2008-10-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dopóki biegam.... (czytano: 1445 razy)
Dopóki biegam...
...mam czas tylko i wyłącznie dla siebie
...problemy się nie liczą
...wygląd się nie liczy
...muzyka nie sprawia przyjemności
...nie ruszają mnie złośliwe uśmieszki
...czuję, że żyję.
A gdy biega się wieczorem to wszystko powyższe podnieście do 10 a i tak będzie tego za mało:)
Jakoś się ostatnio przerzuciłem na nocne bieganie i nie żałuję. Luda przeszkadzającego mniej, innych biegaczy więcej, atmosfera lepsza, no i to morze po ciemku z odbijającymi się światłami i chłodnym wiatrem...
W ramach rozruszania się przed przygotowaniem do Dębna (TAK TAK TAK! Zdecydowałem się ostatecznie i już nie zmienię decyzji, choćbym miał tego później bardzo bardzo żałować. Na wiosnę jest połówka w Warszawie(jednak) i Dębno. Katorżnik może jeszcze poczekać, a o jesieni pomyśli się później) wolniutkie 10km z groszami i przebieżki na pobudzenie na koniec.
A w drodze powrotnej, poznało się nowego kandydata do GT, ale o tym przekonacie się pewnie w czwartek, jak się zaprowadzi go na alejkę;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora AgaR. (2008-10-22,08:18): Hmmm wieczorem powiadasz... Wczoraj ok. 19.00 na bulwarze był dziki tłum ludzi...Nie wiem, co oni robili tam o tej porze dnia i roku... Chyba trzeba biegać jeszcze później :)) Henryk W. (2008-10-26,17:57): "..nie ruszają mnie złosliwe usmieszki..." - to jeszcze się coś takiego zdarza? A ja juz myslałem, że kultura w Polsce już się podniosła na wyższy poziom.
|