Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [6]  PRZYJAC. [6]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Gelu
Pamiętnik internetowy
Ścigam się tylko do 40-stki

Marcin Szymanski
Urodzony: 1976-12-09
Miejsce zamieszkania: Droszków koło Zielonej Góry
4 / 4


2015-01-11

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Podsumowanie 2014 - II-go roku biegowego (czytano: 1138 razy)

 

Wkraczając w nowy rok nie sposób nie podsumować 2014-go. Miniony rok był moim drugim pełnym sezonem biegowym a pierwszym bieganym z śródstopia. Zmiana techniki zaowocowała brakiem kontuzji, mikro urazy były ale kontuzji uniknąłem. Po problemach z kolanami w 2013 i licznych przerwach, cały 2014 przetrenowałem bez wymuszonych pauz. Zasadniczo zmiana techniki nie przełożyła się na wyniki, ponieważ tegoroczne życiówki padły już na wiosnę, ale i tak uważam właśnie zmianę techniki za największy pozytyw tego roku. Jedyny minus tej zmiany to liczne odparzenia stóp po startach w zawodach. Wydaje mi się że wynika to z większej ruchliwości stopy w bucie przez lądowanie na śródstopiu oraz wysokiej potliwości stóp (może jeszcze obuwie nie takie?).

Najlepsze wyniki:
2014-05-24- XXXI półmaraton solan –czas: 1:29:34- biegło się bardzo dobrze, nie zabrakło mocy, równe tempo na całym dystansie. Życiówka padła pomimo padającego deszczu.

2014-06-01- III Wolsztyńska dziesiątka – czas: 39:48- biegło się źle w niesprzyjających warunkach. To były pierwsze wysokie temperatury w roku. Organizm nie był jeszcze przygotowany do wysiłku w takiej temperaturze. Po mimo tego życiówka i złamanie magicznej granicy 40min. (Czy zauważyliście na zdjęciu faceta w balerince? Przez 2 kilometry biegliśmy razem i mogę powiedzieć, że facet wzbudzał mocne zainteresowanie publiczności na trasie. Zebrał wiele komentarzy, większość pozytywnych)

2014-10-04- VII Maraton Lubsko biega - czas: 1:24:46- kameralny bieg w nielicznej obsadzie. Dzięki temu udało mi się po raz pierwszy wżyciu stanąć na podium. Zdobyłem najniższy jego stopień. Wspaniałe uczucie, które naprawdę wynagradza wszystkie ciężkie treningi . Nawet fakt iż trasa była mocno niedomierzona i rezultatu nie można zaliczyć jako życiówki , nie zmniejsza poziomu zadowolenia z tego startu.

Były jeszcze dwa starty z atakiem na zyciówki na 10km i 21km, gdzie stoczyłem ciężkie walki z psychiką i przegrałem (bo fizycznie byłem przygotowany). W rezultacie tylko wyrównałem życiówki. ALe każda porażka zbliża nas do sukcesu, więc specjalnie się tym nie przejmuję. Można powiedzieć że ustabilizowałem formę na stałym poziommie (hi hi hi!).

Obiecywałem sobie nie czytać na temat biegania, ponieważ każda taka pozycja obfituje w programy treningowe do których nie mogę się przekonać. Nie znajduję w sobie odpowiednio silnej motywacji aby jakikolwiek program ukończyć. Ponadto charakter pracy nie pozwala mi na regularne codzienne treningi . Nie mogłem jednak przejść obojętnie obok książki, która przykuła moją uwagę tytułem „ Run less run faster”. Zainteresował moje wrodzone lenistwo. W przeciwieństwie do tego co sugeruje tytuł, nie ma nic za darmo , więc nie spodziewałem się odkrycia ameryki. Jednak już po samym zapoznaniu się z opisem filozofii FIRST polegającej na bieganiu mniejszej ilości treningów tygodniowo ale za to bardziej intensywnie, wiedziałem że to jest coś dla mnie (Mnie zawsze wykańcza ilość a nie intensywność treningów). W ramach regeneracji zalecane z kolei są inne sporty: kolarstwo, pływanie, etc.. angażujące inne partie mięśniowe i nie obciążające aparatu biegowego. W ten sposób można urozmaicić trening (wspaniale!). Wybrałem rower szosowy. Po pierwszych treningach z zaskoczeniem stwierdziłem że mogę jechać dosyć szybko o ile trening nie przekracza 30km. W zupełności mi to wystarcza. Filozofię FIRST książki „run less run faster” polecam wszystkim których nie przerażają mocne choć rzadsze treningi oraz tym którzy nie mogą biegać regularnie 5-6 razy w tygodniu a chcieliby osiągać lepsze rezultaty w zawodach. Biegam tylko dyszki i połówki, więc pomimo nieregularności treningów udaje mi się przygotować do startów i osiągnąć zadowalające wyniki. Zobaczymy jak to wyjdzie w zderzeniu z dystansem królewskim, ale to zmartwienie przyszłości. Na razie nie porywam się na Maraton. Mam do niego zbyt duży szacunek a za mało czasu żeby się do niego odpowiednio przygotować. Dlatego plan na ten rok jest podobny do minionego – walczę o lepsze życiówki na 10km/21km.

Pozdrawiam wszystkich biegaczy i życzę radości oraz satysfakcji z biegania.





Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
kirc
13:30
Bodzioo
12:58
romelos
12:56
bobparis
12:49
orfeusz1
12:34
karollo
12:29
anielskooki
12:22
zbig
12:21
kos 88
12:15
cumaso
12:12
inka
12:06

11:53
Admin
11:53
jaro13G
11:41
StaryCop
11:21
Leno
11:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |