2009-11-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Nie umarłam (czytano: 350 razy)
Że tak nawi±żę do listopadowej daty. Ja jednak żyję. A czy mam się dobrze? No cóż... To już jest kwestia interpretacji :) W sobotę wieczór z czerwonym winem, a dzi¶ - wieczór w pracy, c"est la vie, czyż nie?
Praca ostatnimi czasy w ogóle zaczęła wyznaczać mi czas na przyjemno¶ci, na dwa tygodnie prawie zamieszkałam w biurze...
To jakos tam tłumaczy, że na jaki¶ czas zamilkłam.
Biegowo, no cóż, też nie był to czas najlepszy. Po Poznaniu (aaaaa, nie napisałam! Tak, bieglam w Poznaniu. Przynajmniej do 28. km) przez kilka dni bieganie w ogóle nie wchodzilo w rachubę, potem odbyłam bardzo nieudany bieg na Kabatach (ale w granicach przyzwoito¶ci, jakby co), kilka truchcików i zakonczy±łm paĽdziernik żenuj±cym kilometrażem na poziomie 178. Tak mało w tym roku jeszcze nie biegałam. Ale w paĽdzierniku, umowmy się, w ogóle nie biegałam.
Za to innym bieganie uprzyjemniałam :) Razem z Izaˇ, która tu czasem zaglada, urz±dziły¶my (bardziej Iza niż ja) VI Maraton w Starej Miło¶nie.
Na całe szczę¶cie powoli wracam na biegowe sciezki. Na razie tak sobie tuptam bez większego celu i studiuję kalendarze... Jest szansa, że nadrobię zaległe relacje :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |