2014-05-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bez buta, czyli boso w Trzemesznie. (czytano: 290 razy)
Dwa lata z rzędu dostawałam zgrabny bucik, który wprawdzie do noszenia się nie nadawał, ale był pięknie wyprofilowany niczym but krasnala z wysoką cholewką. A w tym roku pojawiło się kółko z przekrzywioną czapeczką – piękne i owszem, ale ja spodziewałam się tradycyjnie buta. Szkoda, bo trochę do tych butów się przywiązałam i myślałam, że tak już zostanie. Przyjrzałam się kilku medalom z ubiegłego roku doszukując się jakichś prawidłowości. No i są. Grodzisk rozdaje zabytkowe budowle. Poznań też tyle, że ubiera je w kolejną liczbę. Na innych medalach widnieją podobizny ważnych postaci, herby miast czy inne akcenty w jakiś sposób związane z miejscem półmaratonu. Myślałam, że but będzie matematycznym constans. I tak by mi chyba bardzo pasowało, bo w mojej pamięci Trzemeszno ma szczególne miejsce. Nie z uwagi na trasę czy krajobrazy. Z tym półmaratonem wiąże mnie sentyment, bo tutaj się wszystko zaczęło. Upalne lato 2012 roku i mój pierwszy HM w iście pustynnych warunkach. Kolejny rok w deszczu i chłodzie a tegoroczny zimny, bo z temperaturą poniżej 8 stopni. Takich zimnych rąk nie miałam nawet na poznańskim biegu! Pogoda u nas jest nieprzewidywalna. A że potem wzrosło do szokujących 14 stopni to już inna rzecz. W porównaniu z porannym chłodem to był upał ! Pominę aspekt fizycznego zmagania się z bólem, który na 6 km był tak potworny, że myślałam nawet żeby bieg przerwać, ale doczłapałam do mety. Reszta była tylko powtórką z poprzednich biegów. Natomiast sama trasa podobno została nieco zmieniona na początku. Jakoś tego nie zauważyłam, ale pewnie dlatego, że ja mam niepamięć dotyczącą tras ( kiedyś tam o tym pisałam). Nie jestem w stanie odtworzyć sobie całej trasy, co zapewne potrafią niektórzy biegacze ( np. mój znajomy, który zdaje się pamiętać każdy metr trasy ). Ja pamiętam je tylko fragmentarycznie stąd nie wiem czy coś zmieniono czy nie. Zawsze i tak jest to dla mnie niespodzianką, bo czasami, gdy biegnę nie wiem, co czeka mnie za zakrętem a czasami wszystko mi się nagle przypomina. Jak widać bieganie bywa odkrywcze. Wróciłam więc do domu bez buta, z kolejną zieloną kropką i niezmiennym pytaniem:, Co dalej? Gdzieś z tyłu głowy słyszałam tłumiony chichot Achillesa. Przynajmniej to pozostaje constans.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2014-05-10,21:49): W Trzemesznie ponownie osiedlil sie Wasyl, zalozyl FAT (Fundacja Aktywne Trzemeszno) no i teraz mozemy oczekiwac bardzo wielu imprez biegowych o jakich nam sie nawet nie snilo.
|