2008-05-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Radiowa Góra Śmieciowa (czytano: 196 razy)
W piątkowe późne popołudnie, korzystając z przerwy w deszczu i względnego przesuszenia, wybrałem się na Łosiowe Błota. Biegałem tam całkiem sam (nawet bez Szarej) mniej więcej w godzinach 17-19. Postanowiłem trochę poeksplorować mniej znaną okolicę i zdobyłem Górę Śmieciową przy Radiowej.
A góra całkiem solidna, ze 40-50 m wysokości ponad otoczenie i strome, nieprzystępne zbocza. Najpierw próbowałem ją ugryźć od południowej strony, ale tam przystępu broniły bagniska. Potem od strony torów wzdłuż Radiowej (czyli od południowego zachodu), była tam prowizoryczna zabłocona droga, ale prowadziła tylko do połowy stoku. Zapaszek śmietniskowy i nawierzchnia nieprzyjemna, zwłaszcza wystające z "gruntu" druty, które bez trudu przebijają buty. Zbiegłem więc z połowy stoku na wschodnią stronę góry, a tam jest taka fosa i biegnąca wzdłuż niej droga z betonowych płyt. Dotarłem tą droga do asfaltu przy kompostowni, pobiegłem chwilę asfaltem na zachód i dotarłem do zupełnie zrujnowanej bramy na drodze na górę przy wjeździe na teren kompostowni. To było od północnej strony góry. Pokonałem szlabanik na bramie. Przez błota o bogatym składzie chemicznym wydostałem się na kolejną drogę z betonowych płyt, która wiodła na górę serpentynami. Niedaleko szczytu umknął mi zając nieźle na śmieciach wypasiony, bo gabarytów niemal Szarej.
Wierzchołek góry jest płaski, błotnisty, rzecz jasna także śmieciowy. Jeżeli coś wspomniałem o rekultywacji góry, to były to informacje przedwczesne i przesadzone. Jest tam kilka urządzeń mechanicznych (koparka, buldożer), jakaś taka budka dla obsługi śmietniska oraz około 6 świecących się na czerwono na wszystkie strony świateł dla samolotów korzystających z bardzo bliskiego lotniska. Koło świateł są biało-czerwone szachownice z siatki. Podziwiałem z góry okolicę i widok jest stamtąd kapitalny. Nieźle wiało z zachodu, więc smród też był ledwo odczuwalny. Po zachodniej stronie widać wieżę kościoła w Babicach i bazę transportową po drugiej stronie Radiowej no i las po horyzont. Miało się ku zachodowi słońca, więc niebo po tamtej stronie też było super: w jednym miejscu jadowicie pomarańczowe, w innym biało-żółte, w jeszcze innym stalowo-szare.
A jak popatrzyłem na wschód, to zobaczyłem nad Chomiczówką tęczę, choć na mnie nie padało. Doskonale widać też było lotnisko, z którego co kilka minut startowały awionetki i leciały prosto na mnie. Leciały pod wiatr i podmuchy targały nimi trochę. Aż się zastanawiałem, czy jakby taka awionetka miała gruchnąć w górę, to czy zdążę odbiec. Nie gruchnęła żadna, tylko przelatywały nade mną, z 50 m powyżej szczytu góry.
Pięknie wyglądają o tej porze roku nasze Łosiowe Błota z góry. Dywan zieloności z kontrastującymi plamami: jasnozielone świeże liście drzew liściastych i głęboko ciemna zieleń iglastych. A za ŁB wspaniale widoczne w całości lotnisko, a na horyzoncie w kilku grupach blokowiska i centrum Warszawy. Warto było się wybrać.
Czas łączny 2:25 brutto (z postojami), dystans około 22 km.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |