2013-08-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Życie - ciąg dalszy ciągu dalszego (czytano: 1685 razy)
W środę jadę do Warszawy, w czwartek z rana będę miała pobierany szpik. Jestem przebadana wzdłuż i wszerz, wszystko dopięte na ostatni guzik.
Mój biorca jest przygotowywany do przeszczepu, równolegle ja szykuję się do oddania szpiku.
Jak to wygląda?
Przez 4 doby, co 12h, robię sobie zastrzyk. To tzw. czynnik wzrostu – preparat, który ma pobudzić mój szpik do wyprodukowania jak największej ilości granulocytów, które to właśnie będą pobrane dla chorego pacjenta (to tak w uproszczeniu).
Skutkiem ubocznym jest ból kości, stawów, mięśni, po prostu cała jestem jakaś obolała, w sumie objawy jak przy grypie... I nic w tym dziwnego, bo generalnie przy każdej infekcji nasz organizm sam uruchamia się i produkuje przeciwciała, a tu jestem zdrowa, mimo to produkcja uruchomiona. Przedziwne uczucie, takie jakby rozpieranie w kościach, zwłaszcza w „krzyżu”. To również całkiem normalny objaw, bo największą ilość szpiku ma się właśnie w kościach biodrowych i tam produkcja jest największa.
Zasadniczo metody pobrania szpiku są dwie. To którą metodą będzie pobierany zależy od wieku, wagi i stanu zdrowia biorcy, czyli chorego. Nie wiem dokładnie na czym to polega, ale to lekarze oceniają w jakiej postaci szpik będzie najlepszy dla pacjenta.
Metoda pierwsza, stosowana w 85% przypadków (moim też), to pobranie z krwi. Kładę się na 3-4h na szpitalnym łóżku i podłączają do maszyny, która z jednej ręki pobiera mi krew, następnie separuje komórki szpikowe, a następnie krew dostaję z powrotem w drugą rękę....taki obwód zamknięty... ja po krótkiej regeneracji mogę jechać do hotelu odpocząć.
Druga metoda to pobranie z kości biodrowej. To trochę bardziej inwazyjny zabieg, wykonywany pod narkozą, polegający na pobraniu szpiku bezpośrednio z kości. Tak normalnie...lekarz wbija strzykawę w biodro i pobiera szpik. Nic nie czujemy, bo śpimy...a następnego dnia wychodzimy ze szpitala. Z tego co wiem w ten sposób pobrany szpik jest najlepszy do przeszczepu dla małych dzieci.
To tak w skrócie. Obie metody są jak najbardziej bezpieczne i nie doznajemy absolutnie żadnego uszczerbku na zdrowiu.
Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że generalnie zawsze, jakiekolwiek ingerencje w nasz organizm mogą być potencjalnym zagrożeniem. Nawet jeśli jedziemy na pogotowie zszyć rozcięty palec, to też jakieś tam ryzyko jest...minimalne, ale jest.
Warto to przemyśleć już w momencie zapisywania się do bazy potencjalnych dawców szpiku.
Po pobraniu szpiku przez kilka - kilkanaście dni można czuć się osłabionym i zmęczonym, organizm musi się zregenerować, tak jak np. po grypie... Nie jest to jednak wysoka cena w porównaniu z tym, co dajemy komuś – ŻYCIE.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Truskawa (2013-08-19,11:21): Trzymam kciuki Aga. Henryk W. (2013-08-19,12:19): Na pewno jesteś szczęśliwa. Rufi (2013-08-19,16:14): Trzymaj się Aga. Koniecznie opisz potem wszystko. shadoke (2013-08-19,19:03): Powodzenia!!!! Oby Twój szpik obudził się u biorcy!! adamus (2013-08-19,21:10): Brawa za Twoją inicjatywę i przede wszystkim za przykład jak nam wszystkim dajesz :)))) jacdzi (2013-08-19,22:49): Aga, jestes wielka! Ratujesz czyjes zycie. Grażyna W. (2013-08-21,23:57): Agusiu, jesteś wspaniała i dobra. Powodzenia. Trzymaj się dzielnie, dziewczynko nasza :) tdrapella (2013-08-23,08:02): Trzymaj się Aga! Mam nadzieję, że szpik się przyjmie u biorcy tdrapella (2013-08-23,08:12): Powiem Ci jeszcze tylko, że dzięki temu, że mieszkam w Szwecji też mogę być (i jestem) w rejestrze dawców. W Polsce mnie nie chcą, ani mojej krwi. Bo 30 lat temu przechodziłem żółtaczkę typu A więc z zasady zostałem wykluczony. Ale w Szwecji wiedzą, że to nie jest przeszkoda. Krew mam dobrą, hemoglobiny bardzo dużo. Mam nadzieję, że komuś służy. Tylko od czasu do czasu wkurzam się na głupie polskie przepisy... zupełnie nie potrzebnie
|