Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 809/465549 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Relacja z Biegu do Źródeł
Autor: Bogusław Pergoł
Data : 2014-06-17

13 maja 2013 roku godz. 14.16.

Cześć Agnieszko,

W obliczu ostatnich dokonań w dziedzinie turystyczno - sportowej powstał zalążek pomysłu, aby w ramach promocji GIWK porwać się na organizację jakieś cyklicznej (raz lub dwa razy do roku) imprezy właśnie typu marszu/biegu, co by fajnie wpasowywało się w misję naszej Spółki : „Coraz bliżej źródeł”. Może to jest jakiś pomysł na uczczenie Jubileuszu 10 - lecia GIWK, który przypada w przyszłym roku ("10 kilometrów na 10 lecie")? Taki bieg mógłby być integralną częścią Festynu... Formuła jest do przegadania... Czasu jeszcze dużo :-).
BP

13 maja 2013 roku godz. 14.36.

Hej Boguś,

Super, super pomysł! Rewelacja. Bierzemy go pod uwagę w przyszłorocznych planach plus wpisuję w propozycję rocznicową. Fajnie.
AG


***



Pomysł zrodził się rok temu, aby zorganizować bieg na 10 kilometrów i połączyć go z okrągłą rocznicą powstania naszej firmy. To, że bieganie stało się modne wiemy nie od dziś, ale aby kogoś zmotywować do rozpoczęcia przygody z tą aktywnością to już inna bajka.

Dla wielu początkujących amatorów ruchu na świeżym powietrzu pokonanie 10 km jest zbyt wymagające, dlatego też utworzyliśmy formułę Biegu Rodzinnego. Natomiast dla bardziej zawansowanych biegaczy była standardowa dyszka, która od kilku lat jest chyba najpopularniejszym dystansem. Biegi miały być objęte węzłem żeglarskim Mateusza Kusznierewicza, okraszone Akademią Gotowania Pascala Brodnickiego oraz połączone w smakowitą całość związaną ze zdrowym odżywaniem. Dla naszych milusińskich przygotowana została moc atrakcji w ramach Festynu Rodzinnego pod nazwą:




„Bieg do Źródeł i Piknik z Pascalem z okazji 10-lecia GIWK”

W naszej Spółce jest kilku pracowników, którzy regularnie biorą udział w imprezach biegowych. Motywem przewodnim miało być zorganizowanie biegu, jak ktoś ładnie napisał, z lokalizacją na własnym podwórku, czyli w bliskim sąsiedztwie morza i… źródeł, skąd Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna czerpie, tak niezbędną, szczególnie dla biegaczy, wodę. Dodatkowym wyróżnikiem miała być szybka, płaska trasa, sprzyjająca uzyskiwaniu dobrych czasów, ba, nawet ustanawiania życiówek.

Przy tej okazji powstał również pomysł, aby zachęcić pracowników GIWK do zaktywowania się w bieganiu na miarę indywidualnych możliwości. Cykl cotygodniowych spotkań biegowych na terenie pasa nadmorskiego nie tylko spowodował wzrost poziomu endorfin i jodu w organizmach uczestników, ale również przyczynił się do większej integracji.

W trakcie wewnętrznej, firmowej, kampanii biegowej udało się namówić kilka osób do spróbowania swych sił na dystansie długim. Pozostali adepci, w tym głównie Panie, swój pierwszy start mieli rozpocząć właśnie od Biegu Rodzinnego, czyli 3,5 kilometrowej trasy.



Wszystko szło dobrze aż do dnia startu...

Na tydzień przed zaplanowanym Festynem sprawdzałem pogodę. Prognozy na każdym portalu były inne, ale miały wspólny mianownik. Sobota 14 czerwca 2014 r. nie miała być dniem gorącym. Pod względem biegowym taka pogoda to miód na serce dla każdego biegacza. Pod względem piknikowym już niekoniecznie… Wierzyłem jednak, że temperatura gdzieś się wypośrodkuje i będzie przyjemnie przebiec się a później miło zrelaksować się w strefie chillout oraz skorzystać z przygotowanych atrakcji.

Sobotni poranek przywitał mnie ciężkimi, ołowianymi chmurami. Spojrzałem z duszą na ramieniu na termometr. Nie pokazywał więcej niż 12 kresek. Zaczynało siąpić. Na niebie szukałem oznak przedzierania się promieni słońca. Nic takiego nie znalazłem.



Ostatecznie zdecydowałem, że na Bieg Rodzinny nie wezmę średniej córki, Ali, gdyż wykazywała objawy przeziębienia. Najstarsza zobowiązała się do pełnienia funkcji wolontariuszki a najmłodsza każdą okazję wykorzystuje, aby moc pojeździć na rowerze, a właśnie w takiej formie chciałem z nią pokonać trasę pierwszego z dwóch biegów przygotowanych przez GIWK.

Na miejscu, czyli w Parku Jelitkowskim, byliśmy około godziny 10-tej. Bez żadnej kolejki pobrałem pakiet startowy i przygotowałem się do Biegów. O godzinie 11.00 na pierwszy ogień poszedł Bieg Rodzinny, w którym uczestniczyło, jak sama nazwa wskazywała, spora ilość rodziców z dziećmi.

Można było spotkać kilka dziecięcych wózków...





...oraz jeden rowerek.



Pokonanie 3,5 kilometrowego dystansu nie stanowiło większego problemu, toteż na mecie było widać, że uczestnikom pierwszego z dwóch biegów, sprawiła frajdę formuła Run for Fun. Uśmiechnięci dzielili się wrażeniami z tej, bądź co bądź, niezbyt długiej trasy.

Przyszedł czas na Bieg Główny. Zostawiłem Hanię pod opieką Asi i ustawiłem się razem z pozostałymi członkami klubu GIWK Biega na końcu stawki biegaczy. Wesoło rozmawiając i pozdrawiając kibiców oczekiwaliśmy na start. Punktualnie, w samo południe, przy głośnym odliczaniu od dziesięciu do zera padł strzał. Nawet z mojego miejsca widać było, że czołówka biegaczy wystrzeliła niczym z procy, co świadczyło, że liczą na uzyskanie bardzo dobrych wyników.



Założyliśmy, że biegniemy w grupie a tempo trzymamy takie, aby w tym samym składzie osobowym dotrzeć do mety. Poza tym jako Gospodarze Imprezy czuliśmy się zobowiązani do sprawdzenia, czy przypadkiem któryś z zawodników nie został na trasie i nie trzeba go wspomóc J. Zatem, w tempie konwersacyjnym, mogliśmy podziwiać okoliczną przyrodę oraz na bieżąco dzielić się wrażeniami z trasy i pogody. A ta ostatnia nie rozpieszczała. Temperatura powietrza bardziej pasowała do kwietnia niż połowy czerwca. Do tego przelotny deszcz i silny wiatr nie nastrajały zbyt pozytywnie do rekreacji. Niemniej udało się spełnić wymagania przedstartowe i znaczną grupą wpaść na metę.

I odebrać zasłużenie wybiegane medale.



Jak już wcześniej wspomniałem pogoda nie sprzyjała do piknikowania, dlatego też wśród bawiących się osób na Festynie znamienitą większość stanowili biegacze i ich rodziny. Ceremonia dekoracji zwycięzców oraz losowanie nagród wśród uczestników spotkała się ze sporą owacją. I do mnie uśmiechnęło się szczęście, bo wylosowano mój numer Biegu Rodzinnego. Podarunkiem okazał się, nomen omen, zestaw piknikowy, ale nie dane było mi go tego dnia użyć ;-).

Na zakończenie Festynu, mimo mniejszej już nieco liczby piknikowiczów, przygotowana przez Pascala Brodnickiego Akademia Gotowania była strzałem w przysłowiową „10”. Mistrz kuchni przyrządził takie specjały, że nawet sam Grzegorz Okrasa by się ich nie powstydził. Według relacji smakoszów, ten punkt programu warty był pozostania nawet w najgorszych warunkach pogodowych.



Myślę, jak większość uczestników, że koniecznie trzeba będzie tu powrócić za rok.

Sportowe emocje jakie dostarczył Bieg do Źródeł są również ujęte w relacjach napisanych przez innych uczestników sobotniej imprezy. Są one dostępne na naszej stronie FB, do lektury której serdecznie zapraszam. Poniżej podaję linki:

biegaczzpolnocy.blogspot.com/2014/06/paska-dycha-na-wasnym-podworku-relacja.html

dawnrunnin.blogspot.com/2014/06/bieg-do-zrode-relacja.html

www.bieganiewsieci.pl/2014/06/16/14-06-2014-gdansk-bieg-do-zrodel/



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
kirc
13:30
Bodzioo
12:58
romelos
12:56
bobparis
12:49
orfeusz1
12:34
karollo
12:29
anielskooki
12:22
zbig
12:21
kos 88
12:15
cumaso
12:12
inka
12:06

11:53
Admin
11:53
jaro13G
11:41
StaryCop
11:21
Leno
11:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |