Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 677 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Bieg KM Music w Warszawie
Autor: Janek Goleń
Data : 2002-02-11

W sobotę 9 lutego 2002 miał miejsce drugi bieg cyklu Grand Prix Ursynowa. Sponsorem imprezy była podobnie jak kilka razy wcześniej w warszawskich biegach firma KM Music, stąd i nazwa.
Przypomnę, że jak zwykle w imprezach w Lesie Kabackim był to bieg poprowadzony leśnymi ścieżkami na dystansie 10 km. Trzecią i ostatnią imprezą cyklu Grand Prix Ursynowa będzie Bieg Eris (nazwa także na cześć sponsora) rozegrany 9 marca 2002. Szczególnie mile widziane i zapewne uhonorowane specjalnymi nagrodami będą na tym biegu panie.

A wczorajsza sobota była stosunkowo ciepła jak na tę porę roku, ale przy tym deszczowa. Ponieważ Bohdan Czacharowski podjął się prowadzenia Grzesia Powałki miałem zamiar po raz pierwszy od kilku miesięcy na Kabatach pobiec samotnie i sprawdzić swoją rzeczywistą formę. Ale w ostatniej chwili plany się trochę zmieniły. Po raz pierwszy od dłuższego czasu dostałem się na na Kabaty przy użyciu komunikacji miejskiej. Dzięki podciągnięciu metra do Placu Bankowego połączenie mam już całkiem niezłe i chyba częściej będę dojeżdżał na ursynowskie imprezy w ten sposób. W pociągu spotykam Janka Niedźwiedzkiego i Ottona Kotowicza. Pierwszy z nich pochwalił mi się swą nową "legitymacją", którą była wspólna fotografia z prezydentem Rosji Putinem. Na stacji Imielin zgodnie z planem spotykam się z Grzesiem Powałką i na piechotę docieramy do szkoły przy ul. Hirszfelda. Panie przy zapisach częstują nas krówkami, z których papierki po wpisaniu naszych nazwisk stają się kuponami do losowania upominków wśród wszystkich uczestników biegu. Fajny pomysł.

W szatni spotykamy Bohdana Czacharowskiego, Zygmunta Grzelaka, Janka Michalika, Ryszarda Sawę i Piotrka Jankowskiego. O ile Janek i Piotrek jako niedowidzący mogli się zdecydować na przynajmniej częściowo samodzielny bieg, o tyle Ryszard i Grześ musieli mieć przewodników. Jak już wspomniałem przewodnikiem Grzesia był debiutujący w tej roli Bohdan. Ryszard miał zaś biec z Zygmuntem, ale ponieważ moje tempo biegu było bliższe szybkości Ryszarda zaproponowałem mu swoje usługi. Ryszard i Zygmunt zgodzili się na to. Janek przynajmniej w początkowej fazie biegu miał towarzyszyć Grzesiowi i Bohdanowi i dlatego wyposażył pierwszego z nich w pomarańczową kamizelkę. Jaskrawożółta kurtka Bohdana też w tej sytuacji okazała się bardzo przydatna. Piotrek i Zygmunt mieli biec sami.

Grześ, Janek i Ryszard zabierają się na start samochodem Zygmunta, zaś ja, Bohdan i Piotrek docieramy na miejsce startu piechotą. Na razie mży i jest mokro, przedzieramy się przez błotniste tereny. W Lesie Kabackim zbiera się ponad stuosobowy tłumek biegaczy. Jak widzę pojawiły się też piękne tablice ścieżki przyrodniczej, bardzo podobne do tych z Uroczyska Bemowo i Łosiwych Błot, gdzie często trenuję. Jak zwykle z kilkuminutowym opóźnieniem po wystrzale Janusza Kalinowskiego ruszamy. Jestem połączony z Ryszardem paskiem, wiem że w tłumie zaraz po starcie musimy bardzo uważać, łatwo o kolizję. Stopniowo stawka rozrzedza się.

Nawierzchnia jest całkiem przyzwoita, nie potwierdzają się ostrzeżenia o zwalonych wichurami gałęziach i zoraniu ścieżek ciężkim sprzętem. Może tylko miejscami ziemia jest trochę zbyt nasiąknięta wodą. Prowadzę Ryszarda głównie gładkimi koleinami. Chwilę rozmawiam z mijającym nas Jarrem Sarem (oczywiście o "Maratonach Polskich"), my z kolei też mijamy kilku biegaczy, m.in. Wieśka Łukszę. Za zakrętem w prawo za drugim kilometrem po zwalonym w poprzek ścieżki przed miesiącem dużym drzewie zostały tylko gałęzie po bokach. Mijamy też kobiecą parę, która jednak po kilkuset metrach za ostrym zakrętem w lewo nas z kolei wyprzedza. My musimy tu zwolnić, bo ścieżka zawęża się i jest sporo wystających korzeni. Na szczęście usunięte zostało drzewo zagradzające tu trasę w kilku poprzednich biegach. Po wyjściu ze ścieżki na drogę o twardej już nawierzchni nadrabiamy przyspieszając.

Mamy czas 18 minut z sekundami, jesteśmy trochę za czwartym kilometrem. Jeśli utrzymamy tempo to zmieścimy się w 50 minutach. Ryszard trochę burczy, że nastawiał się na spacerową przebieżkę z Zygmuntem, a ja go tu bez przygotowania ciągnę naprzód. Nie wiem czy mówi poważnie. W ogóle w rozmowie z Ryszardem trudno wyczuć kiedy kończą się dowcipy, którymi sypie co chwila, a zaczyna poważna rozmowa czy nawet pretensja. Odkąd pamiętam zawsze był szybszy ode mnie, więc staram się jak mogę i trzymamy tempo. Szósty kilometr, pierwszy szlaban, na szczęście otwarty, czas około 29 minut. Skręcamy w lewo i jesteśmy na dość długim podbiegu, ale Ryśkowi to nie przeszkadza, mówi że lubi jak jest trochę pod górę. Po kilkuset metrach drugi szlaban na kolejnym zakręcie w lewo, tym razem zamknięty. Musimy się prawie zatrzymać, opóźniając przy tym wyprzedzonego chwilę wcześniej biegacza, żeby przedostać się przez wąską bramkę przy szlabanie. Znowu nadrabiamy na najdłuższej, liczącej chyba ze dwa kilometry prostej. Mija nas na niej Ania Łapińska, oczywiście w eskorcie, którą stanowi tym razem młody, nieznany mi zawodnik. Długi zbieg przed zakrętem w prawo, na którym przyspieszamy. Od zakrętu zostało jeszcze jakieś półtora kilometra. Jeszcze jeden zakręt w lewo i stopniowo zaczynamy finisz. Po lekkim skręcie w prawo jakieś trzysta metrów z przodu widać w oddali kolorowe plamy ludzi na mecie. Co kilkadziesiąt sekund podaję Ryszardowi orientacyjną odległość do mety, na finiszu nawet: "trzydzieści... dwadzieścia... dziesięć...". Hamujemy na ostatnich metrach, podajemy numery i idziemy po gorącą herbatę. Nabiegaliśmy 49:40.

Niedługo po nas do mety dociera Janek Michalik, zaraz za nim Piotrek Jankowski. Wreszcie z czasem 54:40 dobiegają do mety Grześ z Bohdanem. Grześ jak zwykle zrywa się na ostatnich metrach i dochodzi do małego zderzenia z panią zapisującą numery. Widzę też jak przebiega linię mety debiutująca dziś w Lesie Kabackim Joycat. Tadeusz Andrzejewski kibicuje (poobijał ostatnio żebra przy robotach ogrodowych), ale musi już iść do samochodu i oddaje mi kurtkę Stefana Nowickiego. Rozmawiam z Miforem czekając na Stefana. Wreszcie i on dobiega do mety i oddaję mu okrycie. Okazuje się, że z naszej załogi nie dotarł do mety jeszcze tylko Zygmunt, ale i on w końcu się na niej melduje. Zabiera do samochodu kilku biegaczy, ja z Bohdanem truchtamy w deszczu do szkoły.

Spotykamy się znowu w szkolnej szatni, część uczestników nie czeka na zakończenie. Z Ryszardem, Piotrkiem i Grzesiem sadowimy się w końcu sali, gdzie dociera tylko część z tego co mówi prowadzący zakończenie Janusz Kalinowski. Słyszę, że Janusz przypomina o tym, że 9 lutego upływa termin zgłoszeń do półmaratonu wiązowskiego (3.03.2002), przy którch wpisowe wynosi 25 zł. Przy zgłoszeniach po 9 lutego wpisowe będzie wynosiło już 35 zł (plus opłaty parkingowe, które w tym roku mam nadzieję nie będą pobierane; w każdym razie ja prędzej nie pobiegnę niż zapłacę choćby grosik za parkowanie, co tutaj uroczyście ślubuję). Przy okazji Janusz przypomina, że do Wiązowny można się zgłosić za pośrednictwem witryny internetowej "M

aratony Polskie". Zostają nagrodzeni zwycięzcy biegu, po czym następuje losowanie upominków od sponsora, czyli wspaniałych płyt CD z muzyką disco-polo. Nagrody losuje Marta Mikołajczyk. Ostatnia z płyt trafia się mnie, jednak po niewielkim namyśle w uznaniu zasług przekazuję ją Piotrkowi Jankowskiemu. Konsumujemy też po kawałku ciasta, jakim uraczyli nas organizatorzy i udajemy się w stronę metra. Piotrek i Ryszard wysiadają na stacji Centrum, ja z Grzesiem jadę dalej do stacji Ratusz. Dosiada się jeszcze do nas Andrzej Balcerzak, który daje mi regulamin biegu na 10 km w Stoczku Łukowskim 23 lutego 2002. Może się tam wybiorę, w każdym razie na pewno wrzucę imprezę do Kalendarza MP. Wysiadamy na Bankowym, Andrzej i Grześ jadą na Żoliborz, a ja na Jelonki. I tyle.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Marco7776
10:53
Wojciech
09:56
Jorgen P..
09:53
biegacz54
09:49
makwi
09:47
Admin
09:42
bobparis
09:26
milosz2007
09:22
fit_ania
08:46
platat
08:46
BemolMD
08:45
kos 88
08:22
42.195
06:23
Grzegorz Kita
23:42
romangla
23:20
Andrea
22:49
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |