2015-04-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 42 Dębno Maraton - relacja (czytano: 6972 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://runforlifetom.wordpress.com
Lasy, jeziora, słońce, wiatr i życiówka w maratonie w Dębnie. To mój drugi raz w tym mieście. Czy będę biegł w Dębnie po raz kolejny?
Maraton w Dębnie to najstarszy z polskich maratonów. Choćby z tego powodu powinien znaleźć się na celowniku biegacza długodystansowego. W zeszłym roku przebiegłem go po raz pierwszy.
Tamtego startu nie wspominam najlepiej. Po 30 kilometrze zaczęły się problemy, które przekreśliły szansę na dobry wynik. Bieg rozpoczyna się dosyć późno, start maratonu o 11:00 jest w porządku jeśli temperatura powietrza nie przeszkadza biegaczom. W zeszłym roku temperatura, jak na wiosnę, była ekstremalnie wysoka, co przypłaciłem odwodnieniem i opalenizną lepszą niż na Kraibach ;) Poprzedni rok także pod względem organizacyjnym miał pewne niedociągnięcia, ale to najprawdopodobniej ze względu na wysoką frekwencję, ponad 2 tysiące biegaczy. Trudno było wtedy o wodę, a nawet pusty kubek na punktach odżywczych : ) Zapomnijmy już jednak o poprzednim maratonie, skupmy się na aktualnym - 42 Dębno Maraton.
Dlaczego przyjechałem po raz kolejny? Przede wszystkim dlatego, że moja żona kończyła swoją Koronę Maratonów Polskich. Ktoś musiał ją zawieźć do Dębna ;) Ale tak poważnie, porażka z ubiegłego roku miała także wpływ na decyzję, by wziąć udział w biegu. Cóż, ambicja ;) Ten maraton był także swego rodzaju moim jubileuszem - 10 maraton w życiu.
NOCLEG:
Macie problemy z noclegami w Dębnie? Cóż. Mam już spore doświadczenie w tej materii. Przede wszystkim radzę nie zwlekać z bukowaniem noclegów! Naprawdę, aż tak wiele opcji wokół Dębna nie ma.
W ubiegłym roku nocowałem ze znajomymi w Hotelu Adria w Myśliborzu. Właściwie jest to pałacyk. Całkiem fajna lokalizacja około 30 km od Dębna, Polecam!
W tym roku zarezerwowałem nocleg dosyć późno i w sumie z musu wybrałem Hotel Renice za Myśliborzem. Wydawało mi się, że będzie to motelik w sam raz dla tirowców : ) Uwaga! Zaskoczenie. Super miejsce! Wysoki standard pokoju, super wyżywienie, zwłaszcza śniadanie. Bardzo miła obsługa! Polecam z czystym sumieniem. Warto tam zebrać siły przed maratonem : ) Tylko nie jedzcie za dużo jabłecznika i sernika z galaretką, są bardzo dobre!
PRZYGOTOWANIA:
Zimę przepracowałem dosyć spokojnie. W sumie po maratonach w Warszawie i Nowym Jorku miałem bardzo krótkie roztrenowanie. Biegałem 3 razy w tygodniu. Tygodniowy kilometraż do 40 km. Na początku nowego roku zaczęły się problemy, kilka kontuzji i choróbsk, które ograniczyły moje przygotowania. Zwróciłem uwagę w okresie przygotowawczym na siłę biegową i utrzymanie wagi. Boks, potem taekwondo. Sporty uzupełniające, które mają elementy pomagające w treningu biegacza. Byłem też na jednym treningu w Strzelińskim Klubie Biegacza, gdzie grupą zajmuje się znany trener, Marek Adamek. Trafiłem na zajęcia z siły biegowej i muszę przyznać, że trening był bardzo profesjonalnie przeprowadzony, a pan Marek z miłą chęcią dzieli się fachową wiedzą.
Ostatnie dwa tygodnie to znów kontuzja i bóle mięśni. Tu zaczęły się schody, w 14 dni tylko dwa razy biegałem, wiedziałem, że w którymś momencie biegu odbije się to na mnie dosyć mocno.
START 11:00 -
Moja żona nie lubi biegać ze mną ramię przy ramieniu. W sumie chciałem jej towarzyszyć podczas tego maratonu i stać się świadkiem ukończenia i zdobycia korony maratonów. Po kilkuset metrach jednak zatopiłaby we mnie kły. Może to samotność długodystansowca,albo jakieś geny Draculi? ;) Prawdę mówiąc też wolę biegać sam. Wolę się skupić na zadaniu i je wykonać.
Tomku nie poddaj się owczemu pędowi. Do Dębna przyjeżdżają w większości doświadczeni biegacze. Limit czasu 5h, odległość do Dębna odstrasza tych początkujących. Jeśli za mocno zaczniesz, zdechniesz…
1KM-10KM
Poszli mocno. Skorygować swój czas mogę dopiero po pierwszym kilometrze. Wydaje mi się, że biegnę ciut za szybko. Nastawiam się na 4h. Więc powinienem w równy m tempie pokonywać każdy kilometr w czasie 5:40. Dlaczego nie biegnę z grupą wyróżniającą się balonikami z cyferkami 4:00? Chyba chcę zobaczyć na co mnie stać. Pierwszy kilometr 5:20. Za szybko!
Zaczyna mnie pobolewać to i tamto. Te bóle nazywam bólami psychosomatycznymi. Coś mam chyba z dyńką ;) Właściwie odzywają się po kolei bóle w miejscach niegdyś kontuzjowanych. Po pierwszych kilkuset metrach zaczyna się ból numer 1, bok lewego kolana, po kilometrze ból łydki. Ten akurat wydaje się groźny, zaczynam odciążać prawą nogę, mam nadzieję, że zaraz mięsień się rozgrzeje i ból „puści”. Po kilku kolejnych kilometrach, ktoś przestawia przełącznik. Ból łydki puszcza, zaczyna się ból pachwiny. Nosz, kurde… myślę.
Kolejne kilometry na przemian - 5:20, gdy łapię się, że za szybko zwalniam do 5:35 i tak w kółko Macieju. Po 10 KM czuję się całkiem dobrze, bóle „puściły”. 54:23 czas po 10 KM. Będę szedł na 4:49? Odważę się? Racjonalny Tomek ostrzega… huśtawka nastrojów zła jest, na ciemną stronę mocy przejdziesz.
10KM-PÓŁMETEK
W innych maratonach wiele osób gna przed siebie w owczym pędzie od startu. Wymijają mnie, a potem po 5, 10 KM wciągam ich jak spaghetti, nie dlatego, że szybciej biegnę, tylko dlatego, że oni zwalniają. W Dębnie owszem są takie przypadki, ale niezbyt częste. Tutaj większość trzyma się założonego tempa. Biegnę wśród osób, które mają podobne tempo do mojego i tak będzie niemal do mety.
Stanowiska odżywcze pierwsza klasa, woda izotonik, cukier, owoce. Niczego nie brakuje. Wolontariusze uśmiechnięci, żartują, jest bardzo miło ; ) Organizacyjnie rewelacja.
Wiatr dosyć silny na początku już tak nie przeszkadza. Słońce wyszło zza chmur, przypieka, a ja jestem na słońce mało odporny. Leje się ze mnie strasznie. Inni, biegnący obok mnie, jakby w ogóle się nie pocili. (PERSPIBLOK? ;) Uzupełniam płyny. Wiem, że zapominanie o tak ważnym elemencie może skończyć się tragicznie. Raz zawaliłem maraton przez głupotę i odwodnienie, za drugim razem odwodnienie powaliło mnie po przekroczeniu linii mety.
Ten odcinek bez historii. Skończyły się pętle w Dębnie. Kibiców sporo, fajnie, że żyją Maratonem. Czas na odcinki poza Dębnem. Lasy, malownicze wsie i długie nasłonecznione odcinki. Na szczęście dopingujących nie zabrakło : )
Komendant straży włączył w tryb ciągły syrenę strażacką, a ja dobiegam na półmetek 1:54:38. Będzie to 3:49? Tomek, daj spokój, nie dociągniesz! Zwolnij!
21KM-30KM
Czułem się całkiem nieźle. Przede wszystkim nogi. Praca nad siłą biegową pomaga! Czułem w nich moc, więc przebierałem nimi dalej : )
Edward Stawiarz, maratończyk, musiałem sprawdzić kto komentował przy scenie nasze zmagania. Czułem się tak, jakbym słuchał relacji z Wyścigu Pokoju. I barwa głosu i sposób mówienia. Tym razem sam uczestniczyłem w tym wydarzeniu i jakoś wspomnienia pobiegły do Piaseckiego i Mierzejewskiego i biegów ze szkoły do domu, by zdążyć na finisz podczas kolejnego etapu WP… W tej edycji maratonu, w biegu sztafetowym brała też udział Wanda Panfil, mistrzyni olimpijska z Tokio z 91 roku. Fajnie…
Pojawiało się zmęczenie, ale nie takie, z którym trudno sobie poradzić. Trzymałem tempo. Już nie to 5:40, ale to 5:30… Ryzykujemy! Co będzie to będzie? Cóż, nie tak powinno wyglądać założenie profesjonalisty. Ale to 10 maraton, jubileusz trzeba uczcić ; )
Z upływającymi kilometrami nie odczuwałem większego fizycznego zmęczenia, ale to psychiczne. Daleko jeszcze? Będzie ściana? Kiedy mnie tąpnie? Wypiłem tyle ile trzeba? Zaraz ten podbieg, tam mnie dopadnie…
Wokół mnie maszyny nie do zdarcia, niektórzy przyspieszają? Są też tacy co zwalniają, niewielu. Trzymam tempo.
„Tomek, dawaj!”
Myślałem, że to grupka dopingujących chce mnie podnieść na duchu. Wiele osób widząc imiona zapisane pod numerami startowymi dopingowała biegnących po imieniu. Ale nie! To moja żona! Pętle mają to do siebie, że biegacze często wymijają się na trasie. I tak z naprzeciwka biegła ona. Ucieszyłem się, że nie zatopiła we mnie kłów. Właśnie pokonała 21 kilometr w czasie 2:18. Nieźle! Będzie miała życiówkę. A ja mam się poddać?
30KM-38KM
Dobrze, jest dobrze. Znałem już tę trasę. Długa prosta, zakręt w lewo, potem Dębno, męczarnia w mieście, kostka brukowa przy stacji kolejowej (oj odczuwa się ją pod koniec), znów w dół, nawrót i punkt z wodą…
No dobra, jeszcze tam nie dobiegłem. Denerwuje mnie to, że wszystko wydaje się być ok. Trochę muli mnie w żołądku, ale to normalne. Ale czy rzeczywiście jestem tak mocny? Przecież ostatnie dwa tygodnie…
No tak…
38 KM - 42 KM
To nie była ściana. Nogi jednak zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Gwałtownie spadło tempo i na nic zdało się przekonywanie samego siebie: przecież to tylko 8 kółek w parku… Dwa razy do Biedronki i z powrotem… tylko taki kawałeczek…
Coś z czasoprzestrzenią dzieje się na ostatnich kilometrach. Pewnie sprawa głowy, psychiki. Wiem, że się nie zatrzymam, ale wiem także, że 3:49 poszło w diabły. Drętwieją ręce, usta. Znów odwodnienie? Mało izotonika? Przyznaję wypociłem się jak świnka, na ostatnich kilometrach, ale żeby aż tak…
Doping mieszkańców, ostatni punkt z wodą. Główna, długa ulica w stronę mety (oj, cholernie długa)...
Warto przyjechać, by wziąć udział w tym biegu. Nie tylko dla korony maratonów czy życiówek. To maraton z historią organizowany przez pasjonatów i współorganizowany przez mieszkańców. Niezapomniana atmosfera i szczególny maraton. Do tego w tym roku organizacja na 5!
META
Ok. Przyspieszyłem na ostatnich metrach. Chociaż… ktoś z boku mógłby powiedzieć, że nie wyglądało to na przyspieszenie ;) Może było tylko mentalne?
3:54:18. Jakaś kolejna bariera przekroczona.
Żona też pobiła życiówkę.
42 Maraton Dębno uważam za udany! POLECAM! Pewnie kiedyś tu wrócę ; )
ZWYCIĘZCY:
MĘŻCZYŹNI: Felix Kipkorir Kangogo (KEN) 2:14:28
KOBIETY: Rebecca Jepchuchir Korir (KEN) 2:44:52
Wśród Polaków najszybszy był Paweł Piotraschke. Z rezultatem 2:30:56 zdobył równocześnie tytuł Mistrza Polski Policjantów.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu andbo (2015-04-13,15:31): Gratulacje dla Ciebie i dla Małżonki - sukces zwłaszcza podwójny to dopiero musi smakować! Na mnie Dębno poczeka do przyszłego roku - mam nadzieję, że "orgowie" nie spuszczą z tonu.
A i dzięki za namiary na noclegi!
paulo (2015-04-14,08:45): fajnie tak z żoną przeżywać życiówki i to w maratonie :) Brawa, gratulacje i uznanie. W Dębnie jeszcze nie byłem, więc może kiedyś tam pojadę :) Run_and_Referee (2015-04-14,11:20): Gratuluje :)
Czułem się podobnie w mieście i na 38km Stepokura-nazwisko zlat60 (2015-04-14,11:46): Ładnie opisałeś,ten sw2ój start w maratonie,w Dębnie,ale z tego co pisześ, widać,ze jesteś zupełnie zielonym biegacze.Gdybyś se przetrenował,lub odwodnił, to napewno nie ukończył byś tego maratonu. RomanMac (2015-04-14,12:16): Gratulacje Tomek za życiówkę i za relację z trasy:) Cześ (2015-04-14,12:42): GRATULACJE :) i ja tam byłem, z Wami izotoniki piłem:) Potwierdzam Organizacja Super :)
|