2016-02-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| W poszukiwaniu motywacji (czytano: 1350 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://rejestracja.maratonwarszawski.com/pl/charity/1438
Mam na imię Patrycja i jestem z Wilczej Góry
Choć w Wilczej Górze nie ma wilków to jest tu las.
Widuję w nim czasem dziki lisy sarny i jelenie
ale nigdy nie widziałam wilka.
Kiedyś pewnie tu był, a dziś mogę go zobaczyć tylko w ich oczach
Zara i Julek są tylko psami
ale mają w sobie dusze wilka
Od trzech lat towarzyszą mi w moich treningach
razem biegamy jako Wataha Wilcza Góra...
Tak zaczyna się mój opis na stronie rejestracyjnej Półmaratonu Warszawskiego
gdzie w ramach akcji #BiegamDobrze postanawiam pobiec dla wilka.
Wszystko zaczyna się od smutnej niedzieli.
Smutnej bo podobnej do wielu innych dni powszednich
które tak samo ostatnio u mnie wyglądają.
Pobudka dwa raza w nocy
potem gdzieś ok 8ej poranna kawa
patrząc przez niezbyt czystą szybę na świat
dostrzegam te same szare odcienie zimowego poranka bez śniegu.
Być może dzisiaj uda mi się zrobić trening
a może nie.
Odpowiedź na to pytanie zna tylko jedna mała istotka
śpiąca czujnie w swoim łóżeczku
nad którym wisi karuzelka z misiami.
Misie kręcą się w kółko zawsze w tę samą stronę
i w tym samym tempie niezależnie od melodyjki
Mam wrażenie że trochę je teraz przypominam
tylko w przeciwieństwie do nich
gdzieś zniknął uśmiech z mojej twarzy.
Zewsząd krzyczące obrazki:
Ile dziś biegałeś?
nie odkładaj życia na potem!
tylko od Ciebie zależy gdzie teraz jesteś itd
jakoś już do mnie nie przystają
a wciąż lekko boląca pięta skręconej miesiąc wcześniej kostki
demotywuje mnie dodatkowo.
Widząc mój brak zapału do życia
Moja Szybsza Połowa postanawia zabrać mnie do sklepu na zakupy
ale czy wspominałam już że niespecjalnie za tym przepadam?
Doceniam jednak trud mojego małżonka
w próbie poprawienia mi humoru.
Ponieważ nie mam butów treningowych na asfalt
ląduję w sklepie sportowym
przed półką bajecznie kolorowych butów
z których każdy zdaje się krzyczeć
Weź mnie! Weź mnie!
Po długiej chwili namysłu udaje mi się w końcu wybrać to czego chcę
lecz okazuje się
że sprzedawczyni nigdzie nie może znaleźć pudełka
z drugim butem do pary.
Pani jest jednak mocno zdeterminowana
i postanawia przekopać dla mnie cały sklep
w poszukiwaniu zaginionego buta.
Idziemy więc na kawę i ciastko
gdzie mam okazję bezkarnie
powylewać wszystkie moje żale do całego świata
łzy kapią mi do filiżanki
ale w wyniku zjedzenia mocno cukrowej bezy
moja kawa wydaje się wciąż słodka
a myśli jakby z każdym łykiem lżejsze.
Wracamy do sklepu
Zaczynam oglądać inne rzeczy
gdy już udaje mi się wypatrzeć fajną kurtkę
dowiaduję się, że drugi but cudownie odnaleziono.
Wychodzę więc ze sklepu i z kurtką i z butami
myśląc sobie gdzieś głęboko
No tak kiedyś miałam fajne ciało teraz będę mieć fajną kurtkę
a w tych butach to gdzie ja właściwie będę biegać?
W swoich myślach brnę dalej
rozpaczliwie szukając czegoś motywującego.
Aż w końcu znajduję.
Wpada mi do głowy pomysł
przebiegnięcia kwietniowego Półmaratonu Warszawskiego
Wprawdzie to nie góry
ale moja wykręcona kostka potrzebuje teraz stabilnego równego podłoża
a ja potrzebuję motywacji aby biegać po płaskim.
Pomysł jest dobry
ale przy rejestracji jest chwila zawahania
a może by tak zrobić coś jeszcze?
W oko wpada mi możliwość zapisu w ramach akcji charytatywnej
Biegnij dla wilka.
To hasło jest mi bliskie z wielu powodów
mieszkam w Wilczej Górze
od lat biegam z psami
w wilczej drużynie
z krótką przerwą na próbę
odnalezienia się w klubie biegowym
która utwierdziła mnie tylko w przekonaniu
że najlepiej biega mi się własną ścieżką z moimi czworonożnymi przyjaciółmi
jako Wataha Wilcza Góra
Szybko czytam regulamin akcji
i dowiaduję się że jeśli uda mi się w dwa tygodnie
zebrać wymaganą kwotę dla organizacji WWF
na rzecz ratowania wilków
będę mogła pobiec Półmaraton Warszawski
w ramach akcji #BiegamDobrze
Postanawiam zaryzykować
Wypełniam kolejne rubryki formularza
i oko moje zatrzymuje się na napisie
Twoje indywidualne wyzwanie
Hmm
Tu przypominają mi się trudy poranka
i wszystkie inne MOMENTY matki małego dziecka
Tak mam swoje indywidualne wyzwanie
jest nim bycie znów sobą
odnalezienie się na nowo we własnej trochę za luźnej skórze
i przyciasnych spodniach.
Chciałabym jak wiele matek
które tak jak ja karmią piersią
gubią kilogramy
i są do dyspozycji pociech 24h
udowodnić samej sobie że da się
pogodzić urlop macierzyński z bieganiem.
Zapisuję wyzwanie i zaraz potem przychodzi mi do głowy
że to za mało
że mogę zrobić dla siebie coś więcej
a wyartykułowany światu cel
pozostawiony na piśmie
jak nic na pewno mnie do tego zmobilizuje
Od dziś do półmaratonu
będę robić 100 brzuszków dziennie
a jeśli uda mi się uzbierać potrzebną kwotę
by my móc wystartować w biegu
Na mecie zdejmę koszulkę
i zrobię zdjęcie
pokazujące efekt mojej pracy.
A więc do dzieła!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu maniana (2016-02-02,14:54): "Nie musisz być wilkiem żeby zacząć, ale musisz zacząć żeby być wilkiem" - Les Brown Mahor (2016-02-03,18:42): Przeczytałem ostatnio Wilki, Wajraka.Gorąco polecam.Bez lęku będziemy je wypatrywać po leśnych duktach.Mój syn biegacz Piotr miał ten zaszczyt.Pozdrawiam wszystkie watahy, te z Wilczej Góry również :-)W takim towarzystwie nie masz odwrotu:-) Patriszja11 (2016-02-04,13:30): Dziękuję za podpowiedź książki na pewno do niej dotrę i przeczytam,a póki co będę dalej szlifować formę do połówki odwrotu nie ma! :-)
|