Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [11]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
impactor
Pamiętnik internetowy
Życie na endorfinach

Marek Strześniewski
Urodzony: 1957-03-05
Miejsce zamieszkania: Piaseczno
3 / 16


2013-04-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Topienie Marzanny w Pabianicach (czytano: 801 razy)



Topienie Marzanny w Pabianicach. W minioną niedzielę wypadło mi długie wybieganie (2,5h) więc zamiast samotności wybrałem Półmaraton w Pabianicach. Wszystko było w porządku do 8-ego kilometra. Wtedy zbiegliśmy z asfaltu na... dukt leśny utwardzony błotem pośniegowym? tor przeszkód? Już przed startem organizator przestrzegał przed zmianą trasy z asfaltowej na szutrową na co część uczestników się oburzała. Szczególnie ci, którym zależało na wyniku. Ja planowałem truchcik więc mnie nie bolało. Ale odcinek "pod lasem: robił wrażenie. Strategia biegu była taka, że prze pierwsze kilkaset metrów ludzie byli dość wybredni i ostrożni - szukali suchego skrawka lądu żeby postawić stopę. Potem szli jak dziki przez trzęsawisko, nawet niektórzy wydawali podobne dźwięki. Liczna grupa (i Koleżanki biegaczki nie stanowiły tu większości) w nowych bucikach gustownie skorelowanych kolorystycznie z resztą stroju, ze łzami w oczach plugawiła swoje "nówki" w żużlowo-śniegowej zawiesinie. Też byłem lekko podkurzony ponieważ uważłem, że:
- jeśli pogoda spłatała figla należało zmienić trasę - pociągnąć dalej asfaltem (i
tak byliśmy za miastem) lub zrobić dwie pętle
- wyraźnie ostrzec uczestników przed stanem trasy (nie "utrudnienia" ale
"roztopy"). Wtedy mamy szanse na inne buty, nastawienie, etc. Co prawda taki
apel się pojawił ale dość późno i przeczytałem go po fakcie
Na dodatek ostatnie 2 km też poprowadzono na podobnej nawierzchni. Ale z drugiej strony:
- mnóstwo młodzieży harcerskiej zaangażowanej w organizację. Urocze
sanitariuszki na trasie - aż się chciało zemdleć
- na trasie strażacy ryczeli sprzętem akustycznym
- fajna spikerka i sprawne wydawani smacznych posiłków
- był to lokalny bieg alternatywny do kilku "wielkich" imprez rozgrywanych w
tym samym terminie.

Po posiłku i zmianie skarpet na suche (jedna para była w pakiecie) humor mi się poprawił i dziękuję organizatorom oraz współbiegaczom za fajną niedzielę.





Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
pvlpl
07:44
perdek
06:43
Mirek73
06:37
Leno
05:57
Jarek42
05:46
biegacz54
04:48
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |