2024-04-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 2:59.mp3 (czytano: 1039 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://youtu.be/yc4i9OR91FQ
Miałem wiele marzeń biegowych i wiele z tych marzeń spełniłem. Te największe związane były z maratonem – na początku, żeby w ogóle go przebiec, potem żeby złamać 3 godziny. Po raz pierwszy królewski dystans pokonałem z wynikiem 3:29. Byłem z siebie dumny, a nawet podwójnie dumny – raz, że przebiegłem cały dystans, a dwa, że zrobiłem to dokładanie w takim czasie, w jakim zaplanowałem. Gdy tylko opadły emocje, w głowie pojawił się nie tyle plan, co marzenie – chciałem przekraczając kiedyś metę, widzieć na zegarze 2:59. Wyznaczyłem kierunek i dałem sobie 2 lata na osiągnięcie tego celu. Treningi, zawody, progres – wszystko szło w dobrą stronę, ale po upływie założonego czasu byłem na poziomie 3:13 – dość daleko od miejsca, w którym chciałem się znaleźć. Odebrałem swoją lekcję – lekcję pokory i cierpliwości. To mnie tylko wzmocniło. Dalej robiłem swoje. Osiągałem kolejne cele, realizowałem kolejne małe marzenia i przybliżałem się do tego najważniejszego.
Minęły kolejne dwa lata, a ja doszedłem do 3:05. Byłem jednak przekonany, że kiedyś przyjdzie ten dzień. Kolejny rok – 3:03. Krok po korku, tydzień po tygodniu – byłem coraz bliżej. Trenowałem i czekałem. Kolejne pół roku – i w końcu, po 5 latach i 6 miesiącach wspiąłem się na mój osobisty, biegowy Olimp – 2:59:12. Nigdy nie zapomnę tego napięcia jakie towarzyszyło mi, gdy na finiszu widziałem na zegarze dwójkę z przodu. Niemalże do ostatniego kroku nie byłem pewien, czy zdążę zanim zmieni się ona w trójkę. Tuż po przekroczeniu mety wszystkie emocje eksplodowały jak wulkan. Łzy napłynęły do oczu. To był mój moment. Chwila, którą wyobrażałem sobie każdego dnia, przez poprzednich ponad 5 lat. Nawet po tylu latach, gdy sobie o tym przypomnę, serce bije szybciej.
Patrzę do przodu, wyznaczam kolejne cele, realizuję nowe marzenia, ale lubię też myślami wracać do tej historii. W tamtym czasie zapisałem ją w swoim blogu, a teraz po latach, udało mi się zamknąć ją w… piosence. Do tej pory nie miałem nic wspólnego z tworzeniem muzyki – pisanie tekstów (np. bloga) – tak, ale muzyka – zdecydowanie nie. W sukurs przyszła tzw. „sztuczna inteligencja”. Kilka miesięcy temu chciałem sprawdzić ile są warte narzędzia, które w oparciu o AI miały generować muzykę i ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że cokolwiek są warte. Zamieniłem więc tę historię, która ciągle była we mnie żywa na słowa piosenki, algorytm AI zaproponował muzykę, na koniec włożyłem jeszcze trochę pracy w montaż dźwięku i video i efekcie dostałem swój utwór pt. „2:59”. Zdaję sobie sprawę, że muzycznie nie jest idealny, ale gdy go słucham, odżywają wspomnienia. Gdyby ktoś również chciał go posłuchać i pooglądać, to znajduje się tutaj: https://youtu.be/yc4i9OR91FQ
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Admin (2024-04-23,08:35): Ogromne gratulacje !! Shodan (2024-04-23,12:42): Dziękuję :) Piotr Fitek (2024-04-23,21:27): Brawo! Wielkie gratulacje! Powtórki życzę! Jarek42 (2024-05-07,05:55): Też długo łamałem trójkę, ale też złamałem.
|