2014-04-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Taka sytuacja. (czytano: 1003 razy)
Piątek 28-my marzec.
Budzę się z mocnym bólem w prawym stawie skokowym. Nie wiem czy to naderwanie wiązadła czy też stale powracająca dolegliwość związana z dawnymi urazami (jeszcze nie biegowymi) torebki stawowej czy też jeszcze coś innego?
Kuśtykam z łóżka do łazienki a potem zaraz do kuchni gdzie w lodówce jest żelowy kompres.
Ponownie kładę się z tym do łóżka i gdyby to ode mnie zależało nie wstawałbym z niego cały dzień.
Niestety muszę jechać na działkę, bo tam pierwsze po zimowej przerwie puszczanie wody i musze sprawdzić czy u mnie wszystko w porządku.
Na szczęście tej zimy ukradli mi tylko jeden miedziany zawór, więc nie jest tak źle.
Sobota 29-ty marzec.
Mimo zimnych okładów ból nie ustępuje. Przed sztafetą w Bochni pobolewał mnie kręgosłup, na co pomogło kilka tabletek Ketonal Duo. Może i na to pomoże ?
Wiem, że ten lek źle wpływa na żołądek i wątrobę, ale jedna tabletka na dzień chyba nie zaszkodzi ?
W południe niestety nie mogę się wymigać i nie próbuję nawet tłumaczyć i usprawiedliwiać, tylko ponaglony kolejnym telefonem, idę na korty pomagać przy walcowaniu.
Niedziela 30-ty marzec – dzień startu w żywieckim półmaratonie.
Dalej kuśtykam do łazienki, ale już jakby ciut mniej. Po śniadaniu łykam Ketonal i zakładam opaskę na kostkę.
Jestem pogodzony, że ten start nie będzie sprawdzianem mojej formy, choć już na miejscu, czy to za sprawą leku czy adrenaliny, nie czuję żadnego bólu.
Zaczynam więc bieg w dość ostrym tempie, niestety jednak z każdym kilometrem uchodzi ze mnie powietrze jak z nakłutego balona. Obserwuję tylko i pozdrawiam znajomych którzy mnie wyprzedzają.
Czas na mecie nawet taki sobie (1:36) ale gdybym w ten sposób miał zaliczać kolejne zawody, bez chęci rywalizacji, bez walki ze słabościami, to zrezygnowałbym z biegania.
To wręcz jak seks bez orgazmu, czego faceci nie potrafią udawać.
Najciekawsze w tej historii jednak jest to, że ten bieg wyleczył mi kontuzję.
Od wtorku wznowiłem normalne treningi aż do …
Niedziela 6-ty kwiecień.
W tym tygodniu nabiegałem tylko 40 km i trochę mi z tym źle, ale tylko przez chwilkę mam ochotę na poranny trening. Wole doleżeć w łóżeczku, potem śniadanko i planowana wycieczka rowerowa z Ireną na lody do Pszczyny.
Przepedałowane 50 km. Pogoda ładna, wycieczka udana, Irenka zajechana ,-)
Mnie też trochę bolało siedzenie i kregosłup, ale to normalka na wiosnę podczas pierwszych przejazdów rowerkiem.
Niestety, nie wiedzieć czemu na drugi dzień obudziłem się
Uwaga !!! z bólem w lewej kostce !
Przypominam, że wcześniej bolała mnie prawa.
Wiem, ze jak boli coś w jednej nodze to instyktownie oszczędza sie ją i bardziej obciąża drugą, ale mnie przez ten tydzień nic nie bolało a przebiegłem tylko połowę z tego co zazwycaj biegam w tygodniu.
Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.
Analizując swoje zapiski w dzienniczku treningowym znalazłem jeden wspólny akcent - podbiegi 6 razy 300 m w dość żwawym tempie. Może to mi szkodzi, choć jakoś specjalnie mnie to nie męczy ?
Wtorek 8-my kwiecień
W ból w kostce nie ustępuje. Okładam lodem i leniuchuje w domu, a jak już gdzieś muszę wyjść to zakładam opaskę.
Jak nie będzie wyraźnej poprawy do czwartku to znów zacznę przyjmować Ketonal, bo przecież w niedzielę biegnę Orlen Warsaw Marathon.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kaja1210 (2014-04-08,19:34): Czytam właśnie o biegowych przypadłościach Salazara, walczę już 5 miesięcy z kontuzją i wcale mnie nie pociesza fakt, że oględnie mówiąc jeśli jest biegacz to jest też kontuzja. Współczuję i trzymam kciuki za powrót do dobrej dyspozycji na cito :) DamianSz (2014-04-09,09:47): Mnie męcza różne kontuzje właściwie już od roku. Szczęście w nieszczęściu, że choć bolesne to przeważnie kilkudniowe. Mam nadzieję, że i teraz tak będzie, bo pomijając najbliższy maraton i wogóle starty biegowe to nie wyobrażam sobie, gdy już sie naprawdę ociepli, nie móc pograć w tenisa ziemnego. Truskawa (2014-04-10,11:12): Dzisiaj jest 10. Lepiej?? Fajnie by było jakbyś się trochę pochylił nad sobą i podleczył te Twoje niedoleczone kontuzje. Zdrowia Damku. Jakby co, to żaden opłacony bieg nie musi się zmarnować. ;) DamianSz (2014-04-10,14:27): Dzieki Izka. Skreśliłem kilka biegów z moich startów a w kilku wezmę udział ze wzgledów towarzyskich. Z tych opłaconych mam Maraton Karkonowski jakby co... ,-) Marfackib (2014-04-11,08:10): Pewnie (raczej na pewno) Damian warto by się udać do jakiegoś dobrego specjalisty. Samoleczenie może się różnie skończyć. Życzę i szybkiego uleczenia kontuzji. :-)) DamianSz (2014-04-11,09:41): Przeważnie Marku też tak radzę tym, którzy mi mówią o swych dolegliwościach. Tylko...żeby mi dokuczało coś konkretnego i ciągle to samo, a niestety tak nie jest. Były kolana, raz jedno raz drugie, rwa kulszowa, kręgosłup a teraz stopy. Muszę chyba całkowicie zmienić podejście do biegania. Właśnie myślę jak to zrobić ? Moniq (2014-04-14,12:49): Damciu, uważaj na siebie! Co do specjalistów: ortopedzi to od razu chcą operować! Ja powoli godzę się z myślą, że jadę raczej na swoje ostatnie już Mistrzostwa Polski Samorządowców w piłkę siatkową... Czas przerzucić się na szachy... DamianSz (2014-04-14,16:26): Dzieki Moniq. Maraton szczęśliwie ukończyłem. Na trasie było dośc sporo kapel i zawsze jak je mijałem myslałem o Tobie. Poważnie. Może jeszcze kiedyś zatańczymy ? ,-) Katan (2014-04-15,15:25): Właściwie dobrej rady nie można dać, bo każda niesie za sobą jakieś nie miłe konsekwencje. Więc bez dawania rad. Trzymaj się mocno i po prostu zdrowiej. DamianSz (2014-04-16,07:49): Dzieki Tomek. Moniq (2014-04-16,08:20): Damek, pracuję nad tym, żeby się nam udało zatańczyć na trasie maratonu i to takiego, na którym uda mi się połamać tę cholerną czwórkę!! DamianSz (2014-04-16,10:09): Lubię to ;-) dario_7 (2014-04-19,19:23): Powiem tak - nic Ci nie jest, skoro mogłeś przebiec Orlen. Ja po mojej ostatniej kontuzji odpuściłem maratony tej wiosny, zakładając, że wolę biegać cokolwiek, niż nie biegać wcale ... Pytanie tylko, czy wytrzymam w postanowieniu? ;) Zdrowia Damku!!! DamianSz (2014-04-20,10:50): Darku wierze, że jeszcze kiedyś razem pobiegniemy, porywalizujemy, (już obojętnie na jaki czas) w pełni zdrowia. A pośrednio odpowiem na Twój komentarz jak znajdę w chwilke na wpis w blogu o moim starcie w Orlenie.
|