2014-09-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moje przygotowania do Kalisza (czytano: 555 razy)
Kalisz coraz bliżej , już tylko kilka tygodni , a mi zaczyna brakować czasu , gdzie wrzucić te 100km biegania w ciągu tygodnia , gdy jeszcze muszę jakoś ( ?) funkcjonować w domu , w pracy , no cóż najłatwiej rano- tzn wcześnie rano.Pobudka 4.50- espresso , mycie , przebranie - godzina 5.30 - wybiegam w kierunku lasu.Otacza mnie całkowita ciemność .Nie mam latarki , zanurzam się w ten mrok , intuicyjnie stawiam kroki, tup, tup, słyszę wyraźnie jak chyba nigdy dotąd swój oddech , nie włączam muzyki, jeszcze nie teraz, chce odbierać i czuć oddech puszczy, kilka metrów ode mnie dobiega mnie dźwięk łamanej gałęzi , patrze bez lęku w tamtym kierunku, nie czuje lęku , nie w lesie , jestem trochę jak zwierzę , doskonale wiem że za tym odgłosem kryję się po prostu jakaś łania , albo spłoszony dzik , po chwili potwierdza się moje przypuszczenie, widzę cień chyba danieli...
A ja biegnę , nie kontroluje tętna, bo ciemno, nie zerkam na kilometry , bo...ciemno, biegnę tak jak czuję , jak lubię i zastanawiam się kiedy zacznie wschodzić słońce...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu 1katarzynka (2014-09-19,11:25): zdjęcie z Gniezna- kolejny etap przygotowań- obalenie kolejnego mitu- bieganie nie zawsze dodaje nam urody :) Namorek (2014-09-21,22:19): Mój Boże ! Tak wcześnie biegasz ?
To straszne a jednocześnie podziwiam .
brak mi takiej determinacji :-)
|