|
| GrandF Panfil Łukasz LKS Maraton Turek
Ostatnio zalogowany 2024-10-17,17:31
|
|
| Przeczytano: 1027/692660 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Selekcja wymuszona | Autor: Łukasz Panfil | Data : 2013-09-23 | Człowiek jako istota myśląca jest tak skonstruowany, że chcąc nie chcąc żyje wspomnieniami. Jeden często, inny czasami. Niektóre obrazy z przeszłości męczą, inne wywołują uśmiech. Poukładane w zakurzonych kartonach ludzkiego mózgu służą nam do wywołania określonych reakcji w konkretnych sytuacjach. Przed snem grzebiemy w katalogu „nostalgia”, podczas działania otwieramy „adrenalinę”.
U osób, które choćby epizodycznie w swoim CV zapisały trud uprawiania sportu, wspomnienie tegoż rozdziału wywołuje z reguły pozytywne emocje. Nie są to jednak slajdy widziane wyłącznie na różowo. Poczucie niespełnienia, smak zwycięstw i porażek, kod bólu – to wszystko buduje kształt wpisany w ramy wspomnień. Oprawa ta, tym mniejsza im krótszy był sportowy żywot. Zadziwiające z jak niewielkich obrazków składa się po latach galeria żołnierzy królowej sportu. Armia dziesiątkowana przez lata szeregiem różnych okoliczności uszczupla się do mikroskopijnych rozmiarów.
Na podstawie rocznika 1980 zasilającego szeregi biegowych konkurencji wytrzymałościowych prześledźmy sito zatrzymujące w ciągu wielu lat niestety nie zawsze te największe zdobycze. Jako punkt wyjściowy przyjąłem drugi rok kategorii juniora młodszego (17 lat). Jest to szczytowy moment pod względem ilości zawodników występujących w danej konkurencji. Analiza skupia się wyłącznie w obrębie zawodników, którzy znaleźli się wśród najlepszych 50 wyników podsumowania sezonu.
Z tychże 50-tek wyodrębniłem wyłącznie 17-latków, którzy stanowili 70% zestawienia. Pod uwagę wziąłem konkurencje: 800, 1500, 3000m i 2000m z przeszkodami. Za miejsca przyznałem punkty wg klucza 1m-35pkt… 35m-1pkt. W związku z tym iż zawodnicy nie ograniczają się do biegania jednego dystansu wiele nazwisk pojawiało się nawet w czterech wymienionych zestawieniach. W tym wypadku punkty zdobyte w kilku konkurencjach zostały zsumowane.
Punkty wyłącznie za miejsca tabelaryczne tworzyłyby nieco zdeformowany obraz. Np. – Radosław Lubecki, ówczesny Mistrz Polski juniorów młodszych na 800m nie występował na innych dystansach w związku z czym nazwisko jego było znacznie niżej w tabeli niż faktyczna wartość zawodnicza. Przypadek odwrotny – Tomasz Brachman, nie odgrywający większej roli podczas MP, wchodził w tabele na 4-ech dystansach w tym trzykrotnie do pierwszej dziesiątki. W związku z powyższym medalistom Mistrzostw Polski , czyli Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży przyznałem bonusy: złoto – 30pkt, srebro-20pkt, brąz-10pkt. Powstała bardzo wiarygodna tabela obrazująca rozkład sił w czasie największej „mocy” rocznika 1980:
1 Szwajnoch Patryk 127
2 Rząsa Tomasz 119
3 Czaja Jakub 118
4 Brachman Tomasz 112
5 Pawlak Robert 102
6 Nowosielski Jacek 99
7 Stefanowicz Krzysztof 95
8 Bieniecki Jarosław 81
9 Bobrowski Przemysław 72
10 Kloc Dariusz 67
11 Michałowski Paweł 66
12 Lubecki Radosław 66
13 Mikołajczyk Piotr 62
14 Pewiński Robert 61
15 Wróbel Dariusz 59
16 Ożarowski Paweł 59
17 Grabiec Mariusz 56
18 Pawłowski Krystian 55
19 Czuba Tadeusz 53
20 Raczyński Bartłomiej 51
21 Machnowski Grzegorz 48
22 Alkier Roman 45
23 Pydroł Tomasz 43
24 Hojda Marcin 42
25 Kumor Michał 41
26 Kaczmarczyk Jerzy 40
27 Źrebiec Grzegorz 37
28 Wardziński Rafał 36
29 Szymański Marek 32
30 Kowal Piotr 28
31 Malinowski Krystian 28
32 Brzozowski Maciej 27
33 Cierzan Marek 26
34 Zabrocki Tomasz 26
35 Kern Artur 25
36 Lobert Maciej 25
37 Markowski Waldemar 25
38 Kulik Artur 24
39 Graczyk Bartosz 24
40 Krzywicki Tomasz 24
41 Kobus Paweł 23
42 Pominkiewicz Maciej 23
43 Bujas Marcin 22
44 Skorupski Piotr 22
45 Marciniak Tomasz 22
46 Kowalczykiewicz Mateusz 21
47 Glapiak Damian 21
48 Wróblewski Jan 21
49 Sobieraj Dawid 21
50 Mróz Grzegorz 20
51 Smalec Piotr 20
52 Murczek Krzysztof 20
53 Szymański Przemysław 19
54 Madaj Rafał 19
55 Michalski Tomasz 18
56 Bocian Julian 18
57 Gołębiowski Michał 17
58 Kaźmiruk Mirosław 17
59 Diebel Krzysztof 16
60 Kozioł Grzegorz 15
61 Ćwiek Radosław 15
62 Białach Rafał 14
63 Sakra Maciej 13
64 Strużyk Artur 13
65 Grudzień Dominik 13
66 Końpa Paweł 12
67 Urbanek Tomasz 12
68 Pietrzak Tomasz 12
69 Bogucki Łukasz 11
70 Burda Tomasz 11
71 Królik Andrzej 10
72 Reszka Krzysztof 9
73 Radkiewicz Tomasz 9
74 Parobiec Łukasz 8
75 Król Mirosław 8
76 Ilczenko Sławomir 8
77 Stypiński Krzysztof 7
78 Kliszczak Krzysztof 7
79 Owczarzuk Marek 7
80 Panfil Łukasz 7
81 Zimnicki Przemysław 6
82 Mentlewicz Łukasz 5
83 Królikowski Rafał 5
84 Świtała Wojciech 4
85 Kuniecki Marcin 4
86 Miaskowski Dawid 3
87 Raniszewski Tomasz 1
88 Kucharczyk Jerzy 1
89 Sikorski Piotr 1
90 Rapa Zbigniew 1
Było nas dziewięćdziesięciu. Piszę nas, bo sam okupowałem zaszczytną 80-tą pozycję. Nazwę tą 90-tkę – „ekipą”. Prawdziwie gwiazdorski trzon rocznika „80” stanowili Szwajnoch, Czaja i Nowosielski. Każdy miał wówczas marzenia. Oczywiście różna była ich treść dla 1-szej i 9-tej dziesiątki, jednak podparta wspólnym celem – być jak najlepszym. Lata juniorskie są dla Królowej Sportu najbardziej obfite pod względem frekwencji poddanych. W roczniku osiemdziesiątym były szczególnie bogate, bo stanowiliśmy jeden ze szczytowych punktów wyżu demograficznego. Przetrwanie ekipy do wieku juniora wydawałoby się niemal oczywiste, bo kluby dbają o młodych zawodników, bo klosz lat szkolnych sprzyja uprawianiu sportu…
Dwa lata później z ekipy odpadło 62% zawodników! Niewiarygodne, ale prawdziwe. Prawidłowym i pożądanym objawem tejże „choroby” trawiącej szeregi młodych lekkoatletów było trwanie przy sporcie czołowej 10-tki. Chłopaki z top 10 odliczyli się w komplecie. Z drugiej połowy ekipy (miejsca 45-90) po dwóch latach sport uprawiało tylko 10 osób. To dość logiczne, ludzie tracą motywację otrzymując wciąż rolę statysty. Do 35 osób, które przetrwało dołączyło 10 nowych, którzy w roku powstania ekipy nie ujawnili swojego talentu lub dopiero zaczęli uprawiać sport. Ograniczmy się jednak tylko do grupy omawianej od początku.
Po wstąpieniu w kolejną kategorię wiekową - młodzieżowca, której ideą jest między innymi łagodne przejście w sportową dorosłość szeregi ekipy zostały nadgryzione jeszcze drastyczniej. Za kontynuację sportowej egzystencji przyjąłem 2 kryteria – II klasa sportowa i miejsce w top 50 najlepszych zawodników w kraju (już bez podziału na kategorie!). W roku 2001, czyli 4 lata od czasu największej chwały, z pierwotnej ekipy pozostało na placu boju tylko 15% jej pierwotnego składu. Z „top 10” trwało aż 7 osób, z drugiej połowy stawki tylko jedna.
Po kolejnych 3 latach w dorosłej lekkiej atletyce, według wcześniej przyjętych kryteriów zostało tylko 9% z 90-ciu zaczynających karierę w 1997 roku (cyfra z lewej strony – miejsce w wyjściowym składzie ekipy):
3 Czaja Jakub
5 Pawlak Robert
7 Stefanowicz Krzysztof
8 Bieniecki Jarosław
9 Bobrowski Przemysław
21 Machnowski Grzegorz
35 Kern Artur
80 Panfil Łukasz
Minęły kolejne lata… Ekipa A.D. 2013:
35 Kern Artur
80 Panfil Łukasz
Z Arturem bawimy się świetnie…
Przez 16 lat nasza armia z 90-ciu uszczupliła się do mikro sekcji złożonej z dwóch zawodników. Nasz rocznik zasilony jest co prawda przez Marcina Nagórka, jednak on karierę zaczynał bardzo późno. Podsumowując dokonania ekipy rocznika 1980 należy stwierdzić iż karierę przez duże K zrobił jeden zawodnik. Jakub Czaja. Olimpijczyk z Aten, uczestnik MŚ w Helsinkach, ME w Monachium i wicemistrz świata studentów. Wydaje się jednak, że karierę zakończył zdecydowanie za szybko, mając lat 25. Nieoszczędzany przez kontuzje poświęcił się pracy naukowej. Mimo rezygnacji z wyczynu Czaja bawiąc się w sport jest zapalonym Triathlonistą. Kończąc w zeszłym roku IronMana w Kopenhadze z wynikiem poniżej 9 godzin potwierdza drzemiące w nim wciąż ogromne możliwości. Dziś w biegowo - triathlonowym środowisku dr Jakub Czaja jest chyba najbardziej znanym dietetykiem.
Dość barwną postacią był w naszej ekipie lider rankingu – Patryk Szwajnoch. W ramach komplementu określiłbym go mianem „biegowego zwierzaka”. Szwajnoch był zawodnikiem z ogromnym potencjałem i szerokim wachlarzem możliwości. Ta druga cecha jest niestety dość zgubna przy braku odpowiedniego ukierunkowania.
Zdecydowany trener, potrafiący ujarzmić zawodnika i zdobyć jego zaufanie jest w stanie zostać współautorem wielkiej kariery. W innym wypadku zawodnik przez cały sportowy żywot najzwyczajniej miota się szukając miejsca dla siebie. Szwajnoch Mistrzostwa Polski do lat 17-tu wygrywał miażdżącą przewagą w biegu na 2000m z przeszkodami. Jako młodzieżowiec przeobraził się w ciągu pół roku w średniodystansowca. Zaczynał sezon od 8:46 na przeszkodach, kończył zdobywając złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski na 1500m. Rok później wygrał znów „młodzieżówkę” jednak na 800m! W kolejnym roku podczas biegu sylwestrowego w Strzelcach Opolskich dystans… 15km pokonał w 46:22 i sportowy słuch o nim zaginął.
No więc jest nas dwóch. Kern poczynił niebywałe postępy. Jako rankingowy nr 35 nie wyróżniał się początkowo. Jako średniodystansowiec błysnął w Krakowie podczas Mistrzostw Polski do lat 23 zdobywając brąz na 1500m. W kolejnych latach przebywał w USA. Przeszedł metamorfozę w długodystansowca. Dziś ten skromny nr 35 należy do ścisłej czołówki polskich długodystansowców, hasając sobie połówkę w 64:50 i łamiąc na zawołanie pół godziny na 10km. Jest aktualnym halowym rekordzistą Polski w biegu na 5000m (14:09.89) i 3 krotnym brązowym medalistą MP w ostatnich 2 sezonach (5 i 10km na ulicy). Zadziwiający był występ Kerna w zeszłym roku podczas Halowych Mistrzostw Polski w Spale, kiedy to mając lat 32 minął metę biegu na 3000m z wynikiem 8:06.25. Powiedział wówczas:
Nieźle jak na bieganie bez obozów, po 8-godzinnym dniu pracy i formie
regeneracji w postaci piwa po treningu.
Co strawiło kariery pozostałych osiemdziesięciu ośmiu? Częściowo wiem. Ale nie powiem. Nie jestem upoważniony. Zresztą nietrudno się domyśleć. Lwia część przeróżnych powodów sprowadza się do jednego wspólnego mianownika, przepraszam za wyrażenie – „do dupy systemu”.
Artykuł ten dedykuję wszystkim moim towarzyszom broni. Rywalom i przyjaciołom.
Włączcie teraz „Brothers in Arms” Dire Straits i wspomnijcie wspólny bój. |
| | Autor: danielEm, 2013-09-23, 23:22 napisał/-a: Bardzo dobry artykuł.
Należę do pokolenia 1975, ale moje miejsce na liście najlepszych biegaczy rocznika byłoby zdecydowanie poniżej "top 90". Mimo tego, bawiąc się w bieganie od wielu lat pnę się ciągle w hierarchii "amatorskiego biegania" w górę... Wielu moich bardziej utalentowanych kolegów wraca do biegania po kilkunastu latach, przerwa jest już niestety często nie do odrobienia, ale wciąż się do mnie zbliżają...
Fajnie jest ich spotykać nie tylko na wielotysiecznych biegach, ale przede wszystkim na małych, lokalnych imprezach gdzie startuje 100, 200 czy 300 osób i gdzie przebiega się koło swojej szkoły z lat 90-tych...
Łukasz, dzięki za ten tekst! | | | Autor: Jans, 2013-09-24, 01:57 napisał/-a: Witam! dawno nie zabierałem głosu ale przynależność do sekcji LA w latach 1992-1999 dała mi do myślenia.
Całość tego co napisał Marcin:
" Jest za duża profesjonalizacja na etapie juniora czy wręcz juniora młodszego. Ciężki trening, obozy, wyjazdy, wszystko poukładane, duża presja. Trening juniora młodszego os strony formalnej nie różni się niczym od treningu seniora. To kompletnie odbiera radość z tego zajęcia. "
związana jest z moim zdaniem funduszami kierowanymi do klubów sportowych - sekcji LA - poprzez centralny podział - w tym też makroregionu itd. Rywalizacja jest bardzo duża na poziomie młodzika, juniora młodszego i starszego bo do wieku 18-20 lat stosunkowo jest dostęp do dotacji np. obozów, sprzętu - potem jak pisze Łukasz - czas na selekcję! niestety...
Młodych testuje się na treningach, obozach nie z myślą by biegać w wieku 20-25 lat super - to są jednostki, lecz by wcześniej zapracował dla klubu - w lidze juniorskiej itd.
Także pewnie sposób treningowy nie jest perspektywiczny lecz skazany na selekcje - stad też jak ktoś wie czy nie znany przedrostek klubu organizującego bieg Rzeźnika - skrót "OTK". Legenda Śląskiego biegania - duża eliminacja, duży napływ młodych - też wiele przez to sukcesów trzeba przyznać!
Super porównania i fajny artykuł! fajne wtedy były numery startowe! też takie miałem! a teraz chipy i nalepki na udach! -:) | | | Autor: Admin, 2013-09-24, 08:44 napisał/-a: A ja spytam tak: Łukasz, byłeś w zestawieniu roku na 80 pozycji, teraz biegasz maratony po 2:25. Czy oznacza to, że z tej grupy gdyby wszyscy nadal uprawiali sport to zebrałaby się może 20, może 30 osobowa grupa biegających co najmniej tak jak Ty poniżej 2:30? Czy jednak po prostu byłeś talentem, który rozwinął się z opóźnionym zapłonem? | | | Autor: oz, 2013-09-24, 11:05 napisał/-a: Witam wszystkich gdyż jest to mój pierwszy post. Od kilku lat często odwiedzałem ten portal lecz nie było okazji sie zalogować. Dziś nadarzyła się taka okoliczność. W sporządzonym rankingu jestem sklasyfikowany na miejscu 16-tym. Na zdjęciu z MP-LZS w Siedlcach, stoję (pierwszy od lewej Nr.781) gotowy do startu na dystansie 1500m lub 2000m.p.prz.(srebrny medal)
oj.. wspomnienia powróciły.
Chciałbym krótko opowiedzieć dlaczego w roku 99" (klasa maturalna) rozstałem się z klubem i bieganiem.
Otóż, w 1998 roku po ciężkich wielomiesięcznych przygotowaniach do Pucharu Europy i przywiezieniu do kraju brązowego krążka dopadła mnie seria kontuzji. Już wcześniej odczuwałem ból w prawym kolanie, jednakże nie był on na tyle silny by zaburzyć mój cykl przygotowań to tej międzynarodowej imprezy. Zaraz po powrocie do kraju przeszedłem kilkunastodniowe leczenie i znowu w kierat. Obozy w górach i nawrót kontuzji kolana. Po miesiącu rehabilitacji powrót do treningów i po krótkim czasie znowu pojawił sie ten sam problem zdrowotny. Zostałem sam z problemem, bez pomocy ze strony szkoły i klubu.W tedy powiedziałem sobie, że to już koniec i należy zająć się intensywną nauką do matury. Teraz już wiem co było powodem ciągłych problemów ze zdrowiem. Diagnoza jest prosta. Bardzo mocne, wyczerpujące treningi i nieprawidłowa regeneracja. Pisząc regeneracja mam na myśli zbyt niską kaloryczność posiłków. Za juniora mając 183 cm wzrostu ważyłem zaledwie 55 kg! Mieszkałem w internacie i przychodząc po treningu na kolację dostawałem kila plasterków sera żółtego i łyżkę dżemu! I jak tu odbudować się po katorżniczym treningu? Zmęczenie materiału musiało nastąpić.
Teraz od trzech lat znowu biegam. Początkowo dla zdrowia, by spalić nieco masy ( mając 30 lat ważyłem 102 kg!) ale po kilku tygodniach biegania zamarzył mi sie start w biegu ulicznym. Tak też zrobiłem. Nie będąc świadomym jakie mogą być konsekwencję takiego postępowania wystartowałem w imprezie Biegnij Warszawo zajmując chyba 120 miejsce. Tak mnie to nakręciło i dało porządny zastrzyk optymizmu, że teraz mimo braku czasu staram sie 3-4 razy w tygodniu wyskoczyć na trening. Dzięki temu waga spadła do 80 kg, czuję się lepiej i cały czas forma rośnie.
Wyniki nie są imponujące (cały czas nad tym pracuję i nie składam broni) ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.
Po 11 latach przerwy można wrócić do biegania!
Wyniki:
10 km - 35:14 (Adamowska Dziesiątka 2012)
5 km - 17:01 (Białystok Biega 2013)
21,097 km - 1:21 (Białystok Półmaraton 2013)
Pozdrawiam wszystkich i nigdy nie mów nigdy! | | | Autor: barcel, 2013-09-24, 11:41 napisał/-a: Artykuł bardzo ciekawy :-) Ja wprawdzie z innego rocznika, ale sytuacja bardzo podobna, choć więcej osób dotrwało.
Jeśli chodzi o pytanie Pana Michała to wydaje mi się, że Pan Łukasz jest obdarzony talentem wytrwałości i cierpliwości w treningu :-) Jak widać większość z tych lub innych powodów nie dotrwała. | | | Autor: GrandF, 2013-09-24, 12:28 napisał/-a: Łukasz. Pod uwagę brałem wyłącznie zawodników, którzy w podsumowaniu roku 1997 znaleźli się w "top 50" juniorów młodszych. Już rok później figurujesz choćby z czasem 15:34 na piątkę, ale w "97 nie. W obecnym również. Pozdrawiam. | | | Autor: GrandF, 2013-09-24, 12:45 napisał/-a: Michał, podejrzewam że z tej grupy co najmniej 50% zawodników mogło biegać szybciej niż 2:25. To zbiór różnych czynników decyduje o tym czy ktoś zostaje przy sporcie i jaki kształt ma jego kariera. Począwszy od warunków bytowych, przez przychylność najbliższego otoczenia, skłonności do nadmiernego korzystania z uciech życia, po faktyczny upór bez względu na daną sytuacje życiową. To dość zabawne, ale kilku moich kolegów klubowych kończyło zabawę ze sportem przez... dziewczynę. "Bo strzelała fochy kiedy w weekend zamiast siedzieć u niej jeździłem na zawody, bo stawiała mi ultimatum przed wyjazdem na obóz - albo ja albo sport, wybieraj". To wydaje się dość śmieszne, ale takich przypadków była masa. Inna kwestia. Dorobiłem się przed kilkoma laty całkiem fajnego, perspektywicznego zawodnika. Wychowywałem go sportowo od młodzika. Wszystko szło świetnie do czasu kiedy chłopak nie posmakował nocnego życia. Imprezki, używki, a później jazda na trening. Ok, rozumiem. Młodość rządzi się swoimi prawami. Ale tu trzeba wybrać. A jeśli ktoś ma głowę na karku, potrafi umiejętnie łączyć trening z zabawą. Mój zawodnik nie potrafił. Zabrał zabawki w wieku lat 18-tu. A kto wie, może w przyszłości biegałby maraton w 2:15.
| | | Autor: GrandF, 2013-09-24, 13:11 napisał/-a: Marcin, ta niewiedza na temat poprzedniego pokolenia jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. Pomijając fakt, iż miałem idoli w postaci Malinowskiego, Krzyszkowiaka i innych wielkich, fascynowali mnie również zawodnicy tylko nieco starsi. Człowiek chciał mieć takie buty jak Neryng albo wiązać tak samo chustę na głowie jak Kujawski (ciekawe czy ktoś ich pamięta). To oczywiste, że wzór czerpało się z szeregów, które były na wyciągnięcie ręki. Tym bardziej, że goście byli dostępni, nie ograniczał mnie szklany ekran telewizora. A w świadomości nastolatka, który widział ich miażdżące zwycięstwa nad krajowymi rówieśnikami tworzył się mit herosa. Poza tym chciałem wiedzieć czyim następcą jest moje pokolenie, kto był przed nami. To dość fajne po latach spotkać taką postać z przeszłości. 5 lat temu po biegu w Wadowicach stanąłem na podium z Wojtkiem Gajewskim. Znałem człowieka "tabelarycznie" z lat juniorskich. Mimo, że wcześniej nie poznaliśmy się osobiście tematy do rozmowy nawijały się same. Bo mieliśmy o czym gadac. Bo w ten sam sposób wspominamy czasy juniorskiego biegania. Bo przez sport poznaliśmy rzesze ludzi, wspólnych znajomych. I dziś na forum odzywa się Paweł Ożarowski... Przyznam, że "kopara" mi opadła. Paweł, zamieniliśmy kilka słów na rozgrzewce przed biegiem na 3000m podczas IgrzyskSzkół Rolniczych we Wrocławiu w 1997 roku. Później te Siedlce (zdjęcie ze startu do belek) i teraz po kilkunastu latach okazuje się, że ten sport siedzi w Tobie cały czas. Niesamowite. | | | Autor: daru¶, 2013-09-24, 18:32 napisał/-a: Grześ Machnowski(nr 21) obecnie z powodzeniem prowadzi do sportowych sukcesów grupę młodych ludzi w Terespolu. Wychował już medalistkę Mistrzostw Polski - Izę Trzaskalską..
Pozdrawiam | | | Autor: oz, 2013-09-25, 07:51 napisał/-a: A mi kopara opadła, że Ty Łukaszu pamiętasz jeszcze takie szczegóły jak np. tą naszą rozmowę przed startem na 3000m.
Zgodzę się też z twoim stwierdzeniem, że sport siedzi w każdym z nas. My jesteśmy tym sportem naznaczeni. To siedzi nas, ta iskra od chwili poczęcia i tli się aż do grobowej deski. Nasze DNA nie pozwala do końca rozstać się ze sportem i ciągnie jak wilka do lasu. | |
|
| |
|