Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [0]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
MarWinc
Pamiętnik internetowy
Biegiem!

Marek Winckiewicz
Urodzony: 1976-04-22
Miejsce zamieszkania: Poznań
2 / 2


2021-02-28

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Coitus interruptus (czytano: 1852 razy)



Odwołali właśnie maraton w Gdańsku – na półtora miesiąca przed startem! Niby nie odwołali, bo można i hybrydowo w Gdańsku, i wirtualnie uj-wie-gdzie u siebie, ale w przypadku maratonu jakoś mnie to nie przekonuje (choć organizatorom chwała tym razem za elastyczność i wyjście z twarzą z trudnej sytuacji) – przekładam opłatę na rok przyszły. Dwukrotny start przygotowań do maratonu (bo i Poznań poprzedniej jesieni) i ciężkie przygotowania dwukrotnie brutalnie przerwane w połowie informacją o odwołaniu czy przeniesieniu zawodów. Przy okazji okazało się, że i start rezerwowy tego dnia (półmaraton w Poznaniu) skasowany na ten rok (dopóki był rezerwowy – tygodniami nie zaglądałem na jego stronę). Jak tu zrobić (wczoraj) wieczorem BNP, który miał być jednym z najtrudniejszych elementów tego programu, gdy właśnie przed południem przeczytałem o odwołaniu imprez. To już może lepiej zrobić to, na co tak często nie starca czasu: filmowy wieczór z Koleżanką Małżonką i niezłym Montepulciano? Tak zrobiłem i nie żałuję! Mały reset w depresyjnym klimacie…
Dziwne mamy czasy! Tak sądziłem do niedawna, a teraz to już sądzę, że irytujące i to coraz bardziej. Całe szczęście, że za maraton wiosenny w roku 2020 uznałem Supermaraton Balaton, bo przynajmniej wówczas swój główny start miałem za sobą i to w chwili gdy innym już odwoływały się kolejne starty, padały kolejne pół- i maratony. A pamiętamy, że niektóre w dość nawet nieprzyjemnych okolicznościach.
Szkoda tych startów i z tego względu, że to se ne vrati: młodsi się nie stajemy, a biologia dość nieubłaganie upomina się o swoje. O ile młodzi mają jeszcze przed sobą wiele sezonów na kilkukrotne poprawianie wyników, o tyle my – pre-masterzy – aż tak wiele możliwości na nową życiówkę mieć nie będziemy… I tak już drugi sezon mówię sobie, że jeszcze ten jeden, jeszcze te dwa maratony i potem już bieganie czysto rekreacyjne, a nie ciężkie programy przygotowujące do startu marzeń. I jakoś ciągle jeszcze czuję siłę, by raz jeszcze to pociągnąć, by spróbować jeszcze. A coraz trudniej o długie okresy bez kontuzji, coraz ciężej utrzymać wymarzone tempo „tysiączków” czy równe tempo na ostatnim z interwałów… Ale też – jeśli się uda – satysfakcja jakby większa. A więc - uszy do góry: wybrać nowy cel w tej nie do końca jeszcze straconej wiośnie (Białystok!) i… jutro jest nowy poniedziałek. Jak to było z tym półmaratonem na ileś-tam-ileś?..

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Grzegorz Kita
15:22
kos 88
15:21
homepg
15:20
gpnowak
15:17
pol1948
15:14
anielskooki
15:13
Leno
14:59
kostekmar
14:48
entony52
14:32
jarecki112
13:50
INVEST
13:45
Hubert87
13:43
tomas
13:41
kirc
13:30
Bodzioo
12:58
romelos
12:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |