Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [10]  PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Nurinka6
Pamiętnik internetowy
Wirtualne pisadło, czyli pamiętnik (nie) biegaczki.

IWONA SOBOLEWSKA
Urodzony: 1965-04-17
Miejsce zamieszkania: POZNAN
89 / 111


2014-07-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jeszcze nigdy ………. (czytano: 605 razy)

 

O tym jak było w Pobiedziskach wiedzą najlepiej ci wszyscy, którzy tam byli. Czegoś takiego nie przeżyłam jeszcze nigdy w życiu i mam nadzieję już nigdy nie doświadczyć podobnej gehenny. To była walka o przetrwanie. Walka z potwornym upałem ( pewnie ponad 40 stopni w słońcu ! ) , z asfaltem tak rozgrzanym, że na pewno dałoby się na nim jajecznicę usmażyć. Co tu dużo mówić – to był bieg pustynny. Sahara to chyba najwłaściwsze porównanie. Jeszcze nigdy nie piłam tak ciepłej wody, której w punktach żywieniowych było pod dostatkiem tyle, że w temperaturze dalekiej od ideału schłodzonego drinka, bo wystawionej na działanie promieni słonecznych. A te były bezlitosne. Biegliśmy w ciepłej i lepkiej zupie a że trasa do łatwych nie należy z uwagi na sinusoidalne zmiany wysokości, więc wszyscy trochę szli a trochę biegli. No i te natrętne muchy w lesie, które gryzły gdzie popadło. Odganianie nic nie dawało. Wręcz przeciwnie – atakowały jeszcze bardziej. No więc odganiam te muchy i biegnę a raczej idę i biegnę. Jeszcze nigdy nie szłam podczas półmaratonu !!!! Zawsze biegnę - szybciej lub wolniej, ale BIEGNĘ! A tu się po prostu nie dało i to nie dlatego, że mnie nogi bolały czy też Achilles dawał się we znaki. Nie ! Po prostu trudno było oddychać, bo miałam wrażenie, że zamiast powietrza wciągam do płuc watę, która zatyka wszystkie pęcherzyki jednocześnie. Może gdybym miała maskę tlenową to przynajmniej bym TYLKO biegła i jeszcze udałoby mi się poprawić wynik? A tak bez tlenu - z dobrze schłodzonej butli – ani rusz. Porażka na całej linii. Wygrała natura, wygrał upał, wygrały wysokie temperatury, wygrał niekorzystny biomed, wygrała duża wilgotność. W takiej sytuacji mój organizm się poddał. Dobiegłam jakoś, ale o tym JAKOŚ nawet mi się nie chce pisać. Bo nie ma się czym chwalić.
Jeszcze nigdy nie miałam tak beznadziejnego czasu ! Jeszcze nigdy nie chciałam się poddać po 10 km ! I jeszcze nigdy nie byłam tak bliska podjęcia takiej decyzji jak w niedzielę ! Ale nie chciałam się poddać, było mi wstyd wobec siebie samej i tak pchałam siebie po kilometrze, ale to było potworne !!!!! Obiecywałam sobie, że zawsze mogę zrezygnować, ale gdy pojawił się znak 14 km to pomyślałam, że to przecież jeszcze TYLKO trochę ponad jedno okrążenie jeziora Maltańskiego. Potem po nawrotce w lesie ujrzałam magiczne 17 km. Kochana cyfra! Potem przeszłam bardziej niż przetruchtałam kolejne 2 km walcząc z muchami no i głupio byłoby już nie dokończyć tego biegu. Chociaż ostatnie kilometry na odkrytej drodze asfaltowej były najgorsze. Słowo UPAŁ to za mało żeby określić to, co wisiało w Pobiedziskach. Zresztą pewnie w całym kraju. Ja osobiście nie znoszę upałów, bo nie umiem biegać, gdy jest bardzo gorąco. Wysysają ze mnie całą energię a wtedy naprawdę nie da się i nie chce się biec. Po co ? W imię czego ? Żałuję, że w ogóle pobiegłam ! Ja lubię w pełni kontrolować to, co robię i biec a nie walczyć o życie. A tu ? Ledwo włóczyłam nogami na ostatnich km mimo, iż ludzie zagrzewali do walki: „ Jeszcze tylko ten zakręt, dasz radę ! „ Ktoś tam machał i krzyczał. Jakaś dziewczyna, której facet dopiero, co ukończył bieg. Patrzę w jego kierunku i nie zdążyłam jeszcze nic powiedzieć ale jakoś jego twarz i postura wydała mi się dziwnie znajoma a tu on wrzeszczy moje imię Poznaję. Prawie rodzina. Bliscy są wszędzie. Nie wiedziałam, że on też biega. Potem gdy rozmawialiśmy przez komórkę to stwierdził, że to była totalna masakra, że szedł, że na tej patelni asfaltowej ledwo dawał radę !!!!! Nie on jeden. Jak dobiegłam do mety i zobaczyłam czas, który wykręciłam to dopiero mnie zmroziło!!!!!!! Pierwszy zimny akcent w tym półmaratonie. Drugi był, gdy stałam pod lodowatym natryskiem. Jeszcze nigdy lodowaty strumień wody nie był tak przyjemny.! Wszędzie !!!! To jak studzenie kamienia wyciągniętego z ogniska. Niemal słychać było: ccccyt.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


jacdzi (2014-07-22,15:07): Maraton Piaskow 2015 to cos w sam raz dla Ciebie.
Nurinka6 (2014-07-23,12:46): must be joking !!!!!
paulo (2014-07-24,13:18): brawo za wytrwałość i silną wolę. Ja się poddałem już rano i nie pojechałem :(
Nurinka6 (2014-07-25,10:57): to nie silna wola to głupota ;) też chciałam się poddać ale pojechałam i całkiem bez sensu !







 Ostatnio zalogowani
Świstak
12:21
biegacz54
11:43
gora1509
11:14
Mr Engineer
11:12
irek111
11:11
Januszz
11:11
adamo72
10:53
Admin
10:08
Wojciech
10:02
arrekb
09:59
Arasvolvo
09:38
Mirek73
09:33
gruszken
09:16
Tatanka Yotanka
09:06
mario.s5
08:30
platat
08:24
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |