecież do mety tylko 1 km! Stwierdziłem,że bieg ma być przygodą a nie wielkim ściganiem i zatrzymałem się. Podniosłem osłonę przeciwdeszczową i moim oczom ukazał się... leżący z boku smoczek,który był przyczyną naszego pitstopu. Ulokowałem go we właściwym miejscu,syrena się wyłączyła i pobiegliśmy dalej. Z każdym metrem przyspieszałem coraz bardziej, udało się nawet wyminąć kilkadziesiąt osób. Ostatnia prosta i wpadam na metę. Z przyzwyczajenia patrzę na zegarek a tam 50 min. Kurcze niezły wynik jak na „wózkowy debiut”
Endorfiny uwalniały się dalej,łzy stały w oczach i czułem ,że zrobiłem coś wielkiego dla mnie jak i dla Natalki. Może to zabrzmi to głupio ale w jakiś sposób zbliżyłem się jeszcze bardziej do mojego dziecka,nawiązałem jeszcze większą więź dzieląc z nim moją pasję. Nic z tego nie będzie pamiętała ale ja zapamiętam ten moment do końca życia jako jeden z najpiękniejszych i nieważne,że ze mną wygrała o te kilkanaście centymetrów :) Medal wisi wśród moich najważniejszych.
Od tego momentu Natalka zdobyła jeszcze 2 medale (startowaliśmy w Brzegu i w Oławie) i znów wygrała ze mną. Chyba muszę się już z tym pogodzić :) Cały czas szukam odpowiednich dla nas imprez biegowych.Jak na razie zostaję przy bezpiecznym dystansie 10 km (wtedy śpi całą drogę ) ale już myślę żeby pobiec półmaraton. Trzeba mieć wyzwania.
Nie mam dużego doświadczenia w bieganiu z wózkiem,na zawodach tacy biegacze jak ja pojawiają się sporadycznie,ale może dzięki tej publikacji będzie nas więcej i stworzymy klub biegających rodziców z wózkami wzorem innych np.Vegerunners, Kobiety na medal itp. Ile ludzi tyle pomysłów. Zapraszam więc tych już biegających jak i chętnych do spróbowania czegoś nowego,do połączenia przyjemnego z pożytecznym. W grupie raźniej! |
| | Autor: Slawek Wisniewski, 2014-07-18, 15:40 napisał/-a: Bieganie długich dystansów z całą pewnością nie jest dobre dla małego dziecka. Sądzę za to, że jazda w wygodnym, dobrze amortyzowanym wózku, pchanym przez tatusia, w otoczeniu różnokolorowo ubranych ludzi, to dla dziecka nie tylko okazja do dotlenienia organizmu, lecz także niesamowita zabawa. | | | Autor: toka, 2014-07-18, 17:11 napisał/-a: Nie sądziłem, że pojawienie się nowego domownika może zmienić sytuację aż o 360 stopni. ;) | | | Autor: Slawek Wisniewski, 2014-07-18, 20:43 napisał/-a: Może. I to jeszcze jak! :) | | | Autor: janusz.poznan, 2014-07-19, 12:36 napisał/-a: LINK: https://www.facebook.com/dirtrunner.jogg
Stworzyłem wózek biegowy według własnej, nowej koncepcji - jest on wyposażony tylko w dwa koła umieszczone jednośladowo, dzięki temu i amortyzacji obu kół świetnie pokonuje się nim trudniejszy teren (ja mam na koncie ukończony z tym wózkiem i półtorarocznym synkiem bieg górski Limanowa Forrest :)) Co o tym myślicie, może ktoś chciałby wypróbować? | | | Autor: witas, 2014-07-22, 08:48 napisał/-a: Autorowi chodziło oczywiście o zmianę o 180 stopni. Obrót o 360 stopni oznacza, że nic się nie zmieniło.
A jeżeli chodzi o bieganie z wózkiem dziecięcym, psem, kotem, koszykiem na zakupy, itp. Dlaczego to ma być złe? Jeżeli sprawia przyjemność biegaczowi, jak i jego towarzyszowi? Why not? | | | Autor: toka, 2014-07-22, 10:06 napisał/-a: A już się przestraszyłem, że po drugim dziecku mogłaby się zmienić o 720 stopni. ;) | | | Autor: domcab, 2014-07-22, 14:56 napisał/-a: Wow, wielkie brawa dla Ciebie za odwagę i determinację, a dla Natalki gratulacje za udział w biegu i pozycję przed tatą ;)
Tak z czystej ciekawości, jaki jest koszt takiego wózka? | | | Autor: Hung, 2014-07-22, 22:37 napisał/-a: Może tak być, że po drugim dziecku człowiek jest bardzo zakręcony, o 720 stopni. | | | Autor: Honzo, 2014-07-23, 00:08 napisał/-a: Ja chętnie wypróbuję taką maszynę. Mam dwuletniego synka o normalnych gabarytach i mieszkam we Wrocławiu. | | | Autor: henry, 2014-07-23, 10:08 napisał/-a: Tak jak obiecałem wystawiłem kolejny wózek do sprzedania. Wózek używany produkcji niemieckiej. | |
|
| |
|