2014-12-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| przełamanie (czytano: 4364 razy)
Od 23 grudnia do 6 stycznia zaplanowałem, że wszystkie wybiegania zrobię na łonie natury w lasach Tucholskiego Parku Krajobrazowego oraz w Borach Tucholskich. Biegam po kontuzji od ponad roku i ani razu nie zahaczyłem o pobliskie lasy, które rozpoczynają się niecałe 2 km od Gostycyna. Niewielka odległość od cudu natury, a ja wszystkie treningi w ciągu roku biegałem swoją znienawidzoną nudną pętlą 660 m w pobliżu domu i od czasu do czasu spokojną trasą asfaltową Gostycyn-Kamienica-Bagiennica-Mała Klonia-Duża Klonia-Karczewo-Gostycyn mająca 18 km długości. Jednak po przeanalizowaniu swoich treningów 98% wybiegań zrobiłem niestety na pętli 660 m. Z jednej strony była to wygoda. W każdej chwili mogłem przecież zejść z trasy i pójść do domu. Z drugiej wydawała mi się jedyną alternatywą biegową. Większość wybiegań w tygodniu robiłem po 21 lub później. Czasami nawet po 23. Więc wolałem znać trasę po jakiej biegam o tak późnej porze. Z zaplanowanych biegów na łonie natury dopiero dzisiaj zdecydowałem się przebiec wytyczoną sobie wcześniej trasę na endomondo. Z 10,86 km trasy 6,5 km miało być wybiegane w lesie. Całą noc spałem niespokojnie. Nie wiem czego się obawiałem. Wydaje mi się, że miałem niestety debiutanckiego cykora. To co spostrzegłem wbiegając dzisiaj do lasu to błoga cisza, że słychać było bicie własnego serca i co jakiś czas przebiegające przez drogę leśną sarny szukające pożywienia. 6,5 km takiego błogostanu minęło tak szybko, że gdy zbliżałem się do końca lasu, szukałem jak „ryba wody” alternatywnych dróg leśnych, by choć trochę przedłużyć bieganie w lesie. Udało mi się przebiec jeszcze 1 km. Poczułem się dzisiaj znowu jak podczas październikowego biegu św. Huberta w Tucholi.
Teraz wiem jedno. Jak tylko nadarzy się okazja pobiegania w lesie zrobię to bez wahania. Jutro mam zaplanowane 9 km wybieganie szybkie. Zrobię je na 100% w lesie już poszukałem dłuższą trasę 16 km, choć jak się spodoba to można ją jeszcze wydłużyć o kolejne 5 km. Taki samotny półmaraton mi chodzi po głowie :), aby jeszcze dłużej po przebywać w tej oazie spokoju. To jest jak narkotyk, raz spróbujesz i po tobie.
I takiej odwagi odkrywania nowych tras biegowych życzę wszystkim na MP.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu kasjer (2014-12-30,23:01): Bo w lesie drogi nie mają końca. Giną gdzieś za zakrętem, potem za następnym zakrętem, i za następnym. A kiedy biegam takimi czasem zapomnianymi leśnymi drogami to zastanawiam się, dlaczego i po co człowiek je wytyczył. Chyba z myslą o biegaczach :)
Sam myślę o przebiegnięciu dystansu maratonu wyłacznie lesnymi drogami. No i wychodzi na to, że da się to zrobic chyba tylko w Borach Tucholskich :)
Mariuszu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku a przede wszystkim udanego debiutu maratońskiego. Pozdrawiam osasuna (2014-12-30,23:28): Grzesiu pozazdrościłem Ci Twojego biegania w lasach ostromeckich :) chciałem też poczuć ta magię Rufi (2014-12-31,09:49): Słuszna decyzja. Ja biegam i jestem zwolennikiem biegania głównie w lesie. Tak więc u mnie procent jest odwrotny :-). Na twardym biegam tylko jeśli muszę :-). Życzę miłych doznań :-). Stawy Ci za to podziękują :-) alchemik (2014-12-31,23:19): Las ma swój urok i to o każdej porze roku ale o tym będziesz się przekonywał powoli, anton681 (2015-01-02,20:02): Tak trzymać, to prawda, sam ostatnio biegnąc przez niewielki las spostrzegłem stojącą samotnie sarnę, po dłuższej chwili gdy nasza odległość znacznie się zmniejszyła, spokojnie się odwróciła i poszła sobie dalej, piękny widok, widocznie czasami stajemy się częścią przyrody...pozdrawiam osasuna (2015-01-02,21:30): anton ja już zdążyłem spotkać się z gromadą dzików :) zaakceptowali jak swojego 40 metrów przebiegłem obok nich
|