2014-06-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powiatowy Bieg im. rtm. Witolda Pileckiego. 1.06.2014. Coś na własnym terenie ! (czytano: 1404 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://aktywny-relaks-runner.blogspot.com/
Jakoś na dwa tygodnie przed opisywanymi zawodami poraził mnie po oczach baner rozwieszony w sąsiedztwie podwójnego ronda przy Bazylice Świętej Trójcy w Kobyłce. Przejeżdżając obok rejestrowałem, że z Kobyłki, że w Wołominie, że pierwszego czerwca. Zacząłem się zagłębiać w necie i pomału, bo nie wszystkie informacje były jeszcze dostępne i tak z dnia na dzień kilka dni przed imprezą, na sugerowanej stronie odnalazłem nawet schemat trasy. Wtedy mogłem z zupełną pewnością pchnąć przez sms’y i przez fejsa informację do znajomków, a jednego, nomen omen z Kobyłki zahaczyłem przypadkiem biegnącego przy drodze ,którą podążałem do pracy i zakomunikowałem mu o imprezie, jak się okazało o której nie był świadom, a do niego innych namiarów nie miałem . Dzień wcześniej bawiłem się , bo to wszystko powiązane było poniekąd z dniem dziecka na biegu” Wawerczyka”, także i tu spodziewając się wymagających rywali, wiele sobie nie obiecywałem, poza możliwością pościgania. Na wspomnianej stronie podany był regulamin, ale nie zagłębiałem się w szczegóły. Zapisać można się było rzekomo przez internet, ale ja wybrałem opcję na miejscu. Jak się okazało na pół godziny przed startem, zaplanowanym na godzinę 12 tłoku nie było i dostałem numerek 6 czy 9 w formie naklejki. Ja jednak z tej formy zamieszczenia go na koszulce nie skorzystałem i standartowo przypiąłem go na agrafki. Trochę ludzi się zebrało. Nawet poniekąd z przypadku, jak koledzy z Bobra Tłuszcz. O tym, że wielu zawiadomionych przeze mnie nie będzie wiedziałem z góry , gdyż mieli już dużo wcześniej zaplanowane starty ,choćby w Mińsku Mazowieckim, który od dwóch lat oprócz piętnastki oferuje do pokonania dyszkę . I choć tu na miejscu można było wystartować bezpłatnie ,co było na plus imprezy, to mocnej frekwencji ,według mojej oceny nie było. Z mojej orientacji na starcie stanęło niespełna 30 osób, ale jak na wspomniane okoliczności , terminy i rodzaj przepływu informacji to i nie ma co się dziwić. Już na początku pewne kontrowersje budziło wytyczenie trasy. Część przebiegająca ulicami okazała się jasna, ale to co miało się dziać na początku i na końcu ,czyli na bieżni ,już tak. Od tego skąd start ( były dwie linie po przeciwległych stronach) potem w którą stronę, potem raz czy dwa ,obiegamy stadion? Podobnie było z końcówką ,wpadając na stadion skręcamy w lewo ,czy w prawo? Poczyniono ustalenia, wyjaśnienia i ogłoszono ostatecznie obowiązującą wersję początku i końca biegu. Z poślizgiem czasowym, ale wystartowaliśmy. Po obiegnięciu bieżni i dobiegnięciu do bramy pobiegliśmy już ulicą w stronę basenu , który z kolei obiegaliśmy już chodnikiem i znaleźliśmy się na terenie OSiR’u. Kostkowym chodnikiem pobiegliśmy pomiędzy kortami, a stawem, by za nim skręcić w szutrówkę ominąć budynek Huraganu, by ponownie opuścić teren obiektu drugą bramą i wybiec na ulicę Sportową. Przebiegaliśmy między innymi w sąsiedztwie Starostwa. Trasa na powrocie pokrywała się częściowo z pierwszym odcinkiem, dlatego ścigacze mieli możliwość mijać się z jogerami. Dość wcześnie ,bo jeszcze przed ukończeniem pierwszego kilometra oderwał się od czołówki kolega Kamil, a ja biegłem razem z kolegą Mariuszem z Kobyłki, tym co go informowałem dwa dni wcześniej. Kolega zdecydowanie był w dyspozycji, odmiennej od mojej, bo tak gdzieś po 2/3 dystansu oderwał się ode mnie nie dając mi szans na dogonienie. Dla mnie to był taki kros miejski, bo biegliśmy i po żużlu i po kostce, po odcinku kamienistego ( luźnego) chodnika, był oczywiście asfalt, zwykła płytka chodnikowa i zdezelowane podłoże trylinkowe( takie betonowe ośmiokąty). Zatem trzeba było trochę uwagi. Po wpadnięciu na stadion ostry zakręt w prawo, łuk i 50 metrów i meta. Siedzi gostek z laptopem, zatem to tu. Robię klubowy gest i wyhamowuję , kiedy słyszę ,żeby lecieć dalej. Co prawda ci przede mną polecieli, no to spinam się nie dlatego, że ktoś mi zagraża , ale ja się prawie wyłączyłem i ciężko jak lokomotywa przetoczyłem się te następne 200 metrów do końca, nie wiedząc o co chodzi. Nie wnikając w szczegóły, to taki pomysł ad hock, obsługi , by skończyć przed budynkiem ośrodka, oczywiście meta była tam, gdzie człowiek z laptopem. Czasu sobie nie mierzyłem , a i rywali nie pytałem co nabiegali, ale według mnie to cztery kilometry może i były, czyli cały wyścig poszedł migiem. Dekoracja za jakiś czas ,czyli o 15 na scenie głównej imprezy związanej z dniem dziecka i nie tylko. Zatem szybko na chatę , prysznic i powrót. Jakoś odnaleźliśmy się trzej pierwsi i jeszcze kolega najstarszy w tym wyścigu Eugeniusz, o którym nie daje się zapomnieć w lokalnych biegach. Organizatorzy przy okazji dekoracji deklarowali, że impreza stanie się cykliczną, no i dobrze by było. Na stronie WWW.niedajsienudzie.pl jednego z organizatorów możemy znaleźć wyniki i rezultaty 27 startujących i zapoznać się z foto relacją jego okiem. Pozostałymi organizatorami był OSiR ‘’Huragan” i Klub Gazety Polskiej z Kobyłki. Rezultaty pierwszej trójki 1.Kamil Krauze 11:58 2. Mariusz Grzybowski 12:03 i 3.Dariusz Król 12:09.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |