2013-09-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| W poszukiwaniu jeziora (czytano: 591 razy)
Zb±szyń, miasto nad jeziorem – taki napis widnieje na medalu obok herbu z łabędziem.
W regulaminie czytam: „ Pierwszorzędna jedna pętla dookoła malowniczego Jeziora Błędno, które ma ponad 740 ha powierzchni, czyli akurat tyle, by dobrze się biegało wokół.”
Już czuję, że monotonię trasy umilać mi będ± piękne widoki. Psychicznie przygotowuję się na ucztę zmysłów. Oczami wyobraĽni rysuję nierówny brzeg. Na wilgotnej skórze czuję lekk± bryzę znad zielonkawej wody a do uszu dociera szum szuwarów wokół jeziora przerywany nawoływaniami ptaków. Eh…rozmarzyłam się. A miało być tak pięknie ! I było ! Tylko nasuwa mi się natrętne pytanie: Gdzie to jezioro ? A może to tylko ja go nie zauważyłam ?
No bo studiowałam trasę i jako¶ nigdzie nie doczytałam, że owszem BIEGNIEMY wokół jeziora tylko DALEKO od niego. Na tyle daleko, że go widzieć NIE będziemy mimo najszczerszych chęci i wytężania sokolego wzroku. A szkoda ! Tylko raz w jakim¶ w±skim punkcie przecięli¶my mostkiem jezioro Błędno i to był prawdziwy obłęd. Przynajmniej dla mnie. Mu¶nięcie magii ! Przepiękne ! Aż dech zapiera ! Może wła¶nie w trosce o biegaczy organizatorzy celowo pozbawili nas takich widoków żeby nam wła¶nie tchu nie zabrakło !
Trasa wiodła przez lasy, pola, wioski dookoła. Miejscami monotonna. Szczególnie kilkukilometrowy podbieg w lesie. No to był prawdziwy sprawdzian dla psychiki. Cały czas my¶lałam o jeziorze i o ...plackach z owocami, które czekaj± na mecie. Tak się złożyło, że przed startem przeszłam obok pomieszczenia wypełnionego po brzegi upojnym zapachem ¶wieżego ciasta, które piętrzyło się na platerach i to wła¶nie ciasto podtrzymywało mnie na duchu na ostatnich kilometrach półmaratonu, gdy dopadło mnie zmęczenie i znużenie. Nigdy mi się nie zdarzyło żeby do mety prowadziła mnie my¶l o słodkim, ale każda motywacja jest dobra. Ta była wy¶mienita, bo czas miałam lepszy niż w GnieĽnie. Co łakomstwo robi z człowieka ? A potem aż 5 kawałków placka ! Zjadłabym więcej, ale było mi wstyd !
A ciasto pyszne – domowej roboty. Przygotowane przez panie z koła gospodyń. U¶miechały się, gdy je pochwaliłam sięgaj±c po kolejny kawałek. W ogóle perfekcyjna impreza – widać, że organizatorzy włożyli wiele wysiłku. Tu się należ± pochwały wszystkim Zb±szynianom, bo spisali się na medal, który notabene wszyscy powinni dostać za doskonale zorganizowan± i dopracowan± imprezę. Za zbiorowy wysiłek. To tak jakby cały Zb±szyń żył biegiem i autentycznie ¶więtował z nami. Organizacja wspaniała, atmosfera również, doping na trasie niesamowity. Rado¶ć udzielała się do końca. Niejedno miasto będ±ce gospodarzem półmaratonów mogłoby się wiele nauczyć. Pocz±wszy od fachowo wykonanych kolorowych tablic rozstawionych na trasie biegu niemal co kilometr. Niektórzy farb± bazgrol± na asfalcie, inni wieszaj± co¶ na drzewach a tu profesjonalizm od pocz±tku do końca. I tylko tego jeziora mi brakowało !
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2013-09-25,20:05): Kurcze, placki z owocami!!! Gdyby to naglosnili to pewnie i 5000 biegaczy by sie zjawilo. Ze mna na czele. Ladny medal a jezioro...coz, moze wyschlo? A moze sie schowalo? paulo (2013-09-26,09:17): jezioro, jeziorem, ale Korona Półmaratonów Wielkopolski jest Twoja! Gratuluję!
|