Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 580 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Płyń barko moja
Autor: Kazik Musiałowski
Data : 2003-12-29

Statek Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie m/s "Kapitan Ledóchowski". Płyniemy na łowiska argentyńskie do rybaków. Wieziemy prowiant, zabierzemy ryby. Kapitan wzywa mnie i mówi, aby "rozerwać" studentów. Niedziela. Trudno dzień na morzu dla wolnych od służb i wacht. Pierwsza konkurencja to wyścigi po schodach od maszynowni do mostku. Dział pokładowy jest najlepszy. Siłowanie na ręce, to konkurencja wygrana przez dział maszynowy. Strzelanie z wiatrówki, skoki z miejsca w dal. Dużo zabawy, nie przeszkadzał sztorm na Pacyfiku. Dopływają do nas małe statki łowcze. Kilka miesięcy poza domem, listy są dla nich wielką radością. Dopływa do nas statek baza "Kaszuby". Jest to prawdziwa fabryka. Zwiedzamy działy produkcji mączki rybnej, filetowania, puszkowania. Pytam o kryla – daj pan spokój, to dobry temat, ale tylko teoria jest piękna.

Technolog mówi mi o mentalności rybaków. Dla nich tylko praca, sen, praca. jednak postanowiłem zrazić rybaków sportem. Wyznaczyli reprezentację. Przegrywamy w przeciąganiu liny. Oni wygrali wszystkie konkurencje siłowe. Pozostał nam mecz hokejowy w ładowni. Kwadrat nieba, głowy kibiców przy burcie, wrzask. Wygrywamy. Wieczorem spotykamy się w sali kinowej statku bazy. Wspomnienia, częstują nas rybą – pylamidą. Zawinięta w pergamin, jarzyny, podgrzana na "zaworach". Nigdy tak pysznej ryby nie jadłem.

Wracamy do kraju. Północny Atlantyk wiosną jest niebezpieczny. Odbieramy sygnał S.O.S. podnosimy z wody załogę kanadyjskiego jachtu. ”Sea Dream”- jak przewrotna nazwa w tej chwili. Zadziwia ich nasz posiłek, technika, kultura na polskim statku. Przez trzy dni byli naszymi gośćmi. Kiedy zabierał ich helikopter ochrony wybrzeża, nie mieli ochoty nas zostawiać. Cieszyła wielka butelka szampana od dowódcy statku ochrony wybrzeża USA.

Słuchamy wiadomości z radia, mówią o naszej akcji. Okropnie zniekształcają nazwę statku. Nieważne. Cieszymy się, że mogliśmy komuś pomóc. Było to także odskocznią od nudnego marynarskiego dnia. Murmańsk, Sylwester z 1981 na 82,zapraszają na pożegnanie roku. Interkłub-każdy ma do dyspozycji, czyli do tańca piękną Rosjankę , kawior w dwóch kolorach, Stolicznaja na głowę. Wesoło. Kiedy jednak po tych baletach wracamy na statek –dowiadujemy się, że te piękne to agentki KGB, a na pytanie zadane staruszce jak tutaj żyjecie-ta obraca głowę, pokazuje w górę, sam Bóg widzi.

O nic nie pytamy. Kiedy nasz m/s "Transportowiec" zbliża się do bieguna ,zobaczyłem pierwszy i ostatni raz zorzę .No do tego minus czterdzieści dwa stopnie. Wieziemy "naukowców", którzy zimowali na Spitsbergenie, podpici wyrzucili część swych zdobyczy naukowych. Na czyj koszt tam byli ?. Oj czasem potrzeba klapsa od czarnej madonny-tak Filipińczycy mówili o naszej Pani z Częstochowy ,która utarła by uszu niektórym Polakom.

Eh... płyń barko moja...



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
jarecki112
13:50
INVEST
13:45
Hubert87
13:43
tomas
13:41
kirc
13:30
Bodzioo
12:58
romelos
12:56
bobparis
12:49
orfeusz1
12:34
karollo
12:29
anielskooki
12:22
zbig
12:21
kos 88
12:15
cumaso
12:12
inka
12:06

11:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |