Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [12]  PRZYJAC. [63]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
renia_42195
Pamiętnik internetowy
"Narzekałem, że nie mam butów, dopóki nie spotkałem człowieka, który nie miał stóp". - James Barrie

Renata W.
Urodzony: 19..-02-01
Miejsce zamieszkania: okolice Poznania
207 / 207


2013-12-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zewnętrzna motywacja czasami jest potrzebna.. (czytano: 1843 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.ptspuszczykowo.pl/

 

Przeczłapałam mój pierwszy maraton… jak na razie następnych nie było i nie wiem czy jeszcze będą. Bieganie polubiłam wbrew sobie – szczerze kiedyś tę czynność nienawidziłam.

Czas biegnie jak na biegach… czasami wydaje mi się, że dni mijają szybciej niż godziny a momentami mam wrażenie, że trwam w jakimś zawieszeniu czasowym i kilka godziny zamieniają się w dzień… długi i nigdy się nie kończący ;)

Jednak ostatnio zdecydowanie częściej mam dni śmigające z prędkością godną podziwu. I w tym całym biegu życiowym, pędzie ku nowej rzeczywistości nie mogę wykręcić czasu dla biegania. Nie skręcam czasowo, a wieczorami padam na twarz z totalnego wyczerpania… I pewnie te wyjaśnienia są kiepskie, marnawe jakieś, bo zwyczajnie brakuje mi jakiejś wewnętrznej motywacji i chęci, by wyjść z domu gdy za oknem jest ciemno jak w czarnej dziurze. W takiej sytuacji pomogłaby mi zewnętrzna motywacja jakiegoś biegacza czy biegaczki.

I stał się dzisiaj cud : ) Motywacja zewnętrzna się znalazła : )

Działa u nas PTS (Puszczykowskie Towarzystwo Sportowe). Coś się jednak dzieje w mojej okolicy. Biegowo też. W kwietniu tego roku przeczytałam artykuł w lokalnej prasie, że ma ruszyć pomysł wspólnych treningów – start na ryneczku. Dobra, przyznaję, że w kwietniu to ja byłam życiowo w totalnej czarnej doopie… rozsypana, rozpieprzona maksymalnie i bieganie to była ostatnia rzecz o jakiej myślałam. Zwyczajnie wpierdolona w życiowe bagno… z którego na szczęście wylazłam : )

I wracam do dzisiejszego CUDU – tym razem nad Wartą, a nie Wisłą ;) Sąsiad wysłał mi dzisiaj eskę, że dzisiaj zaczyna się pierwszy trening o 20.30 (wyjątkowo w piątek, normalnie będą we wtorek). Nie poszłam dzisiaj, bo wczoraj otrzymałam kolejny cios w plecy i zbierałam się dzisiaj po nim (ale w końcu jak człowiek otrzyma tyle ciosów to się już dość szybko zbiera, a więc mnie to zajęło tylko jeden dzień i stoję znowu na nogach niechcący wzmocniona).

No i wiem, że dzisiaj biegła dość mocna grupa i poddałam się, bo nie chciałam być na treningu zupełnie sama. Za tydzień jest Sylwester i treningu nie ma, ale jestem umówiona, że 7-mego stycznia będę na pewno : ) i będę zabezpieczać tyły ;) Czyli ja w całym i pełnym wydaniu biegowym : )

Odnalazłam mój strój biegowy i buty już odkurzyłam : ) Pomaszeruję jutro na krótki marszobieg. Znowu muszę zacząć od początku. Nie mam zamiaru wyznaczać sobie żadnych celów, żadnych limitów czasowych. No może jedynie taki, żeby znowu zmieścić się w limicie czasu na 10 kilometrów w jakiś zawodach. To w zupełności zaspokoi moje małe ambicje sportowe ;)

I cieszę się bardzo, że dostałam zewnętrzną motywację. Czasami tak w życiu bywa, że bez niej da się nigdzie ruszyć. Ta wewnętrzna jest tak słaba i wątła, że ma siły tylko na bieżące działanie i walkę z codziennością… tak jak właśnie przez ostatnich kilka miesięcy u mnie…


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Marysieńka (2013-12-28,16:55): Reniu....dużo, bardzo dużo wytrwałości życzę :)
paulo (2013-12-28,17:44): trzymam kciuki :)
jacdzi (2013-12-28,22:45): Bieganie w towarzystwie jest swietna motywacja. Trzymam kciuki za wytrwalosc!







 Ostatnio zalogowani
Bodzioo
12:58
romelos
12:56
bobparis
12:49
orfeusz1
12:34
karollo
12:29
anielskooki
12:22
zbig
12:21
kos 88
12:15
cumaso
12:12
inka
12:06

11:53
Admin
11:53
jaro13G
11:41
StaryCop
11:21
Leno
11:15
przystan
11:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |